33

3.6K 139 3
                                    

Hania poklepała miejsce obok siebie.
- Połóż się ze mną.

Laura uśmiechnęła się szeroko. - Haniu, nie mogę.

Hania zaskoczona spojrzała na kobietę. Przed chwilą chciała, teraz nie chce. Nie miała pojęcia o co jej chodzi. - Dlaczego?

Laura chwyciła dziewczynę za zdrowa rękę. - A jak Zuzia się obudzi to co jej powiem?

Hania zabrała swoją rękę i złapała się za głowę. - Daj spokój, każda wymówka jest dobra. Idź już.

- Ale Haniu...

- Wyjdź! Dobranoc.
Hania nie kryła złości. Kolejny raz nie wie o co Laurze chodzi. Zaczynało ją to denerwować. Ta huśtawka emocji była nie do zniesienia. Położyła się wygodnie w łóżku, obróciła na bok i zamknęła oczy. Nie chciała oglądać już kobiety. Usłyszała jedynie jak bierze głęboki wdech i wypuszcza powietrze.

- Nie, nie wyjdę. Posuń się.
Laura położyła się obok Hani i przytuliła ją od tyłu. - Przepraszam. Ja po prostu boje się, żeby Zuzia nas nie zobaczyła. Wiesz jakie są dzieci, palnie coś przy dziadkach, ci zaczną ją ciągnąć za język i będę mieć problemy. 

- Ty we wszystkim widzisz problemy...

- Daj spokój już. - Laura ułożyła się wygodniej i przyciągnęła do siebie dziewczynę, wcisnęła twarz w jej włosy i się zaciągnęła. - Pięknie pachniesz.

- Mhm... Twój szampon.

- Na tobie pachnie ładniej - Laura pocałowała Hanię w głowę. - Fajnie się dzisiaj na was patrzyło.

- Czemu?

- Jakoś tak... Zuzia uwielbia z tobą spędzać czas, odkąd do niej przychodzisz jest bardziej otwarta, zauważyły to nawet Panie w żłobku.

- Przecież ona od początku była otwarta. Od początku dobrze się z nią dogadywałam.

- Bo ona świetnie dogaduje się ze starszymi, ze swoimi rówieśnikami ma problem. Nie interesują ją jakieś zabawy w dom, czy lalkami. Ona lubi bawić się sama, muszę jej poszukać jakiegoś zajęcia. Sama nie wiem co.

Laura położyła się na plecy i patrzyła w sufit. Hania odwróciła się, i ułożyła głowę na jej ramieniu.

- Może klocki, teraz drewniane a później LEGO. Ja uwielbiałam klocki, jak byłam mała, to mieliśmy taką zasadę. Idę z mamą do miasta na zakupy, jestem grzeczna a w zamian za to dostaje małą paczkę klocków, czasami to była tylko jedna figurka albo autko, a czasami pełny zestaw. Ja tak mogłam siedzieć godzinami i układać budowle. Dobrze działa to na rozwój. Polecam osobiście.

Laura leżała i jedna ręką bawiła się włosami Hani a druga głaskała jej rękę w ortezie.

- Spróbuję. Jutro coś kupię. - Laura pocałował dziewczynę a czoło. - jak ty się w ogóle czujesz?

- Jest ok. Leki działają fantastycznie. Wewnętrznie czuję blogi spokój, nic mnie nie boli. Później będzie gorzej. Rodzice nic nie mówią bo są na mnie źli, ale ja trochę czytałam i wygląda to fatalnie. Już raczej nie pogram w siatkę, w sumie to w nic nie pogram.

- No, twój ojciec zasługuje na miano rodzica roku... Wiem, że to twój ojciec i nie powinnam go obrażać, ale najchętniej bym mu wpierdoliła. Jak można takie rzeczy mówić. Wyjazd ważniejszy od zdrowia córki. Ja się cieszę, bo jesteś ze mną ale nigdy bym dziecka po wypadku nie zostawiła z kimś obcym byle by pojechać na jakieś kurwa narty.

- Daj spokój, ja na prawdę nie jestem zaskoczona ich decyzja. Są egoistami i tego nie zmienię. Staram się tylko, żeby mój brat był inny, dużo z nim rozmawiam i staram się go czegoś nauczyć. Jest jeszcze za mały, żeby ogarnąć co się dzieje a jak już będzie w stanie, to mnie nie będzie i pewnie wyrośnie z niego kolejny rozpieszczony egoista jak ojciec.

- Będzie dobrze. - Laura mocniej przytuliła Hanię do siebie. - Cieszę się, że mogę przez ten tydzień opiekować się tobą. Nie chcę nawet myśleć co ja bym zrobiła, gdyby stało ci się coś gorszego.

Hania splotła ich palce razem, mocniej wcisnęła się w Laurę i odpłynęła.

- śpij dobrze słońce. - Laura pocałowała dziewczynę w głowę i zamknęła oczy.

Sąsiadka  *ZAKOŃCZONE* Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz