* Anabell*
Alan i Lila przyszli na kolację do nas. Oczywiście zrobiłam pizze... No dobra Jeak pomagał. Udało mi się zrobić jeszcze babeczki z kremem różowym i niebieskim.
Jedliśmy pizze. Wymieniałyśmy z Lil wymowne spojrzenia do puki Alan nam nie przerwał.
- Coś się stało? - zapytał zdezorientowany.
Napisałam na grupie żeby przyjechali za godzinę.
- Nie nic się nie stało. - Odpowiedziała szybko dziewczyna.
- Ta jasne. - odpowiedziałam sarkastycznie.
- Jak macie problem to nie możecie rozwiązać go między sobą? - Wciął się Jeak.
- Cicho bądź. - powiedziałam twardo. Czułam w sercu ukłucie co znaczyło że go zraniłam mimo że nie pokazuje tego.
- Anabell nie.- znowu zaczęła swoją starą śpiewkę.
- Bo co ? Przecież cię nie wyklnie czy coś.
- Anabell przestań.
- Czy ktoś może mi powiedzieć o co tu chodzi? - zapytał zdezorientowany Alan.
- No właśnie. - dołączył Jeak.
- Liliana?- zwracam się tak do niej jak już na prawdę mnie "dobija".
- Ehhh.. No dobra.
- Super. To słuchamy.
Lili wzięła głęboki wdech i powiedział szybko.
- Jestem w ciąży!
Przez dobre piętnaście minut Alfa o beta nic nie mówili cały czas patrząc się na nią. Zdziwienie Alana to jeszcze rozumiem ale Jeak'a? No dobra to jej kuzyn ale tylko kuzyn więc o co chodzi?
Po chwili Alan, chyba zabrał głos.
- Będę ojcem?
- Nie kurwa wróżką chrzestną. - powiedziałam pod nosem. Nie rozumiem dlaczego oni zawsze zadają to pytanie?!
- Tak. Będziesz ojcem.
- Wiecie co? Idźcie na górę do biblioteki i sobie pogadajcie. - powiedziałam.
Tak też zrobili. Kiedy odprowadzałam ich wzrokiem Jeak wyszedł na taras. Wyszłam razem za nim. Usiadłam obok niego na schodku i też zapaliłam papierosa.
- Przepraszam.
- Nie masz za co.- przytulił mnie.
- Jeak może jestem zimną suką ale czuje jak cię ranię.
- Nie ranisz mnie. Spokojnie kochanie. Mogłem chwile poczekać i by mi się nie dostało zrypki.
- Ale mimo wszystko.
- Spokojnie. - Pocałował mnie delikatnie. Odsunął się i zaciągnął dymem tytoniowym.
- Serio nie domyślałeś się?
- Proszę cię. Nie gadałem z nią już dobry miesiąc. Nie miałem pojęcia.
- Dory z ciebie kuzyn.
- A reszta kiedy wbije? - sprawdziłam godzinę w telefonie.
- Za trzydzieści cztery minuty.
- Uhm. Myślisz że tyle im zejdzie?
- Alanowi i Lil? Co ty. Dłużej. Muszą sobie pogadać.
- A ty nie... - zaczął ale mu wpadłam w zdanie.
- Nie. Co nie chcesz być gorszy od swojego przyjaciela?
- Tak pytam.
- Spokojnie " Cierpliwość jest gorzka ale jej owoce są słodkie".
- Skąd takie mądrości w twojej jak że cudownej główce?
- To nie moje mądrości. To Rousseau.
- Rozumiem.
- Autora czy przesłanie?
- I jedno i drugie.
Zgasił papierosa po czym zabrał mi mojego i zrobił z nim to samo. Wróciliśmy do środa o zaczęliśmy ustawiać jedzenie na stole. Jeak schował coś do zamrażarki.
- Serio? - Zapytałam go kiedy się odwrócił w moją stronę i zamknął zamrażarkę.
- No co? Na trzeźwo on to przyjmie ale po to mu dobre zrobi na rozluźnienie. A więc skoro jutro jest sobota to pewnie i tak wyskoczymy jeszcze no jakiegoś baru na piwo.
- Uhm... Piwo? JA bym powiedziała że od razu moc będzie z wami i na piwie się nie zacznie i na pewno nie skończy.
- Spokojnie Aniołku będę grzeczny. - powiedział obejmując mnie w tali i przyciągając do siebie.
- Jestem spokojna. Bawcie się dobrze. Mam szczerą nadzieję że trzeźwi i przed szóstą rano nie wrócicie.
- O to możesz być spokojna.
Miałam go pocałować ale moje plany pokrzyżował dzwonek do drzwi.

CZYTASZ
Czarny Alfa
WerewolfOna- Córka biznesmena i najpopularniejsza dziewczyna w szkole. Pewnego dnia kobieta której pomoże przepowie jej przyszłość. Czy dziewczyna uwierzy w słowa kobiety? On - Wielki i potężny alfa, który od 5 lat szuka swojej przeznaczonej. Chce odnaleźć...