Powrót

2K 65 1
                                    

01.02.2022

Obudziłam się dopiero następnego dnia, co ogarnęłam, gdy spojrzałam na telefon. Miałam mnóstwo nieodczytanych wiadomości między innymi od genzie, Karola, Werki, czy Krzysia i Pateca, jednak nie było ani jednej od Bartka. Martwiłam się o niego, ponieważ brunet był bardzo emocjonalnym człowiekiem, a w emocjach można zrobić dużo głupich rzeczy. Zwłaszcza, że podobno pojechał do Mai.
-Jak się czuje Pacjentka?
-Powiedzmy, że dobrze. -uśmiechnęłam się smutno do lekarza, który przyszedł odłączyć mnie od kroplówki.
-Domyślam się, że Ci ciężko, ale pamiętaj, świat się nie kończy.
-Tak, wiem.
-No, zaraz możesz przyjść po wpis, Twoi znajomi już stoją przed salą. Zawołać kogoś, żeby ci pomógł?
-Jakby pan mógł. -westchnęłam, gdy lekarz wyszedł, a po chwili do środka weszła Wera.
-I jak tam?
-W miarę. -podniosłam się powoli do siadu, żeby zaraz wstać z łóżka.
Obok łóżka leżała torba z ubraniami, więc Werka ją wzięła, przytrzymując mnie jedną ręką w tali.
-Powolutku, żeby Ci się słabo nie zrobiło. -zabrała jeszcze kwiaty z wazonu i razem wyszłyśmy z sali, zauważając Karola, który trzymał mój wypis.
Oprócz nich była jeszcze Hania, Wika, Patryk, Natalia, Przemek, Krzysiu i Kuba Patecki.
-No w końcu, tęskniliśmy za tobą. -wszyscy mnie otoczyli, po kolei przytulając.
-Uważajcie, proszę, boli mnie cały brzuch.
-Jasne, chodź już do domu.
-Co z Bartkiem? -wypaliłam, bo tak naprawdę tylko o tym myślałam.
-Jest w domu z Fausti i Świeżym. Był wczoraj w nie najlepszym stanie...
-W sensie?
-Odebraliśmy go od Mai prawie nie przytomnego z butelką wódki w ręce.
-To nie w jego stylu... wiecie coś więcej?
-Całą drogę bełkotał, że musi cię przeprosić, a Maja mówiła, że cały czas gadał, że cię kocha.
-Chociaż tyle. -mruknęłam, siadając na tylnym miejscu obok Werki.
Po chwili byliśmy już pod domem, więc przeszliśmy do środka, a moim oczom ukazał się Bartek śpiący na kanapie.
-Obudził się raz, pytał gdzie jesteś i chciał do ciebie jechać, ale go zatrzymaliśmy bo miał jeszcze prawie promil. -zaczęła Fausti, przytulając mnie lekko.
-Wymiotował parę razy, ale będzie żyć. -dokończył Świeży, również się ze mną witając. -jak się czujesz, kochana?
-Psychicznie trochę lepiej, fizycznie nadal średnio. Muszę się przejść do ginekologa na badania, czy po tym w ogóle będę mieć szanse na zajście w ciążę w przyszłości. -westchnęłam, siadając przy stole w jadalni. -mam już wszystkiego dosyć. -oparłam głowę o ręce, po raz kolejny głośno wzdychając.
-Ej, będzie dobrze, życie się toczy dalej, jeszcze kiedyś będziecie mieć bobaska.
-Wiem, po prostu czasami mam takie chwile załamania.
-Przejdziesz się do ginekologa i jak wszystko będzie w porządku, a wy będziecie czuć się gotowi, to przecież możecie się postarać jeszcze o takiego maluszka.
-Wiem.
-Ada, zrób sobie przerwę, odpocznij w końcu porządnie, zregeneruj się...
-Nie musicie się nade mną użalać, nie umieram, nic nie zrobię, muszę powoli wrócić do normalnego życia, a nie siedzieć i myśleć.
-Jak wolisz, ale jak tylko coś się będzie działo to od razu mów.
-Tak jest, szefie. -zaśmiałam się, przez co Bartek poruszył się na kanapie i z niej spadł.
Wtedy dopiero bardziej mu się przyjrzałam. Jego włosy były całe roztrzepane, miał na sobie ubrania, w których był wczoraj, a jego oczy były całe przekrwione.
-Ada? Ty tu jesteś, czy ja śnie?
-Jestem. -mruknęłam, ponieważ jego wczorajsze zachowanie jednak mnie zabolało, ale nie miałam zamiaru się na niego gniewać, gdyż wiem, że człowiek w emocjach różne rzeczy mówi.
-Możemy porozmawiać na osobności? -zapytał, a ja tylko pokiwałam głową i pożegnałam się zresztą, ponieważ miałam zamiar położyć się spać, żeby odpocząć.
-O czym chcesz porozmawiać? -zapytałam, gdy zamknęłam za sobą drzwi, spoglądając na bruneta.
-Chciałbym cię przeprosić bo zachowałem się wczoraj jak idiota. Nie powinienem na ciebie naskakiwać, bo przecież to nie twoja wina, ani nikogo z nas, widocznie tak musiało być. No, ale cóż, to nie wyjaśnia mojego zachowania, chociaż wczoraj miałem lekkie załamanie...
-Przestań, rozumiem, że nie jest Ci z tym łatwo bo mi też, mogłeś się trochę pohamować, ale w emocjach dużo można zrobić, więc cię za to nie winie.
-Przepraszam cię jeszcze raz. -rozłożył ręce, więc się w niego wtuliłam, uważając na swój brzuch, który jednak dalej troszkę mnie bolał.
Z pomocą Bartka wzięłam prysznic i się przebrałam, kładąc się pod ciepłą kołdrą. Brunet położył się obok mnie, więc wtuliłam się w niego, od razu zasypiając...

Perfection/Bartek KubickiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz