Urodziny Fausti

2.5K 76 11
                                    

13.05.2022

Od mojego ostatniego razu z Bartkiem minęło już pięć dni, jednak dalej odczuwałam ból całego ciała, a na nogach miałam kilka sinych śladów. Mimo to, dalej byłam zdania, że był to najlepszy seks w moim życiu. Więcej nie myśląc, wstałam z łóżka, żeby przebrać swoją satynową piżamę na dres od genzie. Urodziny Fausti miały być dopiero wieczorem, więc ubrałam się wygodnie tylko i wyłącznie na zakupy i strojenie miejscówki. Bartek już siedział na dole, pijąc kawę, więc szybkzo zrobiłam sobie swoją, równie szybko ją wypijając.
-Co wy tam robiliście, że Ada już od kilku dni chodzi jakby nie mogła. -Patryk głośno się zaśmiał, poprawiając sobie włosy, które dzisiaj za dobrze nie wyglądały.
-Przecież ostatnio słychać was było z pięć dni temu. -rzuciła Hania, a ja pokiwałam zażenowana głową, obserwując jej zszokowaną minę. -Jezus, to jak grubo tam musiało być, że dalej cię trzyma.
-Nie pytaj. -podwinęłam rękawy bluzy, pokazując jej siniaki na nadgarstkach.
-Japierdziele, on cię tam bił czy co. -zaśmiała się, co również uczyniła reszta.
Po chwili na szczęście Genzie zmieniło temat, twierdząc, że to idealny czas, żeby pojechać na zakupy.
Nie minęło nawet 20 minut, a już staliśmy pod sklepem, czekając aż Patryk zacznie odcinek.
-Dzień dobry, dzisiaj robimy imprezkę dla Faustyny. -zaczął. -jesteśmy w sklepie, żeby zrobić zakupy. Nie wiem jak mam to rozpocząć bo wstałem, widzicie po mojej fryzurze, nie jest fryzura fresh, dzisiaj nie ma kreseczki, barber nie wleciał, ale za to wleci fajna imprezka, a wiem, że lubicie imprezki.
-Ale za to wleciał ananas. -zaśmiała się Wika, wskazując na fryzurę Patryka.
W dobrych humorach weszliśmy do sklepu, od razu odnajdując dział z sokami.
-Ale Patryk masz dzisiaj fryz. -zaznaczyła Hania, przez co chłopak znowu się oburzył.
Wika, Patryk, Hania i Świeży poszli na soki, a ja i Bartek odłączyliśmy się od reszty, żeby po chwili wrócić z kilkoma paczkami chipsów.

Zakupy poszły nam całkiem sprawie, więc aktualnie ozdabialiśmy sale, która znajdowała się w centrum Krakowa. Nie mieliśmy za dużo czasu, więc razem z dziewczynami szykowałyśmy się już na miejscu. Z racji, że Bartek miał na sobie zieloną koszule, ja postanowiłam założyć na siebie tego samego koloru, przewiewną sukienkę, gdyż cała impreza była w stylu latino. Gdy Wika i Hania skończyły się malować, przyszedł czas na mnie. Postawiłam na delikatny podkład, korektor na wory pod oczami, sztuczne rzęsy, które dawały naturalny efekt, kilka fikuśnych kresek w odcieniu mojej sukienki oraz szminkę w kolorze nude.
Całe szykowanie zajęło nam tyle czasu, że na polu było już ciemno, a my sami odliczaliśmy czas do pojawienia się Fausti. W końcu jednak ten czas nadszedł, blondynka weszła do pomieszczenia z zamkniętymi oczami, a gdy je otworzyła, wszyscy zaczęliśmy jej śpiewać sto lat.
-Dziękuję wam bardzoooo. -przytuliła każdego po kolei, zdmuchując świeczki.
I wtedy właśnie impreza zaczęła się na dobre...

Po północy już każdy był na tyle pijany, że oprócz głośnej muzyki można było usłyszeć tylko krzyki. Patryk jeszcze jako tako się trzymał, jednak Bartek zniknął. Chodziłam od każdego do każdego pytając, czy gdzieś go widzieli, jednak bez żadnego skutku.
-Ada, nie przejmuj się, dawaj! -krzyknął Patryk, podając mi kubeczek z ponczem.
Byłam już w takim stanie, że przyjęłam od niego kubek, wypijając całą jego zawartość.
-Ej, ale widziałaś tą palmę? Patrz jak ona się rusza. -chłopak wybuchnął śmiechem, poruszając dmuchaną palmą.
-Ale zajebistaaaa. -pisnęłam, głośno się śmiejąc.
Alkohol wszedł mi w krew tak mocno, że aktualnie leżałam pod tą palmą, cały czas się śmiejąc.
Patryk też nie był w za dobrym stanie. Ledwo stał na nogach, więc położył się obok mnie, machając rękami w powietrzu.
-Ale mam jazdę. -zaśmiał się, po chwili znowu podnosząc się z ziemi.
Sama za bardzo nie wiedziałam o co chodzi, więc również się podniosłam, kierując się w stronę parkietu.
-Hej, ty jesteś Ada? -zapytał jakiś wysoki brunet, więc odeszłam z nim na obok, machając głową na tak. -twój chłopak zdradza cię z moją dziewczyną.
-Bartek? Skąd w ogóle taki pomysł. -zaśmiałam się, zabierając ze stołu butelkę piwa.
-Widziałem ich razem w toalecie, przykro mi. -położył swoją dłoń na moim ramieniu, uśmiechając się smutno.
-Ale co tam niby robili?
-Nie mam pojęcia, ale Bartek miał rozpiętą koszule, a Faustyna przed nim klęczała. Nie wiem czy dobrze widziałem, bo jestem najebany, ale chyba miał kilka malinek na klatce. -rzucił, a ja zmarszczyłam brwi, nie chcąc w to wierzyć.
-Jesteś pewny, że to był mój Bartek?
-No ten, Kubicki. -momentalnie zrobiło mi się gorąco, więc przeprosiłam go na chwilę, odnajdując wzrokiem Patryka, który jak zwykle świetnie się bawił.
-Zrób mi jakiegoś mocnego drinka.
-Już się robi, szefowo. -zasalutował, znikając na około dwie minuty.
W końcu wrócił z dużym kubkiem lekko różowej cieczy, wręczając mi go do ręki.
-Patryk to ma z 500 ml!
-No i co z tego, pij. -zaśmiał się, zaczynając klaskać.
Wzięłam jednego łyka, od razu czując przyjemne ciepło rozlewające się po całym moim ciele.
-Kurwa, to jest praktycznie czysta.
-Nie przesadzaj, jest tam trochę soku. Tak z 100 ml na 500. -wybuchnął śmiechem, każąc mi pić dalej.
W głowie już mi tak wirowało, że usiadłam na ziemi, chowając głowę w kolanach.
-Ej, co się stało? -Patryk objął mnie, lekko pocierając moje ramię.
-Kuba mi powiedział, że Bartek był w kiblu z Faustyną.
-I co w związku z tym?
-Podobno miał rozpiętą koszule i kilka malinek na klatce, a Faustyna przed nim klęczała.
-Ale, że Bartek Kubicki? Ten Bartek? Może te malinki to ty mu zrobiłaś, skąd Kuba mógł o tym wiedzieć.
-Nie wiem, Patryk, już nic nie wiem.
-Ej, nie płacz, zapytaj go jak wytrzeźwieje, na spokojnie. Albo idź mu zrobić rozrube. -zaśmiał się, podnosząc się i podając mi rękę.
Skorzystałam z jego pomocy, dopiłam zawartość kubka do końca, po czym wcisnęłam go Patrykowi do rąk, dumnym krokiem, kierując się w stronę toalety.
Gdy otworzyłam drzwi, zauważyłam to, o czym mówił Kuba. Bartek opierał się o umywalkę z rozpiętą koszulą, a Faustyna klęczała przed nim.
-Aha, a ja się pół imprezy zastanawiam, gdzie zniknąłeś. -trzasnęłam drzwiami, kierując się w stronę windy, do której weszłam.
Na szczęście drzwi od windy zamknęły się zaraz przed Bartkiem, więc w spokoju zjechałam na dół, wychodząc na rynek.
-Ada! Poczekaj, błagam cię!
-Czego ty jeszcze chcesz? Mało ci było? Nie wystarczyłam Ci? A może jednak nie było ci tak dobrze, jak wtedy twierdziłeś.
-Ada, proszę cię, nie mów takich głupot. Dobrze wiesz, że tylko ciebie kocham.
-A w kiblu to nie wiem, pilnowałeś Faustynę, żeby sobie coś nie zrobiła myjąc rączki?
-Przestań, Fausti wylała na mnie sok, a w toalecie tylko wycierała mi plamę po nim.
-Na kolanach? Proszę cię, nie jestem taka głupia.
-Kręciło jej się w głowie, stwierdziła, że tak będzie jej wygodniej. Zdaje sobie sprawę z tego jak to wyglądało, ale naprawdę nie masz się o co martwić.
-Daj mi spokój. -wyrwałam mu się, wchodząc do taxówki, która stała obok.
Zamknęłam drzwi, prosząc kierowcę, żeby jak najszybciej pojechał pod podany przeze mnie adres.
Gdy już zapłaciłam, wysiadłam pod domem genzie, od razu do niego wchodząc. Wiedziałam, że najprawdopodobniej nikt nie będzie w stanie wrócić w nocy do domu, więc pokierowałam się na górę, zamykając się w pokoju moim i Bartka.
Nie przejmowałam się rozmazanym makijażem, jednak ściągnęłam z siebie pomiętą sukienkę, zostając w samej bieliźnie.
Przez spożyty alkohol byłam wkurwiona i smutna za jednym razem. Byłam już zmęczona tą imprezą, jak i sytuacją z Bartkiem, więc gdy tylko zamknęłam oczy, od razu zasnęłam...

Perfection/Bartek KubickiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz