49

3K 129 2
                                    

Późnym wieczorem pod dom Laury podjechał samochód. Kobieta otworzyła bramę wjazdowa i garażową.
Serce zabiło jej mocniej, gdy zobaczyła jak Paweł wnosi na rękach Hanię.
- Gdzie ją położyć?

Laura otworzyła drzwi do pokoju gościnnego w którym zdążyła szybko przygotować łóżko.
- Połóż ją na łóżku. - Hania była kompletnie nieprzytomna. - Ona tak często? - zapytała zmartwiona kobieta.

- Nie, nigdy. Nie mamy pojęcia co się stało. - Lena była załamana tym co zrobiła Hania. - Boże, jak dobrze, że Mateusz zadzwonił. Co jej w ogóle strzeliło do głowy? - Lena usiadła na fotelu obok łóżka, oparła łokcie o kolana i chwyciła się za głowę. - Jej trzeba coś chyba podać,ja nie wiem, co z nią będzie?

- Kochanie,uspokój się. Nic jej nie będzie. Jutro obudzi się na największym kacu jaki miała w życiu. - Pocieszał ją Paweł.

Lenie to wcale nie pomogło, była roztrzęsiona stanem Hani. Bardzo się o nią martwiła zwłaszcza, że starała się najwięcej z nią rozmawiać. Myślała, że dotarła do niej, że jest dobrze, że Hanka czuję się już o wiele lepiej psychicznie. - Coś musiało się stać.
Paweł! A jeśli ona wzięła swoje leki na nogę? Bo jakieś bierze przecież, a jeśli nie można ich mieszać z alkoholem? - Lena wstała z fotela i zaczęła nerwowo chodzić po pokoju.

Laura w międzyczasie rozebrała Hanię z bluzy i ściągnęła jej ortezę aby sprawdzić, czy noga nie jest gdzieś spuchnięta. - Uspokój się, zaraz zadzwonię do znajomej która pracuje na oddziale wewnętrznym w szpitalu. Może coś doradzi. - Lena przytaknęła głową i wtuliła się w Pawła.

Po jakiś dziesięciu minutach do pokoju wróciła Laura. - Na razie Hanię trzeba obserwować. Gdyby się coś działo, trzeba jechać na SOR, jeśli tylko śpi i jej oddech jest równomierny to nic jej nie będzie. Poprosiłam ją jednak żeby do mnie zajrzała jak skończy dyżur. Będzie o 6 rano, mówiła że poda jej kroplówkę, żeby kac nie był zabójczy i tyle. - Laura zaczęła rozpinać jej spodnie i wymownie spojrzała na Pawła. - Wyjdziesz?  Lena, pomóż mi ją rozebrać.

Po kilkunastu minutach kobiety wyszły z pokoju goscinnego. - Dziękuję wam, że zadzwoniliście do mnie, Bóg jeden wie, co stałoby się z nią, gdyby trafiła w tym stanie do domu. - Laura poszła do kuchni i wyciągnęła szklanki do whisky. - Chcecie coś do picia? Spieszycie się do domu? Myślę, że musimy porozmawiać, ja zaczynam się trochę bać o nią.

Lena z Pawłem usiedli na kanapie. - Ja dziękuję, prowadzę. - odezwał się Paweł.

- Ja poproszę. Od naszej ostatniej rozmowy byłam u Hani i było wszystko ok. Może coś się stało dzisiaj. Przecież dzisiaj była u niej ta kobieta, jej rehabilitantka. Może coś się wtedy stało.

Laura miała dziwne przeczucie że to może mieć związek z nią. Ostatnim razem nie podobało się jej podejście do Hani, ale z drugiej strony była pewna, że Maja nie stanowi dla niej żadnego zagrożenia.
- Możliwe... ale to prędzej coś z nogą, choć z tego co wiem to miały nie ćwiczyć. - Laura zamyśliła się na chwilę. - Hanka miala kule?

- Tak, są w aucie, zaraz je przyniosę. - Paweł poszedł do samochodu.

- Ona miała dzisiaj je oddać, jeśli ma je, to znaczy że coś mogło pójść nie tak.

- Boże, a co jeśli coś jest z jej mogą? - Lena zaczęła się denerwować całą sytuacją. - Ja pojde sprawdzić czy ona oddycha.

Paweł przyniósł kule z samochodu i oparł o kanapę. -Lenka, ja myślę że Hania w lepszych rękach nie mogła się znaleźć. Choć, odwiozę cię do domu.

- Jedźcie, już późno. Ja będę do niej zaglądać.

- Zaglądać tylko? To może ja zostanę, prześpię się na fotelu obok łóżka.

- Lenka, daj spokój. Pani Laura świetnie się zaopiekuję Hanią.

Laura uśmiechnęła się do Leny. - Myślę, że dam sobie radę. Jeśli masz być spokojniejsza, to będę spać u niej w pokoju, i rano po wizycie mojej przyjaciółki dam znać co i jak.

- Dobrze, niech będzie a jak się obudzi, to moge tu przyjść? - zapytała Lena.

- Jasne, dam znać. Wracajcie bezpiecznie do domu.

Lena z Pawłem wyszli z domu Laury. Ona sama od razu skierowała się do pokoju gościnnego aby sprawdzić co z Hanią.
Dziewczyna spała w takiej samej pozycji jak ją zostawili. Najgorsze było to, że jej kolano robiło się coraz bardziej napuchnięte.

Sąsiadka  *ZAKOŃCZONE* Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz