80

2.5K 137 27
                                    

Od Laura:
Nie mam jak zadzwonić. Mam spotkanie za spotkaniem. Jak Zuzia?

Do Laura:
Wszystko ok. Po bajce zasnęła, niedawno wstała i je rosół bo mama ugotowała. Planujemy na chwilę wyjść bo nie ma gorączki i wrócimy na obiad. Zaraz dam jej leki.

Od Laura:
Czyli bez większych problemów. To dobrze. Postaram się wrócić jak najszybciej ale czarno to wszystko widzę. Firma, która projektuje dla nas opakowania dała ciała z szatą świąteczną i mamy duże plecy w produkcji a już powinno to być w sprzedaży.

Do Laura:
Trzeba było powiedzieć, seksowne śnieżynki lub gwiazdki to moja specjalność. Mogłam ci coś naszkicować 😈

Od Laura:
Zimowy krem dla dzieci ze śnieżynką, która macha szpicrutą nad Panią Mikołajową... Już widzę, jak sprzedaż szybuje w górę 🙄

Do Laura:
Zapomniałam, że lubujesz się w takich zabawach.... Już wyobrażam sobie opakowanie kremu nawilżającego dla dorosłych. 🔥

Od Laura:
Mam spotkanie z prawnikami. Średnia wieku 65lat... Wolałbym teraz nie wyobrażać sobie niczego...

Do Laura:
Jesteś zboczona 🤦

Od Laura:
Nie jestem, po prostu dawno nie uprawiałam seksu.

Do Laura:
Służę pomocą!

Od Laura:
Mi, czy Weronice?

Do Laura:
Wiktorii... Już ci mówiłam, że się z nią nie spotykam!

Od Laura:
Dobrze, do tego tematu nie mam teraz głowy... Odezwę się później.

- Długo jeszcze będziesz się tak cieszyć do telefonu?

Słowa mamy wyrwały Hanię z zamyślenia. - Nie cieszę się...

- Jasne... Rozumiem, że rozmawiasz z Laurą.

- Tak, ale jest zajęta. Później zadzwoni. Postara się wrócić jak najszybciej.

- Długo tu dzisiaj była, rozmawiałyście? - Zapytała kobieta dolewając Zuzi zupy.

- Tak ale nie tak, jakbym chciała...

- To znaczy?

- Powiedziała, że wyglądam żałośnie i takie tam

Anna zaczęła się śmiać. - Bo wyglądasz. Nie powiedziała nic nowego.

- No... Wiem.

- A umówiłyście się na jakąś rozmowę?

- Nie.

- To na co ty czekasz?

- Jak na co? Nie rozumiem.

- Jej mąż przylatuje niedługo.

- A skąd ty o tym wiesz?

- Chwilę rozmawiałyśmy...

- Mamo!? Co ty zrobiłaś? - Hania starała się nie denerwować przy Zuzi, ale powoli traciła cierpliwość. - Nie mów, że rozmawiałaś o mnie! - Hania spojrzała na Zuzię, która skończyła jeść. - Słońce, idź na górę się przebrać a ja zaraz do ciebie przyjdę.

- Dobse,ale spodnie sam nie załoze.

- Dobrze, chwila i przychodzę. - Hania poczekała, aż Zuzia będzie na górze i zwróciła się do swojej mamy. - Serio? Musiałaś się wtrącać?

- Jesteś moją córką. Myślałaś, że będę bezczynnie siedzieć, gdy widzę, że dzieje ci się krzywda.

- Jaka krzywda? Nic mi nie jest. Dam sobie radę.

- Ty widziałaś się w lustrze? Ile schudłaś? Kiedy ostatni raz widziałaś się ze znajomymi?

- Mamo, nie musiałaś z nią rozmawiać!

- Musiałam, choćby po to, żeby dowiedzieć się, że ona też cierpi i jest jej ciężko.

- Wiem...

- Oj nie wiesz dziecko. Masz mnóstwo ludzi obok siebie, którzy cię wspierają a ona jest sama...

- Próbowałam z nią porozmawiać, przecież się staram jej to wytłumaczyć...

- Widocznie za mało. Ona nie zasługuje na krzywdę.

- Myślisz, że tego nie wiem?

- To zrób coś w końcu! - Anna obróciła się i wyszła z kuchni.

- Ta, zrób coś... Ciekawe kurwa co. - Powiedziała sama do siebie i poszła na górę się ubierać do wyjścia.

- Gdzie idziemy - Spytała Zuzia, gdy wyszły z posesji.

- Idziemy do moich przyjaciół. Nie mają takiego malucha jak ty, ale za to mają psa. Bawiłaś się już z psem?

- u babci, ale nie lubię tam być. - Dziewczynka złapała Hanię za rękę.

- Czemu?

- Bo babcia cały cas mówi, ze tata nie wlóci do nas.

- A dlaczego? - Hania była zaskoczona słowami dziewczynki. Gdyby tak faktycznie nie miał zamiaru wracać to miałaby więcej możliwości.

- Bo my mamy być u niego, tak na zawse. Ale ja nie chce bez ciebie.

- Kochanie nigdzie nie wyjedziesz, a jak ja wyjadę na studia to będę cię odwiedzać i ty będziesz mnie, ok?

- Hula! Nigdzie nie jade!

- Choć, jesteśmy już na miejscu, patrz jaki ładny pies. - Hania wskazała na biszkoptowego labradora, który ganiał za gołębiem.

- ooo, ale ładny, tez bym chciała psa kiedyś ale mama mówi ze jestem za mała.

- Kochanie, bo to jest żywa istota, i trzeba za nią brać odpowiedzialność.

- Jestem jus duza... - Zuzia udała obrażoną.

- Skarbie obiecuje, że jak pójdziesz do szkoły to kupie ci psa ale nie mów mamie, ok?

- Okeej.

Gdy dziewczyny dochodziły do drzwi, te otworzyły się a w nich stanęła Mama Moniki.

- Dzień dobry

- Hanka, czy ja o czymś nie wiem?

- Mamo! - Krzyknęła ze środka Monika. - Hej Zuzia!

- Hej. Psyslam do psa

- Choć kochanie, pobawimy się z Brunem. - Kobieta zabrała dziewczynkę na podwórko.

- Co tam? - Zapytała Monika. - Dawno się nie widziałyśmy. Przypomniałaś sobie o mnie...

- Daj spokój, sprawę mam.

- Co jest? - Dziewczyny weszły do kuchni. - Kawy?

- No, słuchaj, Pamiętasz jak wpadliscie po pijaku na głupi pomysł porwania Laury?

Monika zaczęła się śmiać. - Pamiętam, faktycznie głupi, a co?

- Nooo, bo będę potrzebować pomocy.

Dziewczyna z przerażeniem popatrzyła na przyjaciółkę. - Chcesz ja porwać?!

- A tam od razu porwać... Porozmawiać na osobności tylko.

Sąsiadka  *ZAKOŃCZONE* Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz