Przepraszam

3K 72 11
                                    

23.12.2021

Następnego dnia Bartek obudził mnie koło godziny 11. Szybko zwlokłam się z łóżka i pobiegłam do łazienki, żeby się przebrać, po czym zeszłam na dół.
-Mądry jesteś? Chcesz się przeziębić? -uniosłam głos, otwierając drzwi, które prowadziły bezpośrednio na ogródek, w którym stał Bartek w samych dresach i koszulce.
-Patrz, jest 23 grudnia, a dopiero spadł śnieg. Widzicie widzowie? Śnieg jest. -uśmiechnął się do telefonu, po czym przekręcił go w moją stronę. -prowadzę live, widzowie pytali o ciebie.
-Tak w Boże Narodzenie? -uniosłam lewą brew. -właź do środka, zrobię Ci kawy.
-Już idę, mamusiu.
-Kończ live, bo mamy odcinek do nagrywania.
-Tak jest! -zasalutował i pobiegł na górę, mówiąc coś do telefonu. 
Ja w tym czasie włączyłam kamerę i postawiłam ją na blacie w kuchni.
-Widzicie, kochani, tak wygląda bycie sam na sam w domu z dużym dzieckiem. -zaśmiałam się, po czym podeszłam do ekspresu, podkładając pod niego dwie filiżanki.
-Co nagrywamy?
-Kontynuację tego odcinka z wyzwaniami.
-Tak, moi mili. Dzisiaj jest 23 grudnia, a to oznacza, że jest to ostatni dzień, w którym możemy wykonywać te zadanka, dlatego też skupimy się tylko na tych, które możemy zrobić będąc w domku.
-W domu możemy co najmniej wrzucić post na insta, na którym wyglądamy, jak para, udekorować pierniczki, zrobić sobie spa i nagrać głosówkę do friza, w której mówimy jak bardzo go kochamy i uwielbiamy.
-Okej, to ja nagram głosówkę, a ty możesz wrzucić posta, tylko daj współtwórstwo.
-Najpierw musimy sobie te zdjęcie zrobić. -zaśmiałam się i puknęłam go w czoło, zatapiając się w pysznym smaku ciepłej kawki.

Gdy wypiliśmy nasze napoje, nagraliśmy szybką głosówkę do friza oraz zrobiliśmy sobie zdjęcie w lustrze, które wrzuciliśmy na nasze instagramy. Było już po 12, więc przygrzaliśmy sobie obiad z wczoraj, rozkładając się wygodniej na kanapie.
-Co będziesz robić po genzie?
-Dopiero tu dołączyłam, a już wróżysz mi koniec? -zaśmiałam się, przełykając kawałek kurczaka z makaronem.
-Nieee, nie o to chodzi, po prostu teraz genzie jest dla mnie wszystkim, a co się stanie, gdy nagle stracę to moje wszystko? Mamy umowy do 31 grudnia następnego roku, ale czas mija tak szybko, że nawet nie zdążymy mrugnąć, a będziemy się musieli pożegnać z tym domem...
-Dopiero tu dołączyłam, więc jeszcze o tym nie myślałam, no ale pewnie każdy z nas sobie znajdzie jakieś własne mieszkanko, Wika zamieszka z Patrykiem, Hania z Bartkiem, Fausti w końcu nie będzie musiała opuszczać swojego chłopaka, a my... Nie wiem co będziemy robić, ja pewnie wynajmę jakieś małe mieszkanko i tak będę żyć. Zaadoptuje sobie psa, albo od razu koty bo raczej na starość skończę tylko z nimi. A ty będziesz mógł w końcu podróżować tam, gdzie tylko będziesz chciał.
-Podróże podróżami, ale po genzie chciałbym znaleźć jakieś swoje miejsce na ziemi.
-Jak będziesz podróżować to na pewno coś znajdziesz. -rzuciłam, a po tym zapadła głucha cisza.

Nie odzywając się, zjedliśmy obiad, a Bartek zabrał talerze, wkładając je do zmywarki.
-Co robimy?
-Możemy te pierniczki. -uśmiechnął się, rozkładając kamerę przed blatem kuchennym.
Podałam mu świąteczny fartuszek, po czym sama ubrałam taki sam i stanęłam obok niego, mieszając wszystkie rzeczy potrzebne na ciasto.
-A wiedzieliście, że wyraz „piernik” etymologicznie związany jest ze słowem „pieprz”? -rzucił Bartek, wałkując ciasto. -w ogóle, jaki kształt piernika lubisz najbardziej?
-Choinkę albo Ciastka. -chwyciłam oba kształty, odbijając je na rozwałkowanym cieście.
Gdy wykorzystaliśmy całe ciasto, Bartek z reszty zrobił duże serce, a ja przeniosłam wszystkie ciasteczka na brytfankę i włożyłam je do rozgrzanego piekarnika.
-Kiedy jesteś obok mnie
A ja jestem obok ciebie. -zaśpiewał Bartek, kołysząc się w miejscu.
-Wszystko staje proste się
Chociaż w cale takie nie jest. -chwyciłam mopa, myjąc podłogę i kręcąc biodrami.
Chwilę się powygłupialiśmy i wyciągnęliśmy pierniczki z piekarnika, rozkładając je na blacie.
-Zacznijmy od choinki. -podał mi zielony lukier w pisaku, po czym sam chwycił swój i zaczął ją przyozdabiać. -jaki chcesz jeszcze kolor?
-Możesz dać czerwony i żółty.
-Jasne, już lecę. -podszedł do szafki za nami, a ja przesunęłam się do tyłu, chcąc lepiej się przyglądnąć przyozdobionym pierniczką.
-Co sądzisz? -zapytałam, energicznie przekręcając głowę w jego stronę.
Nagle poczułam zimno szafki i ostry ból nosa.
-O boziu, przepraszam. -Bartek objął mnie delikatnie, a ja zaczęłam się prostować, dalej trzymając się za nos. -pokaż. -odsunął moją dłoń od twarzy, dokładnie się jej przyglądając. -nie leci ci krew, więc będzie dobrze, ale jeszcze raz cię przepraszam. -chwycił mnie za ramiona, patrząc mi się prosto w oczy. -wybaczysz mi? -zapytał, lecz przez to, że zatopiłam się w jego oczach, nie byłam w stanie odpowiedzieć.
Oparłam dłonie o jego klatkę piersiową, a on przeniósł swoje na moje policzki, delikatnie się przybliżając. Przymknęłam na chwilę oczy, a wtedy poczułam, jak jego ciepłe usta stykają się z moimi. Całowaliśmy się zachłannie, ciesząc się tym, że w końcu nikt nam nie przerwał. Jego usta smakowały kawą oraz miodem, a jego wargi były miękkie i ciepłe. Z każdą sekundą całowaliśmy się coraz szybciej i mocniej, a Bartek przeniósł swoje dłonie na moją talię. Ja w tym czasie zarzuciłam swoje na jego szyję i przyciągnęłam jeszcze bliżej siebie, zatracając się w pocałunku. Brunet delikatnie popchnął mnie na blat, po czym mnie na nim posadził i zszedł pocałunkami na moją szyję. Uśmiechnęłam się szeroko i wzięłam się za ściąganie jego koszulki, rzucając ją za siebie. Bartek znowu wbił się w moje usta, chwytając za dół mojej bluzy i lekko ją podciągając. Oderwaliśmy się od siebie na chwilę, żeby brunet mógł ściągnąć ze mnie górę, po czym wróciliśmy do pocałunków. Wzięłam się za klamrę w jego spodniach, a on zaczął się bawić zapięciem od mojego stanika, w końcu je odpinając.
-Uuuu, już widzę jak się bawicie, gdy nie ma reszty. -rzucił czyiś głos, a ja momentalnie zeskoczyłam z blatu, chowając się za Bartkiem.
Podniosłam z ziemi swoją bluzę i szybko ją założyłam, spoglądając na rozbawionego Karola.
-Przyjechałem po te klucze.
-Już Ci je daje. -Bartek podał mu klucz z czerwoną zawieszką i spojrzał na mnie zakłopotanym wzrokiem.
-Nie mogę wam obiecać, że nikomu o tym nie powiem, bo jestem waszym największym shiperem, ale zabezpieczajcie się.
-Karol...
-Tylko mówię, wiem, że jesteście dorośli, ale dziecko teraz dużo by namieszało.
-Wiemy, spokojnie.
-No nic, ja lecę, trzymajcie się tam, wesołych świąt.
-Wesołych świąt. -pomachaliśmy mu, zamykając za nim drzwi.
-Przepraszam.
-Za co ty mnie przepraszasz? -zapytałam, kładąc się na kanapie.
-Za tę sytuację.
-Nie masz mnie za co przepraszać.
-Wiesz, dużo dla mnie znaczysz, ale znamy się zaledwie parę dni...
-Spokojnie, przecież rozumiem. Za bardzo się rozpędziliśmy po prostu. -położyłam dłoń na jego ramieniu, uśmiechając się pod nosem. -możemy o tym zapomnieć, jak chcesz.
-Nie chce zapominać, po prostu dajmy sobie więcej czasu, poznajmy się lepiej i za jakiś czas stwierdzimy wspólnie co chcemy dalej robić.
-Tak, to będzie najlepsza opcja, w końcu nie mamy już po pięć lat. -oparłam się o jego ramię, przykrywając się kocem, który leżał obok.
Bartek objął mnie jedną ręką, włączając coś na telewizorze. Jednak nie wiedziałam co, gdyż najzwyczajniej w świecie zasnęłam...

Perfection/Bartek KubickiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz