44

3.1K 132 41
                                    

Hania siedziała na tarasie z tyłu domu i czekała na rodziców. Ta cała sytuacja dobijała ją coraz bardziej. W tej chwili chciała znaleźć się w swoim pokoju i położyć w łóżku, na nic więcej nie miała ochoty dzisiejszego wieczora. Pogrążona w myślach nie usłyszała nawet jak ktoś podchodzi i siada na krześle obok.

- Zapomniałaś torby... - Laura uśmiechnęła się lekko do dziewczyny.

- Dzięki.

- Haniu... ja przepraszam, że tak naciskam. Po prostu ciężko jest mi przy tobie się opanować, ale obiecuję, że nic już nie zrobię. Będę czekać aż będziesz w pełni sprawna. Nie chce ci dokładać problemów, wiem że masz ich już aż nadto. - Laura wzięła rękę Hani i pocałowała. - Przepraszam.

- Jest ok. Po prostu potrzebuje pobyć sama...

Samochód rodziców wjechał na podjazd. Dziewczyny wstały i zaczęły kierować się na przód domu. Laura zatrzymała Hanię wykorzystując jeszcze okazję, że ich nie widać.
- Obiecaj mi tylko, że będziesz ze mną rozmawiać. Ok? - Hania przytaknęła skinieniem głowy na co Laura uśmiechnęła się i ostatni raz pocałowała dziewczynę w usta.

- Przepraszamy, były niespodziewane korki, ale już jesteśmy. - Mama dziewczyny wyszła z auta i wyciągnęła jej brata. - Wejdźmy do domu.
Laura postawiła torbę Hani w przedpokoju i poszła za sąsiadką do kuchni.
- Dokumentacja medyczna jest w torbie...
Do domu wszedł ojciec z bagażami. - Dziękujemy bardzo Pani Lauro za wszystko co Pani dla nas zrobiła. - Wtrącił ojciec.

- Zrobiłam to dla Hani. - uśmiechnęła się sztucznie kobieta. - Na mnie już czas, córka czeka. - Laura skierowała się do wyjścia.

- Mimo wszystko bardzo dziękuję. Mąż bardzo poważnie podchodzi do swojej pracy i czasami po prostu musimy pójść na jakieś ustępstwa. Rozumie Pani co mam na myśli?

Laura popatrzyła na kobietę jak na wariatkę. Ona nigdy nie zrobiłaby czegoś takiego swojej córce. - Chyba nie... Wie Pani, w biznesie to ja jestem tą stroną o którą się zabiega a co do rodziny to żadna praca nie jest ważniejsza. - Laura otworzyła drzwi i dodała w progu. - Jeśli będę mogła pomóc w sprawie Hani, to proszę dać znać. - Odwróciła się i wyszła.

- Pani Lauro! - Krzyknęła za nią mama dziewczyny. - Dlaczego tak bardzo zależy Pani na mojej córce?

Laura spięła się na pytanie kobiety. - Nie bardzo rozumiem pytania.

- Jest pani nad wyraz chętna do pomocy przy mojej córce... Oczywiście jesteśmy Pani wdzięczni bo mielibyśmy spory problem gdyby nie Pani pomoc, ale jednak sama się Pani do tego garnie. Dlaczego?

- Cóż... Lubię Państwa córkę. Jest bardzo inteligentną kobietą. Moja córka uwielbia z nią spędzać czas a jak już Pani wspomniała wcześniej, moja pomoc jednak się przydaje, więc nie widzę w tym problemu. - Laura zaczynała się denerwować przenikliwymi pytaniami kobiety. Przez chwilę nawet zaczęła się zastanawiać czy może nie przesądza z tą pomocą, może to jednak zrobiło się podejrzane.

- Póki co ja też nie widzę w tym problemu... Do widzenia. - Kobieta po prostu odwróciła się, weszła do domu i zatrzasnęła drzwi za sobą.
- Jak się czujesz dziecko? - Mama zapytała Hanię która siedziała na kanapie i czekała na swoją rodzicielkę. Ciekawiło ją o czym rozmawiała z jej kochanką.

- W porządku. Trochę boli, ale da się znieść. Jak wyjazd?

- Dobrze. Tomek miał frajdę. - Mama wzięła torbę Hani i skierowała się na schody.
- Pomóc ci, czy sama wejdziesz?

- Dam sobie radę. - Hania wstała z kanapy i skierowała się do swojego pokoju.

- Słuchaj dziecko, mam do ciebie pytanie... Czy ty, i Pani Laura... czy was coś łączy?

Hania zrobiła wielkie oczy, była kompletnie zaskoczona pytaniem jej matki. - Skąd ci to w ogóle przyszło do głowy? - Hania zaśmiała się nerwowo.

- Po prostu... Ona strasznie się o ciebie martwi, chce ci pomagać. To trochę podejrzanie. - Anna usiadła obok córki. - dziecko, martwię się o ciebie... ja nie chcę, żebyś psuła sobie życie. - Matka próbowała objąć swoją córkę, lecz ta nie była chętna.

- Mamo daj spokój. Po pierwsze nie psuje sobie życia, nic mnie z nią nie łączy poza... przyjaźnią. Po drugie... Ty się o mnie martwisz? Serio? - dziewczyna wstała z łóżka i stanęła na przeciw swojej mamy. - Jak byłam w szpitalu zadzwoniłaś do mnie raz! Nie, przepraszam. To JA zadzwoniłam do ciebie! Pamiętasz naszą rozmowe sprzed kilku miesięcy, kiedy to tak płakałaś jak ci prawdę powiedziałam? To mogę ci teraz z czystym sumieniem powiedzieć, że od tej rozmowy nie zmieniło się zupełnie nic! Dalej masz mnie gdzieś! - Anna wstała zdenerwowana z łóżka.

- Jak śmiesz...

- Nie skończyłam! Najgorsze w tym wszystkim jest chyba to, że mi już nawet na tym nie zależy... nie przejmuj się mną. Są inni, którzy są... - Hania przez chwilę zastanawiała się jakiego słowa użyć aby najlepiej opisać sytuację. - są szczerzy? Tak... mam szczerych przyjaciół i jestem dzięki nim szczęśliwa. - Anna patrzyła na córkę martwym wzrokiem. - I Laurę zaliczam do tego grona. Martwi się o mnie bardziej jak moja własna matka... - po wypowiedzeniu tych słów Hania poczuła uderzenie, po kilku sekundach ogromne pieczenie na policzku a w oddali usłyszała jedynie trzaśnięcie drzwiami.

Sąsiadka  *ZAKOŃCZONE* Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz