... cz.1

2.4K 78 10
                                    

26.01.2022

Następnego dnia po raz kolejny obudziłam się przez poranne mdłości. Zwymiotowałam i wróciłam do pokoju, żeby się przebrać. Piżamę zamieniłam na wygodne dresy od genzie i zeszłam na dół, żeby zrobić sobie śniadanie.
-Dzień dobry, kochanie, jak się dzisiaj czujemy? -Bartek podszedł do mnie, składając czułego całusa na moich ustach.
Jego ręka zjechała na mój brzuch, delikatnie go głaszcząc.
-Wymiotowałam przed chwilą, ale na razie jest okej.
-Zrób dzisiaj ten test.
-Wiem, później pojadę do apteki.
-Pojadę z tobą. -uśmiechnął się i stanął przed lodówką, spoglądając na mnie. -na co masz dzisiaj ochotę?-przesunął mnie bliżej lodówki, a ja rozejrzałam się po jej wnętrzu wyciągając chleb, nutelle oraz ogórki kiszone.-okej, to usiądź, a ja ci za chwilkę przyniosę. Najlepiej połóż się na kanapie.
-Bartek, ja nie jestem śmiertelnie chora, nic mi się nie dzieje.
-Lepiej uważaj na siebie, nie wiadomo, czy nie rozwija się w tobie drugie życie.
-Zobaczymy później, na razie nie przesadzaj. -mruknęłam, gdy podał mi talerz z kanapkami.
Gdy wszystko zjadłam, na dół zaczęła się schodzić reszta.
-Serio jesteście razem? Dalej w to nie wierzę. -zapytał Świeży, gdy zauważył jak Bartek przytula się do mnie na kanapie.
-Serio, serio, dzisiaj mijają dwa tygodnie.
-Cieszę sieee. -pisnął, rzucając się na nas.
-Ej, uważaj, nie zgnieć jej.
-No przepraszam. -mruknął, idąc sobie zrobić śniadanie.
Zaraz za nim przeszła reszta, która również nam pogratulowała.
-Widzisz, kochanie, teraz będzie nam dużo łatwiej. -objął mnie jedną ręką, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku.
-Lecymy tuuu! -krzyknął Patryk, klaszcząc w ręce. -nie dość, że z rana nie złapało mnie sranie, to jeszcze schodzę na dół i widzę takie coś, żyć nie umierać!
-No widzisz. -zaśmiałam się, zauważając, że dzwoni do mnie Werka.
Przeprosiłam resztę i wyszłam na taras, odbierając połączenie.
-Hej, Werka, coś się stało?
-Nie, ale Karol pojechał coś załatwiać do Warszawy i trochę mi się nudzi samej, co powiesz na babski wieczór tylko we dwie, jak za starych dobrych czasów?
-Jasne, bardzo chętnie, spakuje jakąś piżamę i wbijam do ciebie.
-To do zobaczenia.
-Papa. -rozłączyłam się, zauważając Bartka, który właśnie wchodził na taras.
-Coś się stało?
-Werka zapytała, czy do niej przyjadę.
-Podwiozę cię.
-Możemy przy okazji wpaść do apteki. -mruknęłam, gdy przytulił się do mnie, składając buziaka na moim czole.
-Chciałbym być przy tym, jak będziesz go robić.
-To, jak wrócę od Werki. -odkleiłam się od niego i pobiegłam na górę, żeby zabrać piżamę.
Potrzebne rzeczy spakowałam do większej torebki i zeszłam na dół, od razu ubierając kurtkę oraz buty, żeby skierować się do auta Bartka.
Pierwsze co zrobiłam, to włączyłam radio, a Bartek wyjechał spod domu, kierując się pod ten Frizoluszków.
Jechaliśmy dosyć spokojnie, a gdy Bartek chciał skręcić w lewo, poczułam mocne uderzenie. Szarpnęło mną tak, że uderzyłam głową o deskę rozdzielczą i poczułam, jak odpływam...

Perfection/Bartek KubickiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz