82

318 16 0
                                    

*Jeak*

Wróciłem wkurwiony do domu. Jak tylko przekroczyłem próg ogarnęła mnie pustka. Nie zważając na nic poszedłem do salony i wyciągnąłem z barku butelkę wódki i kieliszek. Usiadłem na sofie i zacząłem pić.

Po kilku godzina przemyśleń ktoś wparował najpierw do domu a potem do salonu.

- Coś ty kurwa odjebał? - Lila zaczęła się po mnie wydzierać.

- Po pierwsze to się puka. Po drugie o chuj chodzi?

- Spokojnie Kochanie. - Alan odciągnął ją ode mnie.

- Co wy tu robicie?- zapytałem Alana.

- Nie mam pojęcia kazała się tu przywieść więc jesteśmy.

- Serio? Jesteś aż takim idiotą żeby myśleć że Anabell mogłaby cię zdradzić? Na serio? Ona nawet nie spojrzy na innego faceta. A jak jakiś chociaż do niej podchodzi to od razu spuszcza na drzewo. Jak jakiś facet do niej pisze to nie czyta tylko blokuje od razu.

- No a jednak twoja kochana przyjaciółka przelizała z jakimś kumplem przed uczelnią.

- A ja w to nie wierzę.

Wyciągnąłem telefon i pokazałem jej zdjęcie.  Od razu zaczęła się śmiać.

- I  z czego się śmiejesz>?

- Bałwanie to nie Anabell. Ona nie ubrałaby tak krótkiej spódnicy do szkoły i nie poszłaby w rozpuszczonych włosach chyba  że miałaby konkurs.

- No a jednak.- Odwróciła się do swojego chłopaka.

- Alan proszę weź mu proszę przetłumacz że ona tego nie zrobiła.

- No wiesz za dobrze to ja jej nie znam ale Lila ma racje. Ona by tego nie robiła.

- No tak tak super. Coś jeszcze?

- Lili poczekaj proszę w samochodzie.

Bez słowa o dziwo wyszła. Alan podszedł do mnie.

- Wybacz stary. Ale Anabell by ci tego nigdy nie zrobiła. Lila zna ją najlepiej i wie że nie jest do tego zdolna. Ona na serio cię kocha. Ile razy z nią rozmawiałem to zawsze zazdrościłem ci że ona cię tak strasznie kocha . Czasami miałem wrażenie że Lila nawet do mnie nie czuje tego co Anabell do ciebie.

- Uhm. Sranie w banie.

- Nie. Tak nie będę z tobą rozmawiał. Jutro o dziewiątej masz spotkanie więc z łaski swojej wytrzeźwiej i potem pogadamy.

Alan wyszedł. Wypiłem jeszcze kilka i poszedłem spać.

Obudziłem się o szóstej rano. Rozglądnąłem się po pokoju i nie zobaczyłem nikogo. Nie czułem niczyjej obecności. Spojrzałem na nakaslik i zobaczyłem tam pierścionek zaręczynowy który dałem Anabell. Wspomnienia z wczorajszego dnia powróciły do mnie jak bumerang.

Wziąłem prysznic i ubrałem garnitur. Zszedłem do kuchni. Zrobiłem sobie kawę i usiadłem przy wyspie kuchennej. Wypiłem kawę i pojechałem do domu głównego. Poszedłem do swojego gabinetu  po papiery. Zabrałem potrzebne dokumenty i poszedłem do sali konferencyjnej.

Po siedmiogodzinnej konferencji poszedłem do pokoju na piętrze alfy i Wyciągnąłem kolejną butelkę. Zanim ją otworzyłem ktoś zapukał do drzwi.

- Wejść. - Do pomieszczenia wszedł Alan. Zamknął drzwi i usiadł na sofie na przeciwko mnie.

- Ochłonąłeś?

- Nie - warknąłem na niego.

- Człowieku twoja laska od ciebie odeszła bo ją oskarżałeś o coś czego nie zrobiła. Siedzi sama w domu i nie wychodzi i nawet Lili kazała wyjść i ją zostawić w spokoju.

- To weź z niej przykład.

- Okej. Ale z togą spał nie będę.

- Co?

- Mam wziąć z Lil przykład? Ona powiedziała jej żeby spadała to ona położyła się obok i zasnęła z nią.

- Dobra...Pijesz?

- No dobra...

Czarny AlfaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz