38

3.3K 118 2
                                    

Hania siedziała właśnie przy stole kreślarskim i kończyła swój projekt ogrodu wraz z dużą altaną i paleniskiem, gdy do pokoju weszła jej mama.
- Co robisz kochanie?

- rysuje. Coś się stało? - Dopytała dziewczyna nie odrywając się od rysunku.

Mama weszła i usiadła na fotelu. - Nie, nic się nie stało. Tak tylko przyszłam sprawdzić, czy jesteś już spakowana, czy może potrzebujesz pomocy przy czymś.

Hania odwróciła się i spojrzała na kobietę.
- Dziękuję, ale wszystko mam gotowe.

- No dobrze, to w takim razie nie będę ci przeszkadzać. - Mama wstała i skierowała się
do drzwi.

- Gdyby cię to interesowało, to tak, denerwuje się... - Hania zdenerwowała się na mamę za ponowny brak zainteresowania jej problemami.
Anna już miała coś powiedzieć, gdy usłyszała pukanie do drzwi i zobaczyła głowę Leny wychylając się zza nich.

- Dzień dobry, można?

Hania z uśmiechem od ucha do ucha odsunęła się od stołu. - Jasne, właź.

Lena uśmiechnęła się i otworzyła szerzej drzwi. - ale jest nas więcej. - do pokoju weszli wszyscy znajomi dziewczyny. - My tylko na chwilę...

- Chcieliśmy ci powiedzieć, że jak coś to możemy na zmianę cię nosić i w ogóle. - Wtrącił Paweł.

Monika rozsiadła się na łóżku. - tak na serio, to wpadliśmy podtrzymać cię na duchu przed operacją. Jak się czujesz?
Mama w lekkim szoku ustąpiła miejsca znajomym i wyszła z pokoju.

- Trochę się denerwuje, ale jest ok. Później będzie gorzej jak będę miała rehabilitacje więc nerwy zostawiam na później.

- Spakowana? - zapytał Sebastian. Hania przytaknęła głową. - długo będziesz w szpitalu? - dopytał

- Jak wszystko będzie ok, to do poniedziałku. Co tam u was? Jak ferie? No opowiadajcie.

Wszyscy znajomi streścili pokrótce swoje ferie, pogadali głupoty jak to mieli w zwyczaju, pożartowali dla rozluźnienia i poszli do domu. Oczywiście nie omieszkali obiecać,że jak coś to pomogą Hani we wszystkim, nie tylko w szkole.
Po wyjściu znajomych dziewczyna wróciła do projektowania, chciała skończyć przed wyjazdem do szpitala. Po kilkunastu minutach zadzwonił jej telefon. To była Laura.

- Hej, możesz rozmawiać.
- Tak, jestem sama. Co tam?
- Nic. Stęskniłam się za tobą.
- Ja też.
- Jak się czujesz? Spakowana i gotowa?
- Spakowana. Czuję się dobrze choć trochę się denerwuje ale właśnie wyszli znajomi i udało im się troszkę mnie uspokoić. Co tam u Zuzi?
- jak zwykle za tobą tęskni, odwiedzimy cię jak wrócisz ze szpitala.
- Serio?
- No pewnie. Zuzia nie podaruję mi tego. Już teraz chciała do ciebie przyjść ale powiedziałam jej, że się źle czujesz.
- Oh, mogła przyjść. Całymi dniami siedzę w pokoju i rysuje.
- Dobrze, ćwicz. Zadzwonimy do ciebie na kamerce jak będziesz miała siłę po operacji. Sama chętnie cię zobaczę.
- Co ja bym dała, żeby móc normalnie pójść do ciebie.
- Słońce, jeszcze trochę. Mam pewien pomysł, ale uznajmy,że to niespodzianka więc wracaj szybko do zdrowia.
- Postaram się. Muszę kończyć. Muszę sprawdzić torby i iść się wykąpać, nie wiadomo kiedy następny raz będę mogła to zrobić a raczej nikt tak seksowny jak ty mi nie pomoże.
- Oh daj spokój, myślę ,że nie jedna pielęgniarka tam będzie się kręcić koło ciebie.
- No tak, w końcu to szpital prywatny. We wszystkim mi pomogą, na pewno zwłaszcza w kąpaniu. Pod prysznicem moze mi się w końcu coś przytrafić. Prawda?
- Ależ ty jesteś zabawna... Nic ci się nie przytrafi i na pewno nie pod prysznicem.
- haha, dobrze. Dobranoc. Dam znać jak dojadę i będę informować co i jak.
- Dobrze. Czekam na każdą wiadomość. Całuje.

Hania rozłączyła się z Laurą i wróciła do projektu. Zostały jej ostatnie poprawki i ogród był gotowy. Pokaźnych rozmiarów altana robiła wrażenie. Cieszyła się, że nie wyszła z wprawy w tym co uwielbiała robić. Miała nadzieję, że to będzie jej przyszłość i dzięki temu będzie zarabiać pieniądze. Praca,która sprawia satysfakcję i jest opłacalna to skarb. Hania liczyła, że w jej przypadku tak właśnie będzie.

Sąsiadka  *ZAKOŃCZONE* Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz