90

2.5K 136 18
                                    

Kobiety spacerowały już ponad godzinę. Laura wpadła na pomysł przejścia jeziora dookoła, co na początku wydawało się dobrym pomysłem. W połowie drogi jednak chciała już zawracać.

- Skarbie, ja nie dam rady...

- No nie marudź mi teraz. To ty wybrałaś taką trasę, a to ja jestem na nogach od wczoraj i całą noc ciężko pracowałam gdy ty leżałaś...

- Noo nieee, nie będziesz mi tego teraz wypominać. - Zbulwersowała się. - Dobrze pamiętam, jak kazałaś mi leżeć!

- Wiem! To ja cię tu zaprosiłam i wzięłam na siebie pełną obsługę - Zaśmiała się. - Choć, bo mi uszy odmarzną.

- Mówiłam załóż czapkę! Jak z dzieckiem! - Krzyczała do Hania bo ta przyspieszyła kroku. - No czekaj! Przecież tu jest śniegu po pachy!

- Dawaj, dawaj. Ty zawsze się tak osciagasz? -

- Osz ty... - Laura zamachnela się śnieżką w momencie, gdy dziewczyna odwróciła się aby na nią poczekać.
- Jezu... Przepraszam cię. - Podbiegła do Hani. - Nic ci nie jest?

Hania wypluła resztki śniegu jaki wylądował na jej twarzy i w ustach. - Nie. Dzięki... Zapamiętam to. - Udała obrażoną i ruszyła dalej.

- Słońce! Przepraszam! - Laura próbowała ją dogonić - Skąd w tobie tyle energii?

- W nocy ładowalam akumulator...

- Oh... - Laura chwyciła Hanię za rękę. - Dziś też będziemy ładować akumulatory?

- Ależ oczywiście kochanie.

Dziewczyny dotarły do domu trochę później niż się spodziewały. Jak tylko weszły Hania od razu rozpaliła w kominku który wypalił się w trakcie ich nieobecności.

- Pomoc ci w kuchni przynajmniej?

- Nie kochanie. Mówiłam ci, że masz wypoczywać. - Podeszła i pocałowała Laurę. - Możesz oczywiście mi towarzyszyć.

Laura usiadła w kuchni przy stole i zastanawiała się jak Hania to wszystko ogarnia. Robiła trzy rzeczy na raz i jeszcze wszystko tak szybko i sprawnie. - Mój mózg chyba tego nie ogarnia... - Powiedziała pod nosem kobieta.

- Ale czego? - zaśmiała się.

- Grzejesz wino w garnku, nastawiłaś wodę, kroisz ziemniaki, przygotowujesz patelnię na mięso....
Jak ty to robisz?

- Normalnie. To nic trudnego. Wystarczy logistycznie wszystko ułożyć. Grzeje ci wino, wodę na ziemniaki, piekarnik się grzeje, mięso zrobiłam w domu. Ty będziesz popijać ciepłe winko z owocami. - Podała Laurze kilka mandarynek. - Tu możesz mi pomóc. Obierz i wrzuć do wina żeby się grzało z nimi. No więc gdy ty będziesz pić, ja będę robić sałatkę.

- Ja jednak chciałabym, abyś w przyszłości u mnie pracowała. - Zaśmiała się. - Nawet moi dyrektorzy nie są tak zorganizowani. Od razu daję ci posadę wiceprezesa. Co ty na to? - Podeszła i przytuliła się do jej pleców. - Miałabyś biuro obok mojego... Hmm byłoby miło.

- Przecież ty rzadko jesteś w firmie.

- Bo nie mam z kim zostawić dziecka.

- To czemu nie upoważnisz mnie w przedszkolu? Przecież mogę ją odbierać i zabierać do domu a ty wrocisz po pracy.

- Ty masz mature i musisz się uczyć a moje biuro jest trzy godziny od domu i to w jedną stronę. Szkoda mi dnia.

- Tak w ogóle, to dlaczego zrobiłaś siedzibę tak daleko?

- Bo mieliśmy tam zamieszkać. Mój mąż dostał pracę w tym mieście ale wyjechał a ja nie chciałam być daleko od rodziny bo miałabym ciężej jak teraz.

- No tak, kiepsko. No ale w końcu wróci więc będziecie mogli tam zamieszkać a ty będziesz normalnie pracować. Teraz pracujesz ciężej bo zdalnie...

- Raczej nie... W każdym razie moja propozycja pracy jest wciąż aktualna. Może nie od razu wiceprezes ale bardzo chętnie widziałabym cię w moim zespole.

- Chyba spasuje. Kosmetyki to nie moja bajka, ale jeśli kiedykolwiek będziesz mieć ogród do zaprojektowania to jestem chętna.

- Zapamiętam.

Po skończonym obiedzie ponownie usiadły przy kominku. Tym razem od razu na podłodze, na wygodnych, grubych kocach obłożone poduszkami.
Laura kazała usiąść Hani między nogami tak, żeby mogła ją poprzytulac.
- Ale ty mnie rozpieszczasz. - Mruknęła jej do ucha.

- Ja? - Oparła się wygodnie i wtuliła w kobietę.

- Od wczoraj przytyłam ze trzy kilogramy.

- Daj spokój. - Zaśmiała się. - Przecież zaraz spalisz. - Chwyciła dłoń Laury i ucałowała.

- Mhmm no tak.

Kobiety siedziały tak jeszcze dłuższą chwilę przytulając się do siebie i wpatrując w płomienie gdy nagle Hania odsunęła się od Laury, dopiła swoje wino i odstawiła lampkę na stolik. Usiadła na kolanach kobiety i ją namiętnie pocałowała.

- To jak? Spalamy te kalorie?

Sąsiadka  *ZAKOŃCZONE* Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz