2

5.2K 147 4
                                    

- No dzień dobry moja droga przyjaciółko -odezwała się Lena. - Widzę, że nocka była średnia.
- Daruj sobie, ok?
-Oho, ktoś tu wstał lewą nogą? Czy ty w ogóle spałaś?
- Spałam.
-Dobra, Daria dajmy jej już spokój. Pani Laura i tak wystarczająco męczy nasza Hanię - odparła Lena pokazując uśmiech od ucha do ucha.
- Pod warunkiem, że da spisać biologię.
Hania podała koleżance zeszyt.
Z przedmiotów, które wystarczyło wyuczyć się na pamięć była dobra. Najgorzej szły Hani nauki ścisłe, to nad nimi często przesiadywała do późna. Jej koszmarem była chemia. Nigdy nie umiała pojąć pewnych zagadnień. Zawsze tłumaczyła to tym, że jej mózg po prostu nie przyswaja wiedzy, która nie przyda jej się w życiu. Uwielbiała rysować, jej marzeniem było studiowanie architektury, do czego oczywiście była jej potrzebna nieszczęsna matematyka. W przyszłości chciałaby projektować ogrody. Innego zdania była oczywiście jej mama, która widziałaby ją w białym fartuchu. Przecież lekarz to taki szanowany zawód.
Rodzice Hani, Jakub i Anna są szczęśliwym małżeństwem. Poznali się na uczelnia. On studiował prawo, ona AWF. Połączyła ich kontuzja Jakuba na meczu drużyny studenckiej w koszykówce. Anna akurat miała praktyki w gabinecie fizjoterapii. Po studiach wzięli ślub, Anna zaszła z Hania w ciążę, Jakub z kolegą otworzyli kancelarię prawną, złapali kilku dużych klientów i takim oto sposobem Anna została w domu. Kilka lat później urodził się Tomek, oczko w głowie całej rodziny.
Hania miała czasami wrażenie,że musi zaspokoić niespełnione ambicje swojej mamy, ojcu było wszystko jedno kim zostanie w przyszłości, byleby tylko zarabiała dobre pieniądze i była niezależna. Gdzieś w głębi serca czuł, że jego żona nie jest do końca szczęśliwa, że została w domu z dziećmi, choć tak na prawdę mogła spełniać się zawodowo, dlatego też nie naciskał na córkę. Cieszyło go, że ma pasje i idzie w tym kierunku. Jak jego fascynowało prawo w szczególności handlowe, związane z ciężkimi negocjacjami, tak córkę interesowała architektura, malowanie, rośliny, ogrody. Fauna i flora to było coś,co dawało Hani spełnienie, dlatego też uwielbiała jeździć do dziadków na wieś. Grzebanie z dziadkiem w ziemi, uprawa działki z babcia, Hania uwielbiała takie wakacje. Nic specjalnego a jednak dla niej bardzo ważne. Choć jeździła z rodzicami na wakacje, to i tak spędzała je bardziej aktywnie. Nie lubiła leżeć i smażyć się na plaży. Chodziła po mieście, zwiedzała, poznawała historię regionu, kosztowała lokalnej kuchni. Każde wakacje i tak zawsze kończyła u dziadków. Nie wyobrażała sobie nie spędzać końcówki czasu wolnego, ładować swoje baterie gdzie indziej jak na wsi przy szklance ciepłej herbaty robionej przez babcię i wieczornych rozmów na werandzie.

- Hej, już jestem- odparła Hania wchodząc do domu. Mama akurat kończyła przygotowywać obiad w kuchni.
-hej kochanie, jak było w szkole?
- w porządku. Kiedy będzie obiad. Mam dziś trening o 17.
- obiad będzie za 15 min. Haniu kochanie czy mogłabyś pójść do sklepu po obiedzie? Potrzebuje kilka rzeczy do ciasta na jutrzejszego grilla osiedlowego.
- to jutro? - odparła zaskoczona dziewczyna. Nie lubiła takich imprez. Mieszkali na prywatnym osiedlu, każde inwestycje związane z drogą, chodnikiem czy oświetleniem ulic było opłacane przez mieszkańców. Zawsze w lato robili piknik osiedlowy, grill, piwo, muzyka. W taki sposób najlepiej dyskutowało się na temat wydatków na kolejny rok i planowaniu prac remontowych. Wszyscy uznali, że luźne podejście do takich tematów zawsze skutkuje szybszym dogadaniem się. - jasne, pójdę. Napisz mi tylko listę zakupów - dodała po chwili

Wypakowując zakupy na taśmę żałowała, że nie posłuchała mamy,która chciała wcisnąć jej szmacianą torbę, te papierowe są tak beznadziejne, że płacąc za zakupy modliła się oby tylko wytrzymała ten kawałek do domu.
Życie jak to miało w zwyczaju zadrwiło z dziewczyny i jak tylko wyszła z marketu usłyszała odgłos rozrywającego się papieru po chwili wszystkie jabłka, które kupiła na przepyszną szarlotkę leżały na parkingu.

Czarny Mercedes zatrzymał się w pobliżu.
Hania była tak zajęta zbieranie jabłek i kombinowaniem jak je spakować, że nawet nie zauważyła kobiety, która jak kat stała nad nią. Czarne szpilki, zgrabne nogi, szara spódnica i biała koszula, w ręku trzymała bawełniana siatkę na zakupy.

O Boże, dlaczego akurat Ty...

Sąsiadka  *ZAKOŃCZONE* Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz