25

3.4K 125 3
                                    

W końcu przyszedł upragniony weekend. Próbne matury nareszcie się skończyły, Hania była zadowolona z tego jak jej poszły.
Jej rodzice rano spakowali się i pojechali do dziadków. Oczywiście nie obyło się bez nakazów, zakazów i pouczania dziewczyny jeśli chodzi o szkody w domu. Hania grzecznie słuchała, przytakiwała i nie mogła się doczekać momentu kiedy rodzice przekroczą próg domu, wsiądą do samochodu i odjadą...
Ostatni przytulas, buziak i dziewczyna została sama. Od razu sięgnęła po telefon i weszła na grupę na Whatsapp, którą postanowili stworzyć w związku z wyjazdem w góry. Oczywiście Hania jeszcze nie zapytała rodziców czy może jechać. Miała nadzieję, że jeśli po ich powrocie dom będzie w idealnym stanie to ma większe szanse, że się zgodzą.

Hania: chata wolna.
Paweł: będę za pół godziny.
Monika: my będziemy wieczorem
Lena: będę po 18
Daria: też po 18

Hania ogarniała właśnie jedzenie w kuchni, kiedy do domu wszedł Paweł

- Dlaczego nie zamykasz drzwi na klucz?
Podszedł do dziewczyny i pocałował w głowę.

-  hej, przecież mówiłeś, że przyjdziesz. Co tam słychać? Jak z Leną

Paweł wyciągnął piwo z lodówki i usiadł przy wyspie. - Bardzo dobrze, ale to pewnie wiesz od przyjaciółki. Wolałbym porozmawiać o tobie.

- O mnie nie ma co rozmawiać. Wszystko ok.

- Jasne, jakbym nie znał ciebie i twoich rodziców. Przeżywali matury? Zaakceptowali w końcu twój kierunek studiów?

- ja przeżywałam je bardziej jak oni. Byłam wściekła więc nikt się do mnie nie odzywał. Co do studiów to wiedzą gdzie i na jaki kierunek idę, mama ciągle męczy żeby zmienić, tato jak na razie się nie odzywa ale czuję, że im bliżej terminu składania papierów tym będzie więcej marudził o zarobkach po ukończeniu studiów. Najgorsze jest to, że oni będą płacić za mieszkanie, i będą mnie żywić więc pewnie będą chcieli decydować. Na razie jest cisza, zobaczymy kiedy zaczną mi truć dupę.

Hania z Pawłem rozmawiali do czasu, aż przyszła resztą znajomych. Na wstępie kazali Sebastianowi i Pawłowi pogodzić się, co uczynili. Kiedy wszyscy usiedli w salonie na kanapach zaczął się czas prezentów. Od Moniki i Sebastiana dostała tygodniowy kurs botaniczny w ogrodzie botanicznym z czego niesamowicie się cieszyła. Od Darii,Leny i Pawła dostała ogromną antyramę z kompilacją ich zdjęć, zabawne ujęcia, wycięte kawałki. Od reszty znajomych dostała alkohol.

Impreza trwała do białego rana. Towarzystwo mniej i bardziej upojone alkohol powoli się rozchodziło. Ci najbliżsi jak zawsze zostawali na noc.
Hania ogarniała naczynia w kuchni, kiedy przyszła do niej Monika. - Słyszałam o teatrze z moim bratem w roli głównej. Jak mu poszło?

- Cóż... Myślę, że zasłużył na Oskara. Mina Laury bezcenna ale efekt całkowicie odwrotny do tego jaki chciałam osiągnąć.

- czemu? Co się stało?

- Byłam zkacowana, więc zła a ona zaczyna się mnie wypytywać kto to ten chłopak i że chciałaby wiedzieć kogo sprowadzam do jej domu. Wścieklam się, poniosło mnie i powiedziałam jej, że ma szukać innej opiekunki.

- Co ty gadasz?

- No, ale Zuzia nie chce innej, więc będę dalej przychodzić ale pod warunkiem,że nie będę jej widywać.

Monika była zszokowana tą całą sytuacją.
- To się porobiło. Czyli dajesz sobie spokój?

- Tak. Takie dawki emocji chyba nie dla mnie. Wystarczy, że w domu czasami mam wrażenie, że rodzice chorują na rozdwojenie jaźni. Raz są ze mnie dumni, a innym razem byle gówno im przeszkadza i jest afera. Czasami myślę, że nigdy nie sprostam ich wymaganiom.

- Olej to. Jeszcze półtora roku. Za miesiąc jedziemy i tam się wyszalejesz. Tylko, doszliśmy z Sebą do wniosku, że pojedziemy tam we czwartek po południu więc trzeba wyprosić o piątek wolny w szkole.

- Ja to muszę w ogóle poinformować rodziców że gdzieś jadę...

Monika była w szoku, że Hanka jeszcze nic nie powiedziała. - to ty jeszcze im nie powiedziałaś?

- Oj nie denerwuj się. Nie powiedziałam, bo chciałam, żeby się przekonali że można mi zaufać. Ta impreza ma być bez szkód. Z resztą większość sobie poszła, wy i tak zostajecie więc pomożecie mi posprzątać. Jak rodzice zobaczą że jest w domu ok, to będę miała większe szanse na wyjazd.

Monika wpadła do salonu - Ej! Słuchajcie mnie! Jutro ma tu być błysk! Dom nie do poznania! Bo inaczej Hanka w góry nie jedzie!

Oczywiście znajomi spisali się, i dom był nie do poznania. Hania teraz była prawie pewna, że rodzice zgodzą się na jej wyjazd.

Sąsiadka  *ZAKOŃCZONE* Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz