Czerwona szminka cz.2

3.1K 91 21
                                    

Bartek spojrzał na mnie przepraszającym wzrokiem, odbierając i przełączając rozmowę na głośnomówiący.
-Ej, stary, gdzie jesteście? -wesoły głos Przemka rozbrzmiał w moich uszach.
-Na obrzeżach Krakowa. -mruknął Bartek, cicho dysząc.
-Nie wiem, co wy tam robiliście, ale się dowiem, a teraz zabierajcie swoje dupy stamtąd i przyjeżdżacie jak najszybciej na nagrywki.
-Nie da się tego przesunąć na jutro? Albo chociaż na później, tak godzinkę może dwie.
-Nie, Werka bardzo potrzebuje teraz waszej dwójki na, czy to prawda, że..., więc przesuńcie sobie to, co teraz robicie na później i dawajcie. -klasnął w ręce, po czym się rozłączył.
Zapięłam swoje spodnie i założyłam na siebie koszulkę Bartka, która leżała najbliżej mnie, a jemu podałam bluzę, która należała do niego.
-Przepraszam.
-Nie przepraszaj, widocznie tak miało być. -uśmiechnęłam się pod nosem, wydostając się z auta.
Usiadłam na miejscu kierowcy, czekając aż chłopak się ogarnie i usiądzie obok mnie. Gdy już tak się stało, odjechałam spod lasu, kierując się w stronę domu Weroniki i Karola.
Dojechaliśmy na miejsce po około 20 minutach, więc wybiegliśmy z auta, podbiegając do drzwi, w które zapukaliśmy.
-Nareszcie. -naszym oczom ukazał się Przemek, który jak tylko nas zobaczył, głośno się roześmiał. -MIAŁEM RACJĘ! -wrzasnął, klaszcząc w ręce i szczerząc się jak małe dziecko. -HA! MIAŁEM RACJE! WIŚNIA, SZYKUJ STÓWĘ!
-Wszystko w porządku? -zapytałam, patrząc na niego podejrzanym wzrokiem, wchodząc wgłąb domu.
-O matko, jak wy wyglądacie. -Friz podał Przemkowi banknot 100 złotowy, patrząc na nas rozbawionym wzrokiem.
Zmarszczyłam brwi, odwracając się do dużego lustra. Przestraszyłam się to mało powiedziane, ja byłam przerażona.
-O chuj... -zlustrowałam siebie i Bartka od góry do dołu, stwierdzając, że jest gorzej niż źle.
Moje włosy sterczały w każdą możliwą stronę, odbita szminka znajdowała się nawet na moim czole, nie wspominając o smudze z niej na całej mojej szyi, którą pokrywały liczne malinki. Na szczęście było widać tylko jedną z nich, gdyż reszta znajdowała się pod koszulką która była na mnie jakieś trzy rozmiary za duża i należała do Bartka. Spodnie miałam przekrzywione, a pierwszy guzik był zapięty na miejsce drugiego. Zresztą Bartek nie wyglądał lepiej. Jego włosy również były w nieładzie, na czole zauważyć można było delikatne kropelki potu, na ustach i policzkach miał rozmazaną, czerwoną szminkę, która również zjeżdżała aż do szyi. Bluza, którą miał na sobie, była cała wymiętą, a pasek od spodni nieumiejętnie zapięty.
-Ogarnie się was z wierzchu i będzie dobrze. -Werka pociągnęła nas za nadgarstki do łazienki, w której podała nam płatki kosmetyczne oraz płyn do zmywania makijażu, żebyśmy mogli zmyć z siebie tą nieszczęsną, czerwoną szminkę.
Następnie przygładziliśmy sobie włosy, poprawiliśmy spodnie i wróciliśmy do salonu, w którym wszyscy siedzieli i się śmiali.
-Teraz przynajmniej wyglądacie jak ludzie. -Przemek podszedł do nas, delikatnie nas obejmując. -dzięki wam naciągnąłem Karola na stówę. -zaśmiał się. -jesteście tacy przewidywalni.
-Tak? -zapytałam, wsadzając sobie końcówkę koszulki w spodnie, żeby lepiej wyglądała.
Przemek pokiwał z rozbawieniem głową, a ja usiadłam przy stole z obrzydliwym jedzeniem, kiwając głową w stronę Werki, że już możemy zaczynać.
-Hej, ja jestem Weronika, a w dzisiejszym odcinku czy to prawda, że... jest ze mną Ada! -zaczęła, przez co pomachałam do kamery, uśmiechając się. -dzisiejszy odcinek będzie wyglądał trochę inaczej, gdyż bardzo chcieliście się dowiedzieć o Adzie to i owo, więc dzisiaj tylko ja będę zadawać pytania. Oczywiście, jak nie będziesz chciała odpowiedzieć, będziesz musiała zjeść coś, co ci tutaj przygotuję.
-Mam się bać?
-Jest kilka takich spicy pytanek, ale raczej dasz sobie radę. -uśmiechnęła się, wyciągając pierwszą kartkę. -pytanko jest łatwe, więc dam ci gerberka. Uwaga, czy to prawda, że czujesz się odrzucona przez genzie, dlatego, że dopiero dołączyłaś?
-Nie, to nie prawda. Od początku wszyscy traktowali mnie bardzo ciepło, więc nawet na moment nie poczułam się gdzieś tam odrzucona. Wiadomo, są takie sytuacje, że ktoś spędza czas z kimś, ktoś inny jeszcze z kimś i zostaje sama, ale nie wzięłabym tego pod odrzucenie.
-A masz czasami coś takiego, że przez to, że oni znają się już jakiś czas, czujesz, że wolą spędzać czas tylko między sobą?
-Nie, każdy znajduje czas dla każdego. Raz więcej czasu spędzę z Bartkiem, a raz z Hanią, czy tam kimś innym, więc to się rozkłada. Żadne z nas nie traktuje się tak, że dzisiaj na przykład spędzam czas z Bartkiem, to do innych się nie odezwę. Jak któreś z nas potrzebuje spędzić razem czas, to to robimy i tyle w temacie. Nie zależnie od tego z kim siedzimy w danym momencie.
-Okej, mam jeszcze jedno łatwe pytanko do ciebie. Czy to prawda, że nie chcesz, żeby fani podchodzili do ciebie po zdjęcie?
-Nie, znaczy, jeszcze nigdy nikt do mnie nie podszedł, ale jak gdzieś mnie zobaczycie to śmiało podchodźcie. Chętnie z wami zamienię parę słów i zrobię zdjęcie.
-Tak ładnie odpowiadasz, że chyba to jedzenie nie będzie tu potrzebne, chociaż zobaczymy zaraz, bo chciałabym poprosić tutaj Bartka. -uśmiechnęła się, a Brunet usiadł na fotelu przygotowanym obok mnie, machając do kamery.
-Hejka.
-To właśnie o waszą dwójkę fani pytali najczęściej. Powiedzcie w końcu, czy to prawda, że jesteście razem?
-Nie. -odpowiedzieliśmy zgodnie, śmiejąc się przy tym.
-Szybka odpowiedź, wyjaśniająca wszystko. Ale jednak widzowie zastanawiają się nad jeszcze kilkoma rzeczami, na przykład nad tym, czy to prawda, że ukrywacie coś przed nami?
-Tak, jest kilka takich rzeczy, które wspólnie ukrywamy przed widzami. Są to takie rzeczy, o których się już za niedługo dowiecie, a są też rzeczy, które są raczej prywatne i aktualnie nie chcemy ich wywlekać na światło dzienne. -wytłumaczył Bartek, co jakiś czas spoglądając w kamerę.
-Doskonale was rozumiem, domyślam się o co wam chodzi i ja na waszym miejscu też wolałabym zostawić kilka rzeczy po prostu między sobą.
-Mówisz tak, jakbyśmy zrobili nie wiadomo co. -zachichotałam, spoglądając na psie jedzenie, które miałam przed sobą.
-W ostatnim, czy to prawda, że mówiliście, że było kilka takich sytuacji, w których prawie się pocałowaliście, czy to prawda, że w końcu do tego doszło? -zapytała, przysuwając w naszą stronę suche robaki.
-Nie wiem, jak Bartek, ale ja chyba wolałabym nie odpowiadać na to pytanie.
-Jak nie chcesz to ja też nie chce. -chwycił do ręki jednego robaka, co również zrobiłam. Stuknęliśmy się nimi, od razu je przygryzając, żeby nie czuć tego paskudnego smaku.
-I ostatnie pytanie, czy to prawda, że spędzacie ze sobą najwięcej czasu, czy może jest ktoś z genzie, z kim spędzacie tego czasu więcej.
-Zdecydowanie spędzamy ze sobą najwięcej czasu. Teraz zostaliśmy sami na święta, ogólnie mamy razem pokój i śpimy w jednym łóżku, więc chcąc nie chcąc siedzimy razem najdłużej. -uśmiechnęłam się w stronę Bartka, co odwzajemnił.
-I też najlepiej się dogadujemy między sobą.
-To widać, czasami mam wrażenie, że jesteście bardziej zgrani niż ja i Karol. -zaśmiała się. -Macie prawie identyczne charaktery, a jednak się dopełniacie.
-Mówisz jakbyśmy byli w długoletnim małżeństwie.
-Tak też się czasami zachowujecie. No, ale dziękuję wam bardzo za odpowiedzi, jeszcze na pewno kiedyś was poproszę o udział, a teraz poprosiłabym Wikę i Paktryka.
-Hej, Haniula. -rzuciłam, opierając się o ramię blondynki. -co tam?
-Raczej ja powinnam ciebie o to pytać. Dobrze, że masz tylko jedną malinkę, bo jutro nagrywamy odcinek z basenem.
-Tak tak. -mruknęłam wiedząc, że mam ich dużo więcej. -zbieramy się do domu? -spojrzałam na Bartka, a on kiwnął głową.
-Może niech ktoś jedzie z nimi bo znowu się rozpędzą.
-Zabawne. -uderzyłam Przemka w ramię, ubierając buty. -jakbyście jeszcze czegoś potrzebowali to dzwońcie. -pożegnaliśmy się z nimi, po czym opuściliśmy dom, kierując się w stronę auta.
Usiadłam za kierownicą a Bartek na miejscu pasażera i odjechałam z posesji.
-Słuchaj...
-Nie gadajmy o tym. -machnęłam ręką, skręcając w prawo.
W ciszy dojechaliśmy na miejsce, wysiedliśmy z samochodu i weszliśmy do domu, kierując się od razu na górę. Wyciągnęłam z szafy czystą koszulkę oraz jakieś spodenki, po czym poszłam do łazienki, żeby się przebrać. Zamknęłam drzwi od razu ściągając z siebie koszulkę i przyglądając się sobie w lustrze.
-Japierdole. -mruknęłam, zauważając fioletowe ślady na całym moim brzuchu i klatce piersiowej.
Było ich mnóstwo, a jutro miałam siedzieć przez cały odcinek w stroju kąpielowym.
-Co ja teraz zrobię? -zapytałam, wchodząc do pokoju w spodniach i staniku. -jutro odcinek na basenie. -spojrzałam na bruneta, który patrzył na mnie przerażonym wzrokiem.
-Jakoś ci to zakryjemy, dam ci moją największą koszulkę i ją założysz na strój.
-No dobra, zaraz wracam, idę pod prysznic. -jak powiedziałam, tak zrobiłam, wracając po około 15 minutach do pokoju.
-Idziemy spać? -zapytał, więc pokiwałam głową i położyłam się obok niego, przyklejając się do jego ciała.
-Dobranoc, Bartuś.
-Dobrej nocy, śpij dobrze.

Perfection/Bartek KubickiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz