Hanie po usłyszeniu słów mamy niespodziewanie zaczęło mdlić. Wiedziała, że nie może w żadnym wypadku dać po sobie poznać, że jest mocno nietrzeźwa. Dziewczyna wzięła kilka głębokich wdechów i skupiła wszystkie swoje zmysły aby brzmieć naturalnie.
- Dobry wieczór - powiedział z uśmiechem na twarzy spoglądając na Panią Laurę.
- Dobry wieczór Hanno - zmysłowo odpowiedziała sąsiadka.
Hania nie cierpiała, jak ktoś zwracał się do niej w taki sposób, ale z jej ust brzmiało to na tyle miło, że nie miałaby problemu z używaniem jej imienia w takiej formie.
- Córcia, wyobraź sobie, że Pani Laura zgodziła się pomóc twojemu tacie w tworzeniu tego miejsca spotkań na boisku.
- Fantastycznie - odparła zrezygnowana dziewczyna. - Mogę już iść do domu? - dodała licząc, że uda jej się jak najszybciej dotrzeć do łazienki, ponieważ cola zaczynała podchodzić jej do gardła.
- Może znalazła byś czas w któryś dzień i określiła mniej więcej czego potrzebujecie. W końcu to miejsce ma być dla was. - zaczęła ciągnąć rozmowę Pani Laura, która postanowiła zupełnie profesjonalnie podejść do tego zadania. W końcu była Panią prezes. Zawsze kończyła wszystko, co zaczynała i do wszystkiego co ma związek z pieniędzmi podchodziła profesjonalnie.
- Myślę, że zanim wy to zbudujecie to ja już wyjadę na studia więc popytajcie młodszych ode mnie. - Hania próbowała jak najszybciej skończyć rozmowe. Wiedziała, że w domu będzie awantura za jej zachowanie ale wolała to, niż zwymiotowanie na kobietę jej marzeń, w dodatku w obecności jej rodziców , którzy uważali swoją córkę za grzeczną dziewczynkę, która stroni od wszelkiego rodzaju używek i imprez. - A teraz proszę wybaczyć, ale spieszy mi się. Dobranoc. - dodała i prawie biegiem skierowała się do domu. W oddali słyszała jak ojciec krzyczy aby wróciła ale jedyne co w tym momencie chciała zrobić to dotrzeć co swojej łazienki....
Hanię obudziła suchość w gardle i niewyobrażalny ból głowy. Sięgnęła po telefon, aby sprawdzić która godzina. Pamiętała, żeby przed położeniem się nastawić budzik na 8 rano bo o tej godzinie mniej więcej wstawała w niedzielę. Nie chciała aby rodzice coś podejrzewali, wystarczy, że będą suszyć jej głowę wczorajszym zachowaniem. Okazało się, że zegarek wskazywał godzinę 12:25 i co gorsza Hania była w samej bieliźnie a przecież z braku sił kładła się w ciuchach. Przerażona tym wszystkim poszła wziąć szybki prysznic, aby doprowadzić się do porządku. Po 20 minutach zeszła na dół.
Wchodząc do kuchni zauważyła ojca siedzącego przy wyspie kuchennej, który robił coś przy tablecie i mamę, która gotowała obiad.
- Dzień dobry - starała się brzmieć normalnie, jednak w jej głosie dało się wyczuć strach, który ją zżerał od środka.- dzień dobry córeczko, dawno chciałem cię budzić ale mama mówiła, że do późna oglądałaś film więc powstrzymałem się. - tato poklepał Hanię po plecach i dodał już z poważniejszą miną. - po obiedzie wpadnie do nas Pani Laura porozmawiać na temat projektu. Wypadałoby ja przeprosić za wczoraj, nie sądzisz?
Hania zrobiła skruszoną minę - Tak tato, wiem, przepraszam. Po prostu spieszyłam się a wasz projekt i tak będziecie jeszcze kilka razy poprawiać więc muszę się zastanowić nad wszystkim co tam trzeba. - elokwentnie udało jej się odpowiedzieć ojcu, za co przybiła sobie mentalna piątkę.
Anna odwróciła się w ich stronę zrobiła maślane oczka do męża i wręczyła mu listę zakupów. - Kochanie czy mógłbyś?
Jakub zaskoczony odebrał listę. - Przecież w niedzielę nie robimy nigdy zakupów. Myślałem, że wszystko kupiliśmy wczoraj.
- Tak, tylko zabraknie mi ogórków na mizerię. Wczoraj wszystkie zużyłam do sałatki.
Jakub kiwną głową i skierował się do wyjścia z domu.
Mama kiwnęła ręką zapraszając Hanię na miejsce przy wyspie.
- Coś ty wczoraj odstawiła za cyrk przed Panią Laura? I dlaczego jak weszłam do ciebie do pokoju wieczorem na kilometr śmierdziało jakimś bimbrem czy cholera wie czym? Pierwszy i ostatni raz w życiu zbierałam twoje zwłoki spod łóżka i cię rozbierałem! Musiałam nakłamać twojemu ojce, sprawdzać w nocy czy oddychasz, czy się nie zadławiłaś własnymi rzygami!! Co się z tobą dzieje? - Anna nabuzowana chciała kontynuować monolog lecz przerwała jej córka.- Przepraszam - to były jedyne słowa na jakie było ją stać w tej chwili. Nie było sensownego wytłumaczenia dla rodziców. Gdyby wiedzieli jakie ma podejście do tej imprezy i co zamierza zrobić, trzymaliby ja blisko siebie cały wieczór. Hania skuliła się i czekała na ciąg dalszy wykładu.
- Tylko tyle masz mi do powiedzenia? - zapytała zaskoczona mama. - co się z tobą dzieje?
- Nic się nie dzieje! Musi się coś dziać bo raz zobaczyłaś mnie pijaną? - chciała kontynuować ale przerwała jej Anna.
- Raz zobaczyłam? To ile razy już tak kończyłaś imprezy? - mama była ewidentnie zawiedziona słowami córki.
- Oh daj spokój! Mam 17 lat, za chwilę będę pełnoletnia a TY masz problem z tym, że się upiłam? Tobie się ciągle wydaje, że ja jestem jeszcze dzieckiem! Ale wyobraź sobie moja droga mamo, że zaraz będę dorosła! Umiem o siebie zadbać. Z każdej imprezy wracam do domu. Widziałaś mnie kiedyś pijaną oprócz tego jednego razu? Odpowiem za ciebie! Nie, nie widziałaś, bo się nie upijam! I zastanów się, dlaczego nie mówię ci, że idę na imprezę, tylko do Darii albo Laury. Bo ich rodzice są normalni. Bo nie mają nic przeciwko temu. Wyznaczają pewne granice i ich się dzieci trzymają! A ty tylko mi wszystko byś zakazywała. Ojca nic nie interesuje oprócz swojej pracy, i tego, żebym się w życiu dobrze ustawiła! Chcesz, to powiedz o wszystkim tacie! - Hania chciała dalej ciągnąć swoją wypowiedź, ale spojrzała na mamę, która stała i po prostu płakała.
CZYTASZ
Sąsiadka *ZAKOŃCZONE*
RomanceHania to 17 letnia uczennica liceum. Laura to jej 30 letnia sąsiadka