Pączki v2

2.3K 65 5
                                    

28.01.2022

Następnego dnia wstałam o dziwo w dobrym humorze. Rozejrzałam się po pokoju, zauważając Bartka wchodzącego do środka.
-Dzień dobry, skarbie, przyniosłem Ci ogórki, czekoladę, miód, chleb i lody, a mogę przynieść ci jeszcze cokolwiek zechcesz.
-Kochany jesteś, ale nie potrzebuje tego aż tyle. -uśmiechnęłam się, całując go przelotnie. -przecież mogę zejść na dół.
-Ale nie musisz, wcinaj. -pomachał mi przed twarzą kawałkiem chleba, na co się zaśmiałam i wzięłam go od niego, robiąc sobie kanapki z nutellą i ogórkami.

Gdy zjadłam, przebrałam się i zeszłam na dół, siadając na kanapie. Genziaki dokańczali odcinek, a do mnie podszedł Przemek, pytając jak się czuje.
-Na razie dobrze, nie traktujecie mnie jak jakąś świętą krowę. -gdy to mówiłam zebrało mi się na wymioty, więc od razu pobiegłam do łazienki, żeby zwrócić całe śniadanie.
-Właśnie widzimy jak dobrze się czujesz, kładź się i odpoczywaj.
-Bartek, nie przesadzaj, to normalne w ciąży.
-Dobrze, nie denerwuj się. -uniósł ręce w geście kapitulacji, a w domu rozległ się dźwięk pukania do drzwi.
-Zapomnieliśmy wam powiedzieć, że Karol ma wpaść, ale o niczym jeszcze nie wie.
-Będzie trzeba mu powiedzieć. -mruknęłam, przemywając twarz i podchodząc do drzwi, żeby je otworzyć.
-Oooo, wróciłaś już. -przytulił się do mnie, odkładając na półkę dwa kartonowe pudełka.
-Tak, nic poważnego mi się nie stało oprócz kilku siniaków.
-Całe szczęście. -przywitał się z resztą i zabrał pudełka, kładąc je na stole w jadalni.
Wszyscy usiedliśmy przy tym stole, a on otworzył jedno z dwóch pudełek, w którym ujrzałam mój największy koszmar, mianowicie całe mnóstwo pączków.
-Karol, w tym domu jest całkowity zakaz pączków, a jak już to tak, żeby Ada ich nie widziała. -westchnął Bartek, zamykając wcześniej otwarte przez Karola pudełko.
-Ale czemu? Pączki są super. -wymamrotał Karol, trzymając jednego w buzi.
-No właśnie chcielibyśmy o tym porozmawiać. -zaczęłam, spoglądając na swoje nogi, żeby tylko nie patrzyć na te okrągłe słodkości.
-Nie lubisz ich? Przecież kiedyś je uwielbiałaś.
-To nie o to chodzi. -zakryłam sobie usta ręką, czując, jak wszystko podchodzi mi do gardła.
Przeprosiłam ich i pobiegłam do łazienki, znowu wymiotując.
-No widzisz i teraz wymiotuje przez ciebie. -usłyszałam zdenerwowany głos Bartka, który po chwili stanął obok mnie. -już dobrze?
-Tak, nie denerwuj się na niego, przecież nie wiedział, że tak reaguje na te cholerne pączki.
-To będzie trzeba mu to powiedzieć. -westchnął, gdy opuściliśmy łazienkę.
-Wytłumaczycie mi o co chodzi? -zapytał, a gdy zauważyłam, że Bartek chce się odezwać, sama to zrobiłam.
-Jestem w ciąży. -wydusiłam to w końcu z siebie, a Karol otworzył szeroko usta, zaczynając się uśmiechać.
-O ja cieeee, będzie mały Kubicki? Czy tu chodzi o kogoś innego?
-Będzie mały Kubicki. -zaśmiałam się, gdy szefuncio wstał ze swojego miejsca, żeby nas przytulić.
-Nie planowane, co nie?
-No nie, ale to nie ma znaczenia.
-I to najważniejsze, od razu widać w was to szczęście, jak o tym mówicie. Ale co mają do tego pączki bo nie rozumiem?
-Mdli mnie na ich widok, tak jakoś. -wzruszyłam ramionami, wracając na poprzednie miejsce. -a co w ogóle z tą naszą piosenką? -zmieniłam temat, ponieważ z Bartkiem pomyśleliśmy, że w ten sposób będziemy chcieli przekazać widzą wiadomość, że jesteśmy razem.
-Myślałem o tym, żeby wstawić ją w walentynki, idealny sposób na ogłoszenie związku.
-Właśnie chcieliśmy to wtedy zrobić. -brunet obok mnie kiwnął głową, kładąc swoją dłoń na moim udzie.
-A jak będą teraz u was wyglądać nagrywki? Chyba nie zrezygnujecie.
-Oczywiście, że nie, ale wiedz, że jak coś się Adzie stanie to jestem w stanie zrezygnować z projektu.
-Dajcie spokój, coś będzie nie tak to sobie zrobicie wolne, ale nikt mi tu nie będzie odchodził. -Karol pokiwał palcem.  -oczywiście chodzi mi tu tylko o waszą dwójkę, reszta ma pracować. -zaśmiał się, wstając ze swojego miejsca, żeby zrobić swój standardowy obchód, w którym sprawdzał, czy czegoś nie zepsuliśmy.
-Nagrywacie coś jutro?
-Pewnie tak.
-To dołączę do was, dzisiaj sobie jeszcze odpuszczę, ale jutro już wracam.
-Okej, ale jak będziesz się źle czuć czy coś, to odpoczywaj sobie. 
-Jesteś pewna, że chcesz tak szybko wracać?
-Jak nie będzie to bardzo wyczerpujący odcinek to tak. -oparłam głowę o jego ramię, uśmiechając się pod nosem.
Miałam teraz wszystko, czego tak naprawdę od zawsze pragnęłam. No dobra, może oprócz męża, ale i tak byłam na dobrej drodze do tego, a nie miałam nawet 22 lat.
-Ogólnie gdzieś w sierpniu, albo we wrześniu będziemy startować z twoje 5 minut i chciałbym, żebyście wystąpili w jury. -odezwał się Karol.
-Nawet nie musisz pytać, myślę, że każdy chętnie weźmie w tym udział.
-Dobra, kochani, musicie dokończyć wczorajszy odcinek, więc zbierajcie się na miasto, a wy odpoczywajcie. -zarządziła Natalka, patrząc na mnie i na Bartka.

Po około 20 minutach zostaliśmy sami w domu, więc poszliśmy na górę, kładąc się na naszym łóżku. Bartek włączył jakiś serial, a ja wtuliłam się w jego ciepłe ciało, uśmiechając się pod nosem.
-Już nie mogę się doczekać, aż nasz bobas przyjdzie na świat.
-Ja też, ale trochę boję się porodu. -przekręciłam się na plecy, podwijając w górę swoją koszulkę.
Na razie nic nie było widać, ale sama myśl, że w środku rozwija się nowe życie, była czymś dziwnym i cudownym w jednym.
-Jesteś silna, dasz rade, a ja będę cię wspierać tak mocno, jak tylko dam radę. Urodził bym za ciebie, ale niestety nie mam jak. -mruknął, jeżdżąc delikatnie palcami po moim brzuchu.
-Będziesz cudownym ojcem, wiesz?
-Będę starać się nim być. Kiedy powiemy widzą?
-Oni nawet jeszcze nie wiedzą, że jesteśmy razem, a już się nad tym zastanawiasz. No, ale nie wiem, na pewno nie szybko. Jak już będzie ciężko mi ukrywać brzuch, to wtedy.
-Dobrze, kochanie, jak będziesz chciała to wtedy im powiemy. -złożył czuły pocałunek na moich ustach, obejmując mnie jedną ręką. -co powiesz na drzemkę?
-Ostatnio robię je sobie zdecydowanie za często.
-Bardzo dobrze, musisz się regenerować.
-Tak, a później wstaje po 15 godzinach snu.
-Lepsze to niż przemęczanie się, musisz szczególnie na siebie uważać.
-Przecież wiem, nie musisz się aż tak martwić.
-Po prostu o ciebie dbam. -zaśmiał się, gdy ziewnęłam. -a po drugie widać, jak jesteś zmęczona, mnie nie oszukasz.
-No może masz racje. -mruknęłam w zagłębienie jego szyi, uśmiechając się.
-To do spania, śpij dobrze, skarbie.
-Ty też, Bartuś, ty też. -ostatni raz na niego spojrzałam i ułożyłam się wygodniej, zasypiając po kilku minutach...

Hejka!
Ostatnio trochę nudniejsze te rozdziały, ale postaram się to zmienić, a wy piszcie koniecznie w komentarzach co chcielibyście zobaczyć w tej książce!
Miłego dnia/nocki, kochani💞

Perfection/Bartek KubickiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz