Od miesiąca siedzę w domu główny watahy. Rey przekonał mnie żebym tu została. Jeak kilka razy dziennie przychodzi chcąc ze mną porozmawiać ale ja nie mam ochoty. Nawet nie mam ochoty z nim zjeść posiłku. A jeżeli o tym mowa to właśnie jestem w kuchni. Omegi cały czas próbują mi przerwać robienie jedzenia. Cały czas mówią że one to zrobią i takie tam. Zrobiłam sobie tosty żytnie z pastą z awokado. Nalałam sobie jeszcze soku pomarańczowego i zrobiła herbatę. Zrobiłam też drugą porcje i kawę.
- Miriam prawda? - Zwróciłam się do ciemnoskórej około dwudziestoletniej dziewczyny. Od razu odstawiła sok który akurat piła.
- Tak luno?
- Jestem Anabell. Jak będziesz miała chwilę mogłabyś zanieść to alfie?
- Oczywiście ale jeśli mogę to ty powinnaś to zrobić.
- Wybacz że ciebie wykorzystuję ale wolę nie.
- Dobrze już idę.
- Dziękuję miłego dnia.- Zabrałam tackę z talerzem i kubkami i poszłam do siebie.
Skończyłam konsumować moje kanapki i wypiłam sok. Odniosłam naczynia do kuchni i w drodze powrotnej zajrzałam do bibliotek. Odłożyłam książkę którą przeczytałam poprzedniego wieczoru. Chciałam wziąć kolejną serię z półki wyżej ale mimo że stałam na czubkach palców nie mogła dosięgnąć. Ktoś podał mi od razu dwie książki. Popatrzyłam na dobrze znaną mi osobę. Podał mi książki od razu kiedy spuściłam wzrok.
- Dziękuję. - Powiedziałam cicho.
- To ja dziękuję.- Powiedział podnosząc mój podbródek dwoma palcami. - Chodźmy na spacer. Dawno nie wychodziłaś.
- Wrócę do pokoju i ...
- Bardzo cie proszę chodź an spacer. Wam obojgu to dobrze zrobi.
- Zawsze będziesz mnie tym szantażował?
- Przekonywał. To co?
- Tylko odłożę książki.
Poszłam do pokoju i odłożyłam książki. Ubrałam adidasy i narzuciłam sweter na ramiona. Poszliśmy Do lasu. Szliśmy ścieżkami w milczeniu które on przerwał.
- Przepraszam.
- To i tak nic nie zmieni.
- Wiem że nie. Ale będę to powtarzał codziennie. Każdego dnia żałuje tego co się stało. Powiedziałaś rodzicom o tym?
- Chris i Sam wiedzą. I tylko oni.
- To Chris mnie pewnie zamorduje.
- Ja by ci to powiedzieć... nie będzie mnie wyręczał.
- Rozumiem. Może moglibyśmy częściej wychodzić na spacery?
- Zobaczymy.
Skończyliśmy spacer po niecałej godzinie.
Dwa i pół miesiąca w ciąży. Mam osiemnaście lat i jestem w ciąży. - Z tymi myślami leżałam na łóżku.
~ Dlaczego go odtrącasz? Przecież nie jesteś na niego zła.
~ Masz racją nie jestem zła, Ja się po prostu zawiodłam i jest mi cholernie przykro.
~ Ale na spacer to mogłabyś częściej wychodzić. Świeże powietrze wolę, o wiele, wiele bardziej niż zapach książek.
~ Nie narzekaj.
~ A jak o narzekanie chodzi to masz może ochotę na ciacho?
~ Może mam.
~ Zadzwoń po Lili.
Dałam się nakłonić własnej wilczycy na zjedzenie ciasta z przyjaciółką. Lil wie o wszystkim tym prościej będzie. Zadzwoniłam do niej. Od razu odebrała. Nie dała mi dojść do słowa ale stanęło na tym że jadę do niej na noc. Spakowałam do plecaka potrzebne rzeczy i powiedziałam Alanowi żeby nie wracał dzisiaj do domu. Po drodze kupiłam dużo słodyczy i nasze ulubione soki. Wbiłam do mieszkania. Lil siedziała przed laptopem i coś na nim szukała. Postawiłam zakupy w kuchni i rzuciłam się na dziewczynę która zaczęła się głośno śmiać. Tak oto rozpoczął się nasz miły wieczór.

CZYTASZ
Czarny Alfa
WerewolfOna- Córka biznesmena i najpopularniejsza dziewczyna w szkole. Pewnego dnia kobieta której pomoże przepowie jej przyszłość. Czy dziewczyna uwierzy w słowa kobiety? On - Wielki i potężny alfa, który od 5 lat szuka swojej przeznaczonej. Chce odnaleźć...