Kanapa (+18)

4.3K 78 8
                                    

15.01.2022

Następnego dnia obudziłam się sama z siebie, spojrzałam w bok, ale Bartka już nie było, więc przetarłam zmęczone oczy i wstałam z łóżka, powoli schodząc na dół.
-O Boże, heej. -przeciągnęłam, podchodząc do Werki, która zadowolona stała przy stole z pysznym śniadankiem.
Przywitałam się z nią i usiadłam na przeciwko Bartka, obok Hani, spoglądając na jedzenie.
-Zawsze wstajesz ostatnia?
-Niee, przeważnie z Bartkiem wstajemy najwcześniej, a czasami przed nami jest Fausti.
-To co wy takiego w nocy robiliście, że aż tak późno wstałaś i zeszłaś tu w samej koszulce, która na dodatek jest Bartka? -zaczął Świeży, śmiejąc się pod nosem.
-Nic, co wyobrażasz sobie w swojej główce. -nachyliłam się, żeby go pacnąć w ramię, a Werka spojrzała na nas rozbawionym wzrokiem. -jak coś u niego to normalne, z Przemkiem wiecznie nam dogryzają.
-Zdążyłam zauważyć, widocznie coś musi być między tobą a Bartkiem, że aż tak wam dogryzają.
-Przyjaźnimy się. -rzuciliśmy razem, co nie zabrzmiało zbytnio przekonująco.
-Dobra, jedzcie bo mam zamiar wam pomóc jeszcze w jednym odcinku, a im szybciej zaczniemy, tym więcej czasu będziecie mieć później na odpoczynek.
-U nas jest spokojnie. -zaczęła Faustyna. -ostatnio, jak Bartka nie było, to mieliśmy zapierdziel. Zdażało się nagrywać po trzy, cztery odcinki dziennie, często zaczynaliśmy koło 8, a kończyliśmy po północy, więc było ciężko.
-Często tak macie?
-Nie, raczej nagrywamy jeden odcinek albo dwa, a następny dzień mamy wolny.
-A jak tam u was? -zapytała, spoglądając na mnie i Bartka. -przytłacza was to, że wszyscy piszą o waszym rzekomym związku?
-Nie jakoś bardzo, dobrze się dogadujemy, więc po prostu trochę nas to śmieszy. -odpowiedział Bartek, a ja pokiwałam głową.
-Niekiedy te teorie na tik toku są tak oderwane od rzeczywistości, że to jest hit.
-Ale jak jest na prawdę to tylko my widzimy. -Świeży spojrzał na nas zdegustowanym wzrokiem. -jak na przykład ostatnio musiałem z tobą jechać bo po wieczorze z Bartkiem zostawiłaś auto na skraju lasu.
-Spotkaliśmy się tam przypadkiem i wróciliśmy jednym autem.
-Ale nie tłumacz się, my wiemy, zwłaszcza po tym, w jakim stanie wróciliście.
-Nie chcę cię już dłużej słuchać, Świeży. -machnęłam ręką, wkładając brudny talerz do zmywarki.
Od razu pobiegłam na górę, żeby się przebrać. Mieliśmy dzisiaj nagrywać odcinek, w którym przez cały dzień jedliśmy tylko suche, słodkie, kwaśne, ostre lub słone jedzenie, więc wspólne śniadanie było jedynym normalnym posiłkiem dzisiejszego dnia.
Podeszłam do szafy, wyciągając z niej luźne jeansy, biały top oraz tego samego koloru bluzę. Oczywiście wzięłam też świeżą bieliznę i przeszłam do łazienki, żeby wziąć szybki prysznic.
Gotowa na dzisiejszy dzień zeszłam znowu na dół, zauważając, że każdy już stał przy kole. Rozpoczęliśmy odcinek, a Weronika wylosowała osobę, której będzie pomagać. Członkowie genzie po kolei losowali rodzaj jedzenia, ale mnie interesował tylko Bartka i mój. Chłopak końcowo wylosował ostre, a ja słodkie, co bardzo mnie ucieszyło, ponieważ miałam najłatwiej.
-Bartek, musisz zjeść tą najostrzejszą pizze w Krakowie.
-Przestańcie, nie zejdzie później z kibla. -zaśmiałam się, klepiąc chłopaka po plecach.
-Zjadłbym ją, ale jest kwestia taka, że później nie byłbym w stanie z wami wieczorem posiedzieć, czy jutro wystąpić na odcinku. -położył swoją głowę na moim ramieniu, obejmując mnie jedną ręką w talii.
-STYPA! -krzyknął Patryk, biorąc Gengarka na ręce. -Stypiarze.
Nagle wszyscy zaczęli się zbierać na zakupy, a my z Bartkiem mieliśmy wszystko co potrzebne w lodówce, więc zostaliśmy w domu.
-Ciężko mi się powstrzymywać przy innych. -zaczął, gdy już wszyscy, włącznie z Werką, opuścili dom.
-Ja wiem, Bartuś, ale minęły dopiero trzy dni.
-Rozumiem Twoje zdanie i sam jestem za tym, żeby na razie im nie mówić, ale ciężko jest się pilnować. -położył swoje dłonie na moich policzkach, delikatnie się przybliżając. -nie chce się zapędzić, żeby czegoś nie podejrzewali, tak samo nie możemy robić niektórych rzeczy bo wszystko usłyszą.
-To będziemy robić to cicho. -zaśmiałam się, pstrykając go w nos.
-Cicho, mówisz... -spojrzał mi w oczy, a zaraz po tym przeniósł swój wzrok na moje usta, mocno się w nie wpijając.

+18!

Pogłębiłam pocałunek, wplatając jedną dłoń w jego włosy i delikatnie ciągnąc za ich końcówki.
-Ile mamy czasu? -mruknęłam, gdy zjechał pocałunkami na moją szyję.
-Jakieś 40 minut. -przygryzł moją skórę, przez co cicho jęknęłam.
W moim brzuchu rozbudziły się motylki, rozprowadzając przyjemne ciepło po całym moim ciele. Uśmiechnęłam się, gdy brunet ściągnął ze mnie bluzę, robiąc to samo z topem, by obcałować cały mój brzuch. Postanowiłam przejąć inicjatywę, przewracając nas tak, że teraz to ja siedziałam na nim, a on leżał pode mną. Od razu zabrałam się za jego koszulkę, rzucając ją za siebie, a ustami wyznaczając ścieżkę od szczęki aż po dół brzucha. Nie mieliśmy dużo czasu, więc dobrałam się do jego spodni, ściągając je z niego wraz z bokserkami.
-Nie tak szybko. -zaśmiał się.
-Nie mamy czasu. -mruknęłam, gdy znowu nas przerzucił i to teraz ja byłam na dole.
Chłopak powoli ściągnął ze mnie spodnie, przejeżdżając dłonią po moim najczulszym punkcie.
-Poczekaj tu na mnie. -pobiegł na górę, po chwili wracając z prezerwatywą w ręce.
Z łatwością ją otworzył, nakładając na swojego członka, a ja w tym czasie wstałam z kanapy, ściągając z siebie całą bieliznę. Tym razem to ja chciałam przejąć inicjatywę, więc stanęłam przed Bartkiem, popychając go na kanapę i siadając na jego kolanach.
-Nie mamy za dużo czasu. -mruknął w moją szyję, przez co poprawiłam się, pozwalając mu wejść we mnie.
Brunet wykonał mocny ruch biodrami, zatapiając się we mnie w całości, a ja zaczęłam powoli na nim podskakiwać. Z sekundy na sekundę moje ruchy stawały się coraz szybsze, a my byliśmy coraz bliżej. Przez to, że oboje byliśmy mocno podnieceni, dużo szybciej zaczęliśmy odczuwać przyjemność. Bartek przeniósł swoje dłonie na moją talię, pomagając mi przyspieszyć, w międzyczasie całując moją szyję. Nie potrzebowaliśmy słów, a nasze coraz głośniejsze jęki, zmieszane z westchnięciami i odbijającymi się od siebie ciałami, utwierdziły nas w tym, że zaraz oboje skończymy. Po około trzech minutach oboje głośno jęknęliśmy, a nasze ruchy stały się niedokładne, co oznaczało, że doszliśmy w tym samym czasie. Na koniec krótko się pocałowaliśmy, a ja zeszłam z chłopaka, ściągając z niego zużytą prezerwatywę i wrzucając ją do kosza.

KONIEC +18

Nagle usłyszeliśmy głośne rozmowy z pola, więc przerażeni zaczęliśmy zbierać ubrania z podłogi, szybko je na siebie zakładając. Gdy genzie weszło do środka, stanęliśmy obok siebie w kuchni, uśmiechając się pod nosem.
-Hejka, co wy tak stoicie? -zaczął Świeży, patrząc na nas podejrzliwie.
-Właśnie mieliśmy robić sobie jedzenie.
-Taaak. -przeciągnęła Hania, która podeszła do kosza, żeby wyrzucić pustą butelkę po piciu. -widzę właśnie. -spojrzała na nas z rozbawieniem.
Nikt już nic nie powiedział, a my wzięliśmy się za robienie obiadu. Najpierw zagotowałam wodę i wsypałam ryż, a później zmieliłam truskawki, czekając aż ryż się zrobi.
Bartek zrobił to samo, tylko zamiast truskawek dodał ostry sos i jakież warzywa.
-Nie wiem, czy chce teraz siadać na tej kanapie, nie wiadomo co tu robiliście.
-Nic nie robiliśmy. -podniosłam ręce w geście kapitulacji.
-I tak wam nie wierzę. Jeszcze Werka dzisiaj śpi na tej kanapie, współczuję ci.
-Dam radę. -zaśmiała się, zabierając kilka kocy i poduszek, rozkładając je na kanapie. -zjedzcie sobie swoje obiadki i dawajcie na oglądanie filmów. -machnęła rękami, szeroko się uśmiechając, więc każdy z nas zrobił sobie obiad i wszyscy razem usiedliśmy przy stole jedząc nasze dania.
-Z racji, że wylosowałam słodkie, nie mogę pić kawy, bo kawa jest gorzka. -rzuciłam w stronę kamery, odczuwając braki kofeiny.
-Chyba, że sobie posłodzisz tak sporo.
-To chyba nie byłabym w stanie jej wypić. -spojrzałam na Bartka, który zgodził się z moją wypowiedzią.
-Wasza dwójka coś za bardzo się do siebie uśmiecha. -zauważyła Wiktoria, na co reszta pokiwała głowami. -i nie, nie wydaje nam się.
-Tak jakoś, odruchowo chyba. -wzruszyłam ramionami, kończąc swój obiad.
Brudny talerz włożyłam do zmywarki, a sama usiadłam obok Werki na kanapie, myśląc o tym, co wydarzyło się tu wcześniej.
-Co chcecie oglądać? -zapytała blondynka, gdy już wszyscy zebrali się na kanapie.
Zdania były podzielone, ale końcowo włączyliśmy Harrego Pottera, przykrywając się kocami. Hania przytuliła się do Świeżego, Wika do Patryka, a Fausti do Werki, więc również oparłam się o siedzącego obok mnie bruneta, a on objął mnie jedną ręką, delikatnie pocierając moje ramię.
Powoli robiłam się senna, a oczy same mi się zamykały, więc dłużej ze sobą nie walczyłam, zasypiając na ramieniu swojego chłopaka...

Perfection/Bartek KubickiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz