Gorączka cz.1

2.7K 91 12
                                    

31.12.2021

Obudziłam się przez szepty w pokoju. Otworzyłam oczy, a mój wzrok spoczął na sylwetce Fausti, która stała w progu z dwoma farbami w sprayu. Poruszyłam się na łóżku, a Bartek momentalnie się odwrócił, uśmiechając się lekko.
-Już nie śpisz?
-Nie.
-To wstawaj bo musimy dół ogarnąć, już jest 14.
-Co. To ile ja spałam? -mruknęłam, rozciągając zastanę mięśnie.
Opuściłam ciepłą kołdrę, wzdrygając się. Dalej trochę bolała mnie głowa i mięśnie, ale jakoś musiałam przeżyć.
W piżamie zeszłam na dół, siadając obok Wiktorii, która pompowała balony.
-Kto ma w ogóle być?
-Kasia z Wujasem, kilku uczestników z twoje 5 minut, Karol z Werką, Krzychu, Patecki i wszyscy pracownicy. -rzuciła, a ja pokiwałam głową, biorąc do ręki jednego z balonów.
Podstawiłam go pod butle z helem, napompowałam go, związałam i rzuciłam przed siebie, pozwalając mu podfrunąć pod sufit. Ja i Wika pompowałyśmy balony, Świeży z Patrykiem zajmowali się resztą dekoracji, Hania robiła swój słynny poncz, a Bartek z Faustyną ogarniali wystrój na polu.
-Z kogo się przebierasz?
-Jeszcze nie wiem, mam kilka opcji. -wzruszyłam ramionami, pompując kolejnego balona.
-Hejka, daj Ada, ja to zrobię, a ty idź się napić kawy bo wiem, że chcesz.
-Dzięki, Haniula. -uśmiechnęłam się do blondynki, szybkim krokiem idąc do ekspresu.
Zrobiłam sobie swoją ulubioną kawę i wróciłam do dziewczyn, pomagając im jedną ręką, gdyż w drugiej trzymałam gorący napój.
-Wszystko w porządku? Jesteś jakaś nieobecna.
-Od wczorajszego wieczora źle się czuję. -dotknęłam ręką swojego czoła, które było gorące.
-To idź się połóż może i odpoczywaj, najwyżej zejdziesz później na chwilę na imprezę.
-Nie no, co wy, pomogę wam.
-BARTEEEEEEK!
-CO JEST?! -odkrzyknął spod drzwi wejściowych, wchodząc wgłąb domu.
-Powiedz coś Adzie bo źle się czuję, a nie chce iść na górę. -wyjaśniła blondynka.
Gdy Kubicki chciał coś powiedzieć, zawołała go Faustyna, która podobno potrzebowała pilnej pomocy.
Brunet spojrzał na nas i wycofał się, podchodząc do dziewczyny, która stała przy drzwiach, próbując powiesić nad nimi złoty łańcuch.
-Nic nie mów. -szepnęłam do Hani, idąc w stronę zmywarki, do której włożyłam brudny kubek.
Nagle poczułam ostre bulgotanie w żołądku, więc pobiegłam do łazienki, zamykając się w niej.
-Ada, otwórz, słońce. -cichy głos Hani dotarł do moich uszu, więc podniosłam się z ziemi, otwierając drzwi.
Do środka weszła wcześniej wspomniana blondynka wraz z Świeżym, który wyglądał na zmartwionego.
-Jak się czujesz?
-Nie wi...odwróćcie się. -rzuciłam, po czym zwymiotowałam do toalety. -jak gówno, trochę. -mruknęłam, wycierając usta w papier toaletowy.
-Co jadłaś?
-Dzisiaj nic, tylko kawę wypiłam. -zatkałam usta ręką, ponieważ znowu ciągnęło mnie na wymioty. -odwróćcie się. -pochyliłam się nad deską, czekając na moment kulminacyjny.
-Przestań, to normalne. -Hania położyła mi rękę na plecach, a Świeży przytrzymał mi włosy, gdy znowu zwymiotowałam.
-Przepraszam was.
-Nie przepraszaj, słońce. Zrobimy ci coś lekkiego do zjedzenia i pójdziesz się położyć.
-Ej, a może ty jesteś w ciąży? W końcu nie wiemy, co wy tam robicie.
-Z powietrzem? Proszę was. -wstałam z ziemi, przepłukałam usta i powoli wyszłam z łazienki, cały czas prowadzona przez Hanię i Świeżego.
-Chodź, położysz się.
-Na razie nie trzeba. -mruknęłam, siadając na kanapie. -bardziej mnie to osłabi. -przykryłam się kocem, który leżał obok, przecierając delikatny pot z czoła.
-Gdzie jest Bartek do cholery.
-Tu jestem, coś się stało? -rozejrzał się po pokoju, a gdy jego spojrzenie spotkało się z moim, jego wyraz twarzy od razu się zmienił. -jak się czujesz? -kucnął przede mną, przykładając mi rękę do czoła. -cholera, masz gorączkę. Coś cię boli?
-Głowa, kości i mi zimno.
-Przynieście jakieś koce.
-Wymiotowała przed chwilą.
-Cholera, leżysz i się nie ruszasz.
-Bez przesady, będę żyć. -mruknęłam, gdy przykryli mnie kolejnym kocem.
-Barteeeek, chodź tu, musisz mi to zawiesiiić. -przeciągnęła Faustyna, a brunet momentalnie poszedł w jej stronę.
-Potrzebujesz jakieś leki?
-Spokojnie, napisze Krzysiowi, żeby coś wziął, jak będzie jechać bo miał być wcześniej.
-Okej, zdrzemnij się, będziemy cię budzić jak coś.
-Dziękuję. -uśmiechnęłam się słabo, od razu zasypiając.

Perfection/Bartek KubickiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz