29

3.2K 115 4
                                    

Laura była w trakcie szykowania śniadania dla siebie i dla córki, gdy usłyszała pukanie do drzwi.

- Dzień dobry, nie przeszkadzam? - zaczęła mama Hani która stała wraz z synem.

Laura była zaskoczona wizytą sąsiadki.
- dzień dobry, coś się stało? - zaprosiła kobietę do środka.

- Dzwonili znajomi Hani, wczoraj miała wypadek na stoku i jest w szpitalu. Musimy po nią jechać, nie chcielibyśmy ciągać za sobą syna. Czy mogłaby Pani zająć się nim, oczywiście jeśli to nie problem.

Laura poczuła jak coś ściska ja w żołądku.
- Jezu, oczywiście że się nim zajmę. Co z Hanią?

- Nie powiedzieli znajomym, nam przez telefon też nie chcą mówić. Wiem tylko, że wjechał w nią narciarz na nocnych zjazdach, przeleciała przed siatkę i spadła na dół. Śnieg zamortyzował upadek. Jest przytomna i oddycha samodzielnie. To jedyne co wiemy.

- Dobrze, proszę jechać a ja zajmę się małym
Zuzia zaraz wstanie i może pojedziemy do sali zabaw, żeby się nie denerwował.

- Bardzo Pani dziękuję.

Anna pożegnała się z synem, prosząc go aby był grzeczny i wsiadła do męża do samochodu. Droga minęła im dłużej niż się spodziewali. W nocy spadło bardzo dużo śniegu, do szpitala dojechali dopiero po godzinie 15. Od znajomych dowiedzieli się, że Hania leży na ortopedii, gdzie oczywiście spotkali wszystkich siedzących na korytarzu.

Lekarz jest w tamtym gabinecie - pokazała ręką Lena. - nie chcą nam nic powiedzieć.

- Dobrze, zaraz się dowiemy. - Anna skierowała się w stronę gabinetu z którego akurat wychodził pan doktor.
- Dzień dobry, jestem mamą Hanny. Co z moją córką?

- dzień dobry, Pani córka jest przytomna. Ma wstrząśnienie mózgu, jest poobijana od upadku, ma również poważnie zwichnięty nadgarstek lewej ręki i co najważniejsze, niestety ma zerwane wiązadła w prawym kolanie. Uderzenie musiało być bardzo silne. Na udzie ma dużego krwiaka prawdopodobnie od narty osoby, która w nią wjechała. Z tego co mi wiadomo ten mężczyzna był pijany, natomiast Państwa córka z tego co mi wiadomo zjechała na lewą stronę, ale powinna się rozglądać bo tamten mężczyzna miał pierwszeństwo. Jednak jak wcześniej wspominałem był pijany i to jego obarczono winą za spowodowanie wypadku.

- Panie doktorze ale co z tym kolanem. - dopytał ojciec.

- Tak w skrócie, zerwane wiązadła oznaczają koniec z jakimkolwiek sportem. Za jakiś czas, jak wszystko w nodze się zagoi, mam tu na myśli krwiaki. Można zrobić przeszczep wiązadeł z uda ale ja się tego nie podejmę. Zrobiliśmy córce artroskopię i jej kolano potrzebuje trochę czasu. W tej chwili założymy jej ortezę aby nie ruszała kolanem, ponieważ w żadnym wypadku nie wolno jej go obciążać. Może ją jedynie ściągnąć do kąpania i aby się ubrać i oczywiście musi w niej spać. To samo tyczy się nadgarstka. Jutro rano zrobimy jej tomografię, żeby sprawdzić czy nie ma żadnego krwiaka i jeśli będzie wszystko dobrze, wypiszemy ją do domu.
Córka leży w sali nr 24, można do niej iść.

Rodzice poszli do swojej córki. Leżała w łóżku, spała. Mama, gdy zobaczyła Hanię zaczęła płakać. Jej twarz była zmęczona, ogromne fioletowe limo pod okiem, pęknięty łuk brwiowy, zdarta skóra na żuchwie. Usiadł na łóżku co obudziło dziewczynę.

- Mama?

- tak córciu, jak się czujesz? - mama starała się ukryć płacz.

- Jest ok. Trochę boli ale leki działają. Przepraszam.

Mama wzięła córkę za rękę. - Kochanie nie masz za co przepraszać.

- Oczywiście, że ma za co przepraszać! - wtrącił ojciec. - czy ty zdajesz sobie sprawę z tego co narobiłaś?

Hania była zszokowana reakcją ojca.
- Ja narobiłam? Przecież to we mnie ktoś wjechał!

- Gdzie ty masz mózg? Powinnaś się rozglądać! Nie dość, że zerwałaś wiązadła w kolanie to jeszcze zepsułaś nam, bratu i dziadkom ferie! Wszystko już opłacone!

- Jakub, nie teraz....

- Co nie teraz? Niech wie co narobiła. Tyle pieniędzy w błoto.

- wyjdźcie stąd! Muszę odpocząć!

- Anka wstawaj, jedziemy. - ojciec wziął matkę pod rękę i wyprowadzał z sali. W drzwiach odwrócił się do córki. - jutro po ciebie przyjedziemy i nie muszę chyba dodawać, że masz szlaban na wszystko! - i wyszedł.
Hania była tak zmęczona, że nawet nie miała siły aby płakać. Do jej sali weszli znajomi. Monika usiadła na łóżku i chwyciła dziewczynę za rękę. - Jak się czujesz? Słyszeliśmy waszą rozmowę a raczej krzyki twojego ojca. Jak twoi rodzice chcą jechać to my możemy się tobą zająć.

- Ja też moge zrezygnować z ferii. - wtrąciła Daria. - dla mnie to nie problem.

Hania miała łzy w oczach. - dziękuję wam ale znając moich rodziców to nie ma mowy. Możemy później albo jutro pogadać. Strasznie chce mi się spać.

- Jasne. Wypoczywaj.

Znajomi wyszli z sali. Hania zamknęła oczy i nawet nie wiadomo kiedy usnęła.

Sąsiadka  *ZAKOŃCZONE* Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz