3

2.4K 61 0
                                    

Obudziłam się o czwartej i poszłam biegać. Las to mój drugi dom. Jak mam tylko wolną chwile i nie jest za gorąco to idę do lasu.

Biegłam jedną ze swoich ścieżek. Po kilku kilometrach dobiegłam na ogromną polanę. Usiadłam na skale. Chciałam przemyśleć swoje życie. Ale zanim jeszcze było mi to dane usłyszałam za sobą warczenie. Od wróciłam się i zobaczyłam przed sobą dużego czarnego wilka. Był większych rozmiarów niż normalny wilk. Jego oczy były krwisto czerwone. Ale nie czułam strachu. Wyciągnęłam ku niemu rękę. Chciałam go pogłaskać. Czułam że nie zrobi mi krzywdy. Jego oczy zmieniły kolor na złoty. Podszedł do mnie powoli. Położył się przede mną. Pogłaskałam go za uchem.

- Od kiedy w tych lasach są wilki? Nigdy wcześniej żadnego tu nie widziałam.- smyrałam go za uchem na co mruczał.

Nie wiem ile czasu minęło ale słońce zaczęło się wznosić. Wstałam z kamienia przestając go głaskać. Zaskomlał z niezadowolenia. A przynajmniej tak to zabrzmiało.

- Musze już wracać.

Powiedziałam i wróciłam do domu. Wzięłam szybki, zimny prysznic. Ubrałam się w :

 Ubrałam się w :

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Włosy uczesałam w takie same dwa warkocze

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Włosy uczesałam w takie same dwa warkocze. Zrobiłam lekki makijaż i zeszłam na dół. Przy stole siedział tata i Summer.

- Dzień dobry.

- Dzień dobry. - Powiedzieli jednocześnie.

- Gdzie byłaś z  samego rana? - zapytał tata.

- Byłam pobiegać po lesie.

- Uważaj na siebie.

- Zawsze staram się na siebie uważać. Przecież wiesz.

- Tak wiem. Mam prośbę kochanie mogłabyś pokazać Summer miasto? Ja musze podskoczyć do firmy.

- Nie ma sprawy. Tylko Przypominał że idę dzisiaj do pracy.

- Pamiętam. Dołączę do was o piętnastej.

- Jasne.

 - To co? Idziemy? - Zapytała Summer.

- Jasne tylko wezmę rzeczy.

Pobiegłam na góra i spakowałam do plecaka portfel i słuchawki a telefon wzięłam do ręki. Poszłyśmy z buta na metro.

- Tą trasą dojedziesz do centrum. Jedziesz trzy minuty i jesteś w centrum.  Nie trzeba fatygować auta i szukać parkingów.

- Nawet nie mam praw jazdy.

-Nie jesteś amerykanką ? prawda?

-Jestem z Brazylii ale mama jest hiszpanką.

- Mieszanka wybuchowa.

- A twoja mama?

-  Możemy o niej nie rozmawiać? Dla mnie nie istnieje.

- Jasne. Wybacz nie chciałam wchodzić na tematy tabu.

- Nie spokojnie to nie temat tabu. Tylko chodzi o to że ona zostawiła tatę już ja to pal licho ale on? Wychowuje mnie sam od kąt skończyłam cztery lata. Zostawiłam nas z dnia na dzień bez słowa wysyłając SMS-a że odchodzi do innego. Nie mieli ślubu więc Tata stwierdził że po  prostu go rzuciła.

- Mówił mu że gdyby nie ty to by się całkiem stoczył. Zawsze kiedy miał gorszy dzień to ty zawsze się uśmiechałaś. Albo jak w niedzielę rano wyciągałaś go z łóżka skacząc na niego, wcześnie rano, po to aby poszedł z tobą na spacer do lasu. Niezależnie od tego jaka była pogoda.

- Pamiętam to. Zawsze narzekał.

- Jesteś sensem jego życia.

- Nie chce żeby  to co powiem zabrzmiało jak próba obrażenia ciebie czy coś... Ale mimo że się nie znamy nie do końca ci ufam cieszę się że jesteś z moim tatą.

- Nie uważasz ze jestem dla niego za młoda?

- Ile między wami jest?  Siedem lat? dziesięć ?

- Sześć.

- To nie dużo się pomyliłam.

- I nie jesteś zła?

- Nie. Dużo z tatą rozmawiamy. Był zdziwiony jak cię poznał. Nie sądził ze są jeszcze na świecie takie osoby co nie lecą na jego kasę.

- A ty? Masz kogoś?

- Nie. Nie będę nikogo na siebie skazywać.

- Jesteś młoda, piękna, ambitna, zaradna, szczera. Jeżeli ktoś to zauważ to od razu się  w toie zakocha.

- Wątpię. Chodź tu. - Zaciągnęłam ją do mojej ulubionej kawiarni. Podeszłam do lady. -Hej Maddy.

- Hej Mroczna. Co tym razem dla ciebie?

- Dwa razy to co zwykle i dwa ciasteczka owsiane z białą czekoladą.

 - Już się robi. Gdzie masz tatę? nie było was wczoraj.

- Rodzinny obiad. A tata w pracy.

- Jasne. Widzimy się w piątek na ognisku u Sama?

- Nie wiem czy dostanę wolne.

- Pamiętaj że nasza szefowa chętnie cię przygarnie.

- Wiem wiem. - Podła mi zamówienie i terminal - Dzięki kochana miłego dnia.

- Dzięki wzajemnie.

Podałam Summer ciastko i kawę i wyszłyśmy.

- Mam nadzieję  że nie masz uczulenia na migdały.

- Nie nie mam. - Wzięła łyk kawy a jej oczy zrobiły się jak duże monety. - Jakie to dobre. Co to ?

- To jest Kawa migdałowa z syropem kokosowym. Stu procentowa arabika.

- A to? - ugryzła ciastko. -Oczy zrobiły się jeszcze większe o ile to możliwe. - Zajebiste.- złapała się za usta. - Przepraszam.

- Luz sama klnę jak szewc. Nie będzie ci przeszkadzało jak zapale?

- Nie. Dobre to w ogóle połączenie kawa ciastko i papieros?

- Ciacho na później sobie zostawiam  a kawa już wypita.

- Szybka jesteś.

Chodziłyśmy po centrum miasta do piętnastej. Kiedy tata przyjechał poszliśmy na obiad do restauracji. Po obiedzie oni wrócili do domu a ja poszłam do pracy.


Czarny AlfaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz