Wiśniewscy

1.1K 61 2
                                    

10.10.2022

Dzisiaj mijał kolejny dzień, w którym z rana wykonywałam test ciążowy, żeby dowiedzieć się, że jest on negatywny. Od naszych starań minęły już ponad dwa miesiące, a nam dalej się nie udawało. Z tego względu miesiąc temu byliśmy u lekarza, jednak po licznych badaniach okazało się, że wszystko z nami w porządku i wystarczy uzbroić się w cierpliwość. Film o wcześniejszej mojej ciąży o dziwno przyjął się bardzo dobrze, plotki się skończyły, a fani zaczęli nam współczuć, życząc wszystkiego dobrego. Faustyna również delikatnie się uspokoiła, przepraszając nas za tą całą akcję. Jednak myśl o negatywnych testach nie dawała mi spokoju, cały czas po mojej głowie krążyła myśl, że to najprawdopodobniej moja wina, mimo, że tak nie było. Bartek w tym wszystkim był naprawdę bardzo cierpliwy, z każdym negatywnym testem było widać po nim smutek, a jednak mimo wszystko bardzo mocno mnie w tym wszystkim wspierał, nie poddając się. Całe genzie nie wiedziało o naszych staraniach, a naszą częstą nieobecność na nagrywkach wyjaśnialiśmy złym samopoczuciem psychicznym lub pracą nad innym projektem. Dzisiejszego dnia mieliśmy w domu frizoluszków objaśnić sobie cały plan na finał, który zbliżał się już wielkimi krokami. Co prawda miał on się wydarzyć za lekko ponad miesiąc, jednak Karol jak to Karol, wolał mieć wszystko przemyślane już wcześniej.
-Jesteś w stanie już jechać? -zapytał mnie Bartek, gdy bez słowa siedziałam na kanapie trzymając w ręce kolejny negatywny test. -Kochanie, musimy się uzbroić w cierpliwość...
-I ile to będzie trwało? Minęły już ponad dwa miesiące, ile jeszcze będziemy musieli się starać?
-Niektórym udaje się nawet po roku lub dwóch, a czasami nawet i jeszcze później. Nie poddawajmy się teraz, proszę cię.
-Nie poddaje się, tylko mam dość już widoku jednej kreski na tym głupim teście.
-Za niedługo zobaczymy dwie. -uśmiechnął się do mnie smutno, podając mi swoją dłoń, żeby pomóc mi wstać z kanapy.
Bez słowa przeszłam do przedpokoju, ubrałam na siebie kurtkę oraz buty i wyszłam z domu za Bartkiem, wchodząc do jego samochodu.
Nie mieszkaliśmy jakoś daleko od frizoluszków, więc już po kilku minutach parkowaliśmy pod ich domem, zauważając uśmiechniętego Karola w drzwiach.
-Hejka.
-Jest i moja ulubiona parka, wchodźcie, jesteście pierwsi. -Karol przywitał się z nami lekkim uściskiem, zapraszając nas do środka.
Ściągnęliśmy buty i przeszliśmy do salonu, zajmując miejsce na kanapie, która swoją drogą była mega wygodna.
-Gdzie Werka?
-Tu jestem, robiłam wam herbatkę.
-Kochana jesteś. -uśmiechnęłam się delikatnie, podchodząc do niej, żeby się przytulić.
W ciągu tych dwóch miesięcy Werka stała się dla mnie jeszcze bliższą osobą, bardzo często spędzałyśmy czas razem na zakupkach lub na ploteczkach, świetnie się dogadując.
-Czy mi się wydaje, czy z dnia na dzień wyglądasz coraz piękniej. -zaśmiałam się, rzeczywiście zauważając, że blondynka była bardziej rozpromieniona niż ostatnio.
-A dziękuję, ale sobie też nie ujmuj, Bartek ma szczęście, że cię ma.
-Jeszcze nie słyszałam, żeby narzekał.
-Zalejesz herbatkę? Ja cię muszę przeprosić na chwilkę. -blondynka pospiesznie opuściła kuchnie, zamykając się w toalecie, co było według mnie lekko podejrzane.
Jednak nie skomentowałam całej tej sytuacji, robiąc to, o co mnie poprosiła.
-Już jestem, sorki, że tak wyszłam.
-Na spokojnie, na pewno dobrze się czujesz? Jesteś cała blada.
-Tak, tak, to miłe, że się troszczysz, ale nic mi nie jest. -zabrała ciastka, zanosząc je do salonu.
Ja sama wzięłam herbatkę moją oraz Bartka i postawiłam je na stole, przerywając Karolowi jego wypowiedź na temat finału.
Nagle do drzwi ktoś zapukał, a gdy Karol poszedł je otworzyć, do salonu wbiegło całe stado małp, a inaczej mówiąc, wszyscy członkowie genzie.
-MOBILIZACJA! -krzyknął Karol, gdy każdy się z każdym kłócił o powód spóźnienia. -finał już niedługo, dlatego musimy wymyśleć coś, co się wszystkim spodoba i coś, czego jeszcze nie było.
-Ogólnie ostatnio w domu Genzie padł pomysł o koncercie, ale nie wiem czy udało by się to zorganizować.
-Okej, jest to bardzo fajny pomysł i na spokojnie byśmy zrobili wszystko, tylko czy wy dacie radę zrobić ten koncert z myślą, że próby trwały miesiąc.
-Damy radę, nie wierzysz w nas?
-Nie o to chodzi, ale dobra, to jeden pomysł już mamy, ale to musi być coś mocniejszego.
-Dwanaście filmów w dwanaście godzin?
-Nie, to już było, ja bardziej strzelał bym w coś typu 24 filmy w 24 godziny.
-I myślisz, że my sobie damy radę bez spania przez cały dzień?
-Nagrywaliście kiedyś odcinek, że ten kto ostatni zaśnie to wygrywa, więc dalibyście sobie radę.
-Okej, czyli taki jest mniej więcej plan? -zapytała Hania, a Karol pokiwał głową, głaszcząc Chmurkę na swoich kolanach.
Spojrzałam na Werke, która właśnie otwierała okno, będąc tak samo bladą jak wcześniej. Coś mi w tym wszystkim nie pasowało, że niby wszystko jest u niej okej. Wydawała się taka jakby, chora, ale jednak nie do końca. Postanowiłam jednak się nie odzywać, bo gdyby chcieli, sami by nam powiedzieli.

Perfection/Bartek KubickiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz