Miche Zacharias x fem!Reader

488 19 1
                                    

Zamówienie od: Emo__talerzyk__

Ship: Miche Zacharias x Reader

Anime: Attack on Titan

Tematyka: Wyznanie Miłości

Skróty: M.- Miche, TI.- Twoje Imię, TN.- Twoje Nazwisko, D.- Doktor, H.- Hange; L.- Levi, E.- Erwin

⚔⚔⚔⚔⚔⚔⚔⚔⚔⚔⚔⚔⚔⚔⚔⚔

POV Reader

Byliśmy w, delikatnie mówiąc, chujowej sytuacji. Goniła nas dwójka tytanów 5 i 10 metrowy, byliśmy na jakieś łące, nie mieliśmy już zbyt wiele gazu w butlach, nasze konie były zmęczone, a reszty żołnierzy ani widu, ani słychu. Była tylko nasza siódemka. Wiedziałam, że szanse na to, że wszyscy ujdziemy z życiem są praktycznie zerowe.

TI.: Jedźcie dalej, odciągnę ich. -krzyknęłam i zaczęłam jechać prosto w stronę tytanów.

Rzuciłam się na mniejszego i mimo, że udało mi się przeciąć jego kark, to nie udało mi się uciec przed drugim, który złapał mnie i zaczął ściskać moje ciało. Chciałam krzyczeć, jednak nie mogłam, najprawdopodobniej przez ogromny ból. Doskonale sobie zdawałam sprawę, że jeśli nie wydarzy się jakiś cud to umrę. Nagle poczułam jak uścisk tytana słabnie, aż w końcu puścił mnie, a ja zaczęłam spadać. Chciałam się zaczepić linką o cokolwiek, jednak nie udało mi się to. W końcu uderzyłam o ziemię. Zemdlałam.

Obudziłam się w jakiejś sali. Bolały mnie nogi, głowa i żebra.

TI.: Gdzie ja jestem? -spytałam słabym głosem, zwracając tym samym uwagę trójki osób w pomieszczeniu, które, najwyraźniej, jeszcze chwilę wcześniej żywo dyskutowali.

L.: W sali szpitalnej. -odpowiedział czarnowłosy mężczyzna.

M.: Jak się czujesz? -zapytał blondyn.

TI.: Bolą mnie żebra, głowa i nogi. -odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

H.: Pójdę powiadomić lekarza, że się przebudziłaś. -poinformowała dziewczyna w okularach i po chwili wyszła z sali.

Zapadła chwila ciszy, jednak w końcu przemogłam się i zadałam jedno pytanie.

TI.: Kim wy wszyscy jesteście?

M.: Huh? - zdziwił się wyższy.

L.: Spokojnie, lekarka przecież mówiła, że może mieć zaniki pamięci. W końcu spadła z dość wysoka... -kobaltowooki chciał jeszcze coś dodać, jednak wtedy wszedł lekarz i kazał im wyjść sali, a następnie zaczął robić mi badania.

M.: I jak, co z nią? -zapytał, tylko, gdy znów pozwolono mu, jak i reszcie wejść do sali.

D.: Tak ja podejrzewaliśmy ma problemy z pamięcią. Póki co pamięta niewiele rzeczy, więc ktoś będzie musiał się nią zająć. -zaczął wyjaśniać jak się ma sytuacja- Co do żeber to są 2 złamane, tak samo jak nogi, więc będzie musiała jeździć na wózku, jednak, po rehabilitacji, będzie w stanie funkcjonować. Bóle głowy powinny za niedługo przestać jej dokuczać. Jednak tak jak mówiłem będzie potrzebowała opieki.

M.: Biorę to na siebie. -powiedział pewnie- I tak ze złamaną ręką na nic wam się nie przydam.

Cała trójka jeszcze chwilę się sprzeczała, jednak ostatecznie blondyn postawił na swoim.

Lekarz powoli pomógł mi przesiąść się na wózek, a następnie zielonooki zaczął mnie wieść, najprawdopodobniej do mojego pokoju.

TI.: Jak się nazywasz? -spytałam, chcąc przerwać niezręczną ciszę.

M.: Miche Zacharias, byłem, w sumie dalej jestem Twoim przełożonym. Pamiętasz czym się zajmowałaś przed wypadkiem, czy jak jest obecnie sytuacja.

Pokiwałam niepewnie głową, przez co lekko odetchnął.

M.: Chociaż o tyle dobrze. -gdy to powiedział dotarliśmy pod najprawdopodobniej mój pokój.

Weszliśmy do środka, a następnie delikatnie przeniósł mnie na łóżko. Spróbowałam sięgnąć po książkę, leżącą na szafce nocnej, aby się czymś zająć, jednak gdy tylko mężczyzna to zauważył, szybko mi ją podał, za co podziękowałam mu.

Przez parę kolejnych dni jedyne co robiłam, to albo leżałam, czytając książki, albo "wychodziłam" z moim, chwilowym "opiekunem" na zewnątrz, albo odwiedzałam salę szpitalna. W międzyczasie opowiadał mi o różnych wydarzeniach, które miały miejsce przed wypadkiem. Początkowo, co prawda, było dość niezręcznie, jednak po czasie napięcie między nami zaczęło zanikać, przez co prowadziliśmy coraz swobodniejsze rozmowy. Nie ukrywam, że przez ten czas polubiłam blondyna i nawet zaczęłam się zastanawiać, czy przypadkiem nie czuję czegoś więcej do mojego przełożonego. Mimo wszystko starałam się wyprzeć z głowy tą myśl.

Pewnego wieczoru, jak zwykle spacerowaliśmy wokół jeziora. Był to już moment w którym moja rehabilitacja dobiegała końca, dzięki czemu nie musiałam już jeździć na wózku, tylko mogłam chodzić o kulach. Usiedliśmy na jednej z ławek i podziwialiśmy powolny zachód słońca. Nieważne ile razy go widziałam, za każdym razem zapierał mi dech w piersiach.

Byłam do tego stopnia pochłonięta widokiem rozpościerającym się prze de mną, że nie zauważyłam, ja blondyn mi się przygląda.

M.: Lubisz oglądać zachody słońca, prawda? -zapytał nagle.

TI.: Owszem. To z pozoru prosta rzecz, coś co dzieje się codziennie i dla wielu niczym się one od siebie nie różnią, jednak to błąd. Każdego dnia na naszych oczach rozgrywa się niezwykłe przedstawienie różnego rodzaju barw, które tworzą przyjemne dla oka połączenia. To jest po prostu cudowne. -wyznałam.

M.: Może i masz racje, ale przy Twoich oczach i tak wypada dość blado.

Poczułam jak moje policzki delikatnie pieką, przez co odwróciłam lekko zawstydzona wzrok. Po chwili, jednak Miche położył dłoń na moim policzku, zmuszając mnie tym samym do ponownego obrócenia się w jego stronę. Przejechał kciukiem po mojej dolnej wardze, a następnie złożył na moich ustach pełen uczuć pocałunek. Był on na tyle krótki, że nie zdążyłam jakkolwiek na niego zareagować, a gdy się odsunął wyraźnie w jego oczach było widać zmieszanie. Chciał coś powiedzieć, jednak nie pozwoliłam mu na to, gdyż tym razem to ja połączyłam nasze usta w dużo dłuższym i ciut bardziej namiętnym pocałunku.

POV Hange

H.: Wiedziałam! -pisnęłam, przez co Levi zakrył mi dłonią usta.

L.: Zamknij się, bo się zorientują. -syknął

H.: Ta, ta, a teraz wyskakujcie z kasy, w końcu to ja wygrałam zakład. -uśmiechnęłam się triumfalnie .

E.: W sumie było widać po nim gołym okiem, że jest w niej zakochany. -dodał, niechętnie wręczając mi moją nagrodę.

H.: Trudno, zakład to zakład.

Siedzieliśmy jeszcze chwilę w koronie dość dużego drzewa, obserwując dwójkę zakochanych, aż w końcu Levi oraz Erwin zgodnie stwierdzili, że powinniśmy dać im trochę prywatności, więc jak najciszej potrafiliśmy wycofaliśmy się z powrotem to głównego budynku.

⚔⚔⚔⚔⚔⚔⚔⚔⚔⚔⚔⚔⚔⚔⚔⚔

Przraszam, że na końców spieprzyłam, ale nie mogłam się powstrzymać.

Mam nadzieje,

że poprawnie wykonałam zlecenie

i nie zjebałam tego.

Dzięki za przeczytanie i do następnego.

One shoty z anime (zamówienia zamknięte)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz