93

2.4K 140 15
                                    

Matury zbliżały się wielkimi krokami, Hania chodziła coraz bardziej poddenerwowana. Jak w poprzednim roku rodzice schodzili jej z drogi. Mama nie obarczała ją dodatkowymi obowiązkami a ojciec nie dogryzał. Zależało im, żeby córka napisała mature jak najlepiej. Laura również nie prosiła dziewczyny o opiekę nad Zuzią, jednak Hania sama od siebie przychodziła.
Któregoś dnia Laura wróciła z pracy tylko po to, aby przebrać się w wygodniejsze ubrania i pojechać odebrać córkę z przedszkola. Wchodząc do swojej sypialni zobaczyła śpiąca w jej łóżku Hanię. Wystraszona kobieta od razu ją obudziła, myślała że coś się stało. W odpowiedzi usłyszała, że dziewczyna miała dosyć swojego pokoju i musiała gdzieś się przespać. Laura tylko nakryła dziewczynę, ucałowała w głowę i wyszła z pokoju.
Sama starała się ułatwić jej życie jak mogła. Wytłumaczyła Zuzi, że nie może teraz zawracać głowy Hani, nawet jak jest u nich bo ona też potrzebuje odpocząć.

Hania siedziała przy stole i jadła płatki z mlekiem

- Hej córcia, jak tam?

- A konkretnie o co chodzi?

- No, on szkołę, naukę, życie?

- Dobrze,ujdzie,dobrze.

- oookeej.... Widzę, że jesteś w humorze kochanie. Fajnie... Także, może ci w czymś pomóc?

- Tak, wolisz funkcję liniową, równanie z x czy nierówności?

- Yyy, no a nie masz jakieś wiedzy o społeczeństwie czy coś z prawem?

Matka z rozbawieniem przyglądała się wszystkiemu.
- Ojciec i matematyka to jak ogień i woda.

- No nie przesadzaj, tak źle nie jest. Umiem to i owo....

- Jasne... Kochanie....

- Dobrze, dobrze. Spokojnie bo zaraz się pokłócicie. Idę dzisiaj do sąsiadki, ona ogarnia matmę jak mało kto.

- Na prawdę? - Zdziwiła się mama. - Nie wiedziałam.

- Hmm, ja też nie. - Dodał ojciec.

- A ja wiedziałam, myślicie, że skąd moje oceny z matmy?

- Korepetycje ci dawała?

- No, co w tym złego?

- Nic, mogłaś powiedzieć, że potrzebujesz pomocy to bym kogoś opłacił.

- Ale nie było potrzeby.

- No dobrze...

- O której idziesz? - Zapytała mama. - Bo nie wiem czy liczyć cię do obiadu.

- Nie, raczej zostanę u Laury. Obiecywałam Zuzi, że w końcu zacznę z nią układać te puzzle co dostała ode mnie.

- Może zostaw takie rzeczy na czas po maturze? Na wakacje na przykład.

- Tato, dam sobie radę. A na wakacjach chce odpocząć, poza tym już obiecywałam Laurze, że wyjadę z nimi bo jej firma organizuje wyjazd dla najlepszych pracowników i chciała zabrać Zuzię ale będzie mieć trochę obowiązków, więc się zgodziłam.

- To miło z twojej strony. - Mruknęła mama i spojrzała dziwnie na córkę.

- A gdzie ten wyjazd? - Zapytał ojciec.

- Na Dominikanę. Musiałam już potwierdzić, bo wcześniej bukują cały hotel.

- Wow... - Krzyknął. - Stać cię dziecko? Przecież to kosztuje.

Matka była w nie mniejszym szoku co ojciec.
- Chryste, mnie tam nikt nie zabrał...

- Anka, nie teraz....

Hania zaczęła się śmiać z miny ojca.
- Tato, jakby nie było, jadę do pracy. Do twojej wiadomości, nie płacę nic. Moja pracodawczyni sponsoruje mi all inclusive. - Uśmiechnęła się szeroko.

- Nie podoba mi się to...

- Co? Że ktoś chce mi zrobić mega prezent za to ile czasu spędziłam z dzieckiem, ile zarywałam nocy gdy miała firmowe imprezy, ile nauczyłam jej dziecko. Jak już wcześniej wspomniałam, jadę do pracy. Tylko ona będzie z dzieckiem a nie bardzo będzie mieć dla niej czas. Poza tym, tato... - Hania podeszła, chwyciła ojca za ręce i zaczęła skakać z radości. - To DOMINIKANA za darmo!! All inclusive! Rozumiesz!? Jedno marzenie odhaczone!

- Dobrze, dobrze... Puść kochanie... Rozumiem... Cieszę się...

- No i masz czym. Popatrz jak córka umie się ustawić. Wakacje jej fundują. - Dodała z radością.

- Gdyby to był mężczyzna pomyślałbym, że jesteś jego utrzymanką...

Matka slyszac słowa ojca zakrztusiła się kawą. Po kilku odkaszlnięciach doszła do siebie. - Bardzo zabawny tekst kochanie.

- No, na czasie... - Mruknęła pod nosem Hania.

- Skarbie a ty masz w ogóle paszport? -zapytał ojciec.

- Kurwa...

-Hania! - Krzyknęli obydwoje

- Przepraszam... Nie mam, fuck... Muszę wyrobić... - Dziewczyna chodziła nerwowo po kuchni. - Zdążę? Tato?

Rodzice patrzyli na nią i mieli ubaw po pachy. - Dziecko, mamy trzeci kwietnia, w maju będzie gotowy.

- Oh... Ok, super. A co...

- Zdjęcie! Najpierw zdjęcie! - Krzyczał ojciec do rozemocjonowanej córki.

- Doobra, po co te nerwy... - Zdegustowana zachowaniem rodziców poszła na górę szykować się do fotografa.

Sąsiadka  *ZAKOŃCZONE* Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz