Prima Aprilis cz.1

1.8K 66 15
                                    

01.04.2022

Pierwszego kwietnia obudziłam się poprzez wylanie się zimnej wody wprost na moją twarz. Wkurzona zaczęłam gonić Świeżego, po drodze wywracając się na mokrej podłodze.
-Zabije cię kiedyś, przysięgam. -podniosłam obolały tyłek z podłogi, wracając do pokoju, żeby się przebrać.
Bartek już zajmował łazienkę, więc przebrałam się w pokoju, spoglądając na telefon, na którym widniała godzina 7:59. Nie minęła nawet sekunda, a godzina zmieniła się na równą ósmą, więc w pokoju rozbrzmiał mój budzik. Szybko go wyłączyłam, wyciągając z pudełka tabletki antykoncepcyjne, żeby jedną wziąć. Po ostatniej akcji stwierdziłam, że to na pewno będzie bezpieczniejsza opcja, nawet jeśli nie dawała 100% pewności.
-Dzień dobry, kochanie. -głos Bartka dotarł do moich uszu, powodując przyjemne ciepło, które rozlało się po moim ciele.
-Hejka. -odwróciłam się do tyłu, łącząc nasze usta w szybkim pocałunku, po czym wróciłam do malowania rzęs.
-Zrobić ci coś do jedzenia?
-Pytasz, a wiesz. -zaśmiałam się, spoglądając na jego sylwetkę w lusterku.
Od trzech dni brałam tabletki innej firmy, więc mój apetyt był trochę większy.
-Na co masz ochotę w takim razie?
-Nie no, zrobię sobie sama, nie potrzebuje ostrego sosu w jedzeniu lub soli w kawie.
-Tobie bym tego nie zrobił. -poczułam jak przytula się do mnie od tyłu i kładzie mi swoją głowę na ramieniu. -Po co się malujesz? Bez tego też jesteś piękna.
-Kochany jesteś, ale muszę czymś przykryć te pryszcze i wory.
-Proszę cię, nie masz ani żadnych pryszczy ani worów. -przekręcił głowę w ten sposób, że jego ciepły oddech wachlował moją skórę na szyi.
Po chwili zaczął delikatnie całować moją skórę, zostawiając na niej kilka delikatnie widocznych śladów.
-Bartuś, jak tak dalej będziesz robić, to nigdy stąd nie wyjdziemy, a musimy jeszcze iść nagrywać.
-Kochanie, jest dopiero ósma, a mamy nagrywać o dziewiątej, jednak sama dobrze wiesz, że zaczniemy dopiero o dziesiątej, więc mamy dobre dwie godziny. -szepnął, masując moje ramiona.
-Dopiero się pomalowałam...
-Ten makijaż nie jest Ci potrzebny. -odsunął do tyłu krzesło, na którym siedziałam, stając przede mną.
Uśmiechnęłam się pod nosem, wstając ze swojego miejsca i zarzucając swoje ręce na jego ramiona. Przybliżyłam się do niego, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku.
Mimo, że całowaliśmy się już wiele razy, za każdy razem czułam przyjemne ciepło, wypełniające mój organizm. Bartek przeniósł swoje dłonie na moją talię, kierując się w stronę łóżka. Jego jedna dłoń zjechała na mój tyłek, delikatnie go ściskając, przez co cicho jęknęłam. Nasze pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne i agresywne, a koszulki wylądowały na ziemi w artystycznym nieładzie.
-Musisz się pospieszyć.
-Spokojnie. -mruknął, popychając mnie na łóżko.
Jego usta zjechały po mojej szyi aż do brzucha, całując go w każdym możliwym miejscu. Uśmiechnęłam się, gdy delikatnie podniósł swoją głowę, patrząc mi prosto w oczy.
-Czemu z dnia na dzień musisz wyglądać coraz bardziej przystojnie?
-Po prostu przyznaj, że jestem gorący. -zaśmiał się, dobierając się do paska od moich spodni.
-Jesteś cholernie gorący. -także się zaśmiałam, bawiąc się jego włosami.
Chłopak odpiął guzik od moich spodni, pozbywając się ich jednym ruchem.
Nagle drzwi się otworzyły, a do środka wszedł uśmiechnięty Świeży.
-Boże, Świeży! -krzyknęłam, zakrywając swoje pół nagie ciało kołdrą leżącą obok.
-Czemu zawsze musisz wejść w takim momencie.
-I Czemu zawsze ty.
-Mieliśmy zacząć nagrywać wcześniej, było u was coś za cicho, więc reszta wysłała mnie do was bo nie chcieli was zastać w właśnie takim momencie. -wyjaśnił, przymykając za sobą drzwi. -ubierzcie się i zejdźcie na dół, dokończycie to później. -zaśmiał się i zamknął za sobą drzwi, schodząc na dół.
Cicho westchnęłam, zbierając swoje ubrania, żeby ponownie je na siebie założyć. Poprawiłam sobie jeszcze makijaż i poczekałam na Bartka, żebyśmy razem mogli zejść do reszty.
-Co dzisiaj nagrywamy?
-Tak naprawdę nic, ale Karol ma zaraz wpaść z jakąś ważną informacją.
-Jesteście okropni. -westchnęłam, zabierając z lodówki gotową sałatkę.
-Pomigdalicie się później. -rzucił Przemek, który dopiero co do nas przyszedł.
Nie odpowiedziałam już na jego słowa, zajadając się swoją sałatką, jednak gdy trochę mnie zemdliło, odstawiłam ją na bok, sprawdzając datę ważności.
-Wszystko w porządku, kochanie? -Bartek objął mnie w tali, spoglądając na moją skwaszoną minę.
-Ktoś coś tutaj dosypał?
-Nie, czemu pytasz?
-Jakaś taka dziwna jest i śmierdzi.
-Pokaż. -podstawiłam mu sałatkę pod nos, żeby mógł ją powąchać. -nie no, nie śmierdzi.
-To nie wiem. -dokończyłam ją, wyrzucając puste opakowanie.
Karola dalej nie było, więc zrobiliśmy sobie z Bartkiem kawę, w spokoju popijając ją przy stole.
-Jesteś pewna, że wszystko dobrze?
-Tak, a co?
-Jakaś taka blada jesteś.
-Może tak z rana.
-Może, ale jakby się coś działo to od razu mów. -poklepał mnie po kolanie, delikatnie się uśmiechając.
-Spokojnie, idę do toalety. -rzuciłam, gdy już wypiłam swoją kawę.
Gdy miałam wychodzić zemdliło mnie tak mocno, że tylko odwróciłam się w stronę toalety, pozbywając się całej zawartości swojego żołądka. Spłukałam wodę i przemyłam jamę ustną, pozbywając się ohydnego posmaku.
Po chwili wyszłam z łazienki, a w tym samym czasie w domu można było usłyszeć dzwonek do drzwi, więc poszłam je otworzyć.
-Hejka. -przytuliłam Karola i Natalkę, która dopiero teraz zawitała do domu genzie.
-Cześć, napisz na grupie, żeby wszyscy się zebrali na kanapie.
-Karol, dobrze wiesz, że ona i Bartek w ogóle się nie udzielają na tej grupie, nawet jej nie czytają.
-WSZYSCY NA KANAPĘ! -krzyknęłam, zauważając, że nie ma tylko Patryka, Wiktorii i Fausti.
Gdy wszyscy się już zebraliśmy w jednym miejscu, Karol usiadł na środku wraz z Natalką.
-Kochani, mamy do was z Natalką pewną sprawę, jakiś czas temu odbyła się w tym domu impreza, o której dowiedziałem się dopiero niedawno od Natalki, podobno zaprosiła ona byłego chłopaka Ady, Nathaniela. -spojrzał w moją stronę, a ja pokiwałam powoli głową. -nie skończyło się to dobrze i Natalka stwierdziła, że ma dość tego, że za każdym razem musi was pilnować bo tak się schlaliście, że nie potrafiliście o siebie zadbać.
-Tak, dlatego też zdecydowałam się odejść. Nie była to łatwa decyzja, ale na pewno była dobrze przemyślana. Nie zrozumcie mnie źle, bo kocham was wszystkich, ale ta praca była już po prostu dla mnie męcząca.
-A jakbyśmy poszukali jeszcze jednej menagerki? -zaproponowałam. -mamy jeszcze niby Ale i Zuzia nam też dużo pomaga, ale żeby dać Natalce trochę przestrzeni moglibyśmy znaleźć kogoś jeszcze, myślę, że każdy tak bardzo pokochał Natalkę, że chętnie odstąpi trochę ze swojego wynagrodzenia, żebyś Karol mógł znaleźć kogoś jeszcze. -skończyłam, a reszta pokiwała głowami.
-Cieszę się, Ada, że aż tak wam zależy i że wyszłaś z taką propozycją, ale ja już podjęłam decyzję.
-A nie da się zrobić czegoś jeszcze, żebyś jednak została? -zapytał Bartek, który cały czas ściskał mnie za rękę.
-Ja nic już nie zrobię, gadałem z Natalką, ale to była jej decyzja. -uśmiechnął się smutno, a ja poczułam łzy, które powoli spływały mi po policzkach.
Bartek widząc to, od razu przyciągnął mnie do siebie, głaszcząc delikatnie po głowie. Karol coś jeszcze mówił, ale nikt go już nie słuchał, pogrążony we łzach i smutku.
-A tak naprawdę to Natalka się nigdzie nie wybiera, a to był tylko taki prank z okazji prima aprilis. -frizoluszek zaśmiał się głośno, przez co Natalka też wybuchła śmiechem.
-Na prawdę? -odezwałam się jako pierwsza, od razu się do nich przytulając.
-No naprawdę, taki niewinny żarcik. -znowu się zaśmiał, a my wszyscy stłamsiliśmy menagerke w grupowym uścisku.
-Nie wiem co byśmy bez ciebie zrobili.
-Też was kocham...
Gdy już nasze emocje trochę opadły, wybrałam się z Hanią do toalety, żeby poprawić makijaż, który trochę się już rozpłynął. Zmyłyśmy cały makijaż, a gdy chciałam nałożyć podkład, znowu mnie zemdliło, więc zdążyłam tylko krzyknąć do Hani, żeby się odwróciła, po czym zwymiotowałam.
-Girl, wszystko w porządku?
-Tak, nie wiem czemu tak jest.
-Teraz dobrze wiesz, że powinnaś zrobić test. Kiedy uprawialiście seks z Bartkiem? -zapytała, a ja się trochę zawstydziłam, więc spróbowałam ukryć swoje rumieńce włosami. -spokojnie, tu nie ma tematów tabu, przy mnie możesz się czuć swobodnie.
-Dzięki, to było przed moim okresem, czyli jakieś półtora tygodnia temu.
-To się nawet nie zastanawiaj tylko rób test, albo pojedź do lekarza.
-Akurat mam dzisiaj lekarza, żeby sprawdzić czy tabletki się przyswoiły, to pewnie przez nie.
-Mówisz Bartkowi?
-Jedzie ze mną.
-Aaaa, rozumiem, opiekuńczy chłopak z niego jest.
-No tak. - zaśmiałam się, kończąc malować usta.
Gotowa opuściłam łazienkę, od razu wpadając na Bartka.
-Zbieraj się, lekarza masz przecież.
-Ale to dopiero o 14.
-Jest już 13:40.
-O Boże, dobra, już idę. -zabrałam swoją torebkę i zaczęłam ubierać buty.
-Kiedy będziecie?
-Gdzieś za półtorej godziny myślę, damy wam znać, a co?
-A nic, musimy film nagrać.
-To piszcie. -pożegnałam się z resztą Genzie, po czym wyszłam za Bartkiem z domu, żeby wsiąść do jego samochodu.
Całą drogę rozmawialiśmy, więc minęła nam ona szybko. Nawet nie zdążyłam mrugnąć, a już wchodziłam do gabinetu mojej ulubionej pani ginekolog, którą była moja przyjaciółka z liceum.
-Hej.
-Hejka. -uśmiechnęłam się do niej, siadając na krześle.
-Od trzech dni bierzesz inne tabletki niż zwykle, jak się po nich czujesz?
-Przez dwa dni było dobrze, dzisiaj zwymiotowałam dwa razy. -rzuciłam, spoglądając na Bartka, który popatrzył na mnie z zaciekawieniem.
-Myślisz, że to ich wina, czy jednak podejrzewasz, że jest jakaś szansa na ciążę?
-Raczej ich wina, ale nie zaszkodzi sprawdzić.
-No tak, ile minęło od ostatniego stosunku?
-Nie całe dwa tygodnie.
-Okej, to kładź się na leżance, zrobię Ci usg. -ubrała rękawiczki, a ja w tym czasie zrobiłam to, o co mnie poprosiła.
Bartek stanął obok mnie z delikatnym uśmiechem, łapiąc mnie za rękę, a ja poczułam zimną maź na dole swojego brzucha.
-Więc tak...

Perfection/Bartek KubickiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz