Pączki

2.2K 77 9
                                    

24.01.2022

Trzy dni minęły mi szybciej niż jakiekolwiek inne. Ciągle nagrywki już nas męczyły, a brak czasu dla mnie i Bartka coraz bardziej zachęcał nas do wyznania innym prawdy.
Dzisiejszego dnia obudziłam się trochę później, ponieważ koło 11, przez bulgotanie w żołądku. Przez ostatnie dni nie jadłam za dużo, ale też nie chodziłam głodna, więc zdziwiłam się, gdy chwilę później wylądowałam z głową zaraz nad toaletą. Przemyłam twarz i zeszłam na dół, żeby coś zjeść.
Dom genzie już powoli ożywał, Bartkowie siedzieli przy stole jedząc śniadanie i rozmawiając, Natalka załatwiała sprawy papierkowe, Patryk leżał na kanapie przytulając się z Gengarkiem, a Faustyna robiła sobie herbatę. Wiktoria i Hania gdzieś pojechały i miało ich nie być do końca dzisiejszego dnia, więc mieliśmy chwilę odpoczynku.
-Dobrze się czujesz, Ada? Jesteś cała blada.
-Nic mi nie jest, dopiero wstałam. -machnęłam ręką, robiąc sobie kanapki z szynką, miodem i ogórkami kiszonymi.
Zrobiłam sobie jeszcze kawę i usiadłam obok chłopaków, zajadając się swoim śniadaniem.
-I co, krasnalu?
-Nieee, czy tym razem mnie macie denerwować przez 24 godziny? -jęknęłam, przypominając sobie sytuację z Patrykiem.
Ja jednak bardzo szybko się denerwowałam, więc pewnie zrobię nie zły content.
-Ty to zjesz? Uważaj, bo jeszcze przytyjesz.
-Super, Świeży, to nie było śmieszne. -rzuciłam zirytowana.
Od około trzech dni chodziłam cały czas podirytowana, nie wiedziałam czym było to spowodowane, ale na ogół starałam się tego nie pokazywać.
-Złość piękności szkodzi, krasnalu.
-SUPER! -odkrzyknęłam, wchodząc na górę.
Po drodze weszłam jeszcze do toalety, po raz kolejny wymiotując i zamknęłam się w pokoju, kładąc się na łóżku.
-Adaaa, nie obrażaj się, chodź do nas, jedziemy do szefuncia! -krzyknął Patryk z dołu, więc nie chętnie wyszłam z pokoju i zeszłam na dół.
-Po co?
-Mamy nagrywać jakiś filmik do Werki.
-Okej. -mruknęłam, ubierając buty oraz kurtkę.
Jechaliśmy na dwa samochody, w jednym ja, Bartek K, i Przemek, a w drugim Świeży, Patryk oraz Faustyna.
Droga minęła nam bardzo szybko, więc już po chwili wchodziliśmy do domu frizoluszków, witając się z pieskami.
-Chcecie pączka? -podszedł do nas Karol, wystawiając w naszą stronę całą tackę słodkości, przez którą momentalnie mnie zemdliło.
Odsunęłam się na bok, żeby być od niej jak najdalej, jednak brunet zauważając to, podszedł z nią do mnie jeszcze bliżej.
-Chcesz, Ada?
-Nie, dzięki. Zaraz do was dołączę, tylko pójdę jeszcze do toalety. -uśmiechnęłam się lekko, zamykając się w najbliższej ubikacji.
Pochyliłam się nad toaletą i zwymiotowałam całe śniadanie. Przemyłam sobie twarz, poprawiłam pomadkę i jagdyby nigdy nic wyszłam do nich, siadając na kanapie. Na moje nieszczęście tacka z pączkami leżała na stole, a na ich widok ponownie mnie zemdliło.
-Werka, mogłabyś otworzyć okno, proszę?
-Jasne, wszystko w porządku? -zapytała, wracając na miejsce obok mnie.
-Zemdliło mnie trochę, ale już jest okej. -spojrzałam z odrazą na słodycze na stole.
-To przez pączki?
-Chyba tak, mają mdlący zapach.
-Ja tam nic nie czuje, ale okej, już je biorę. -uśmiechnęła się ciepło, zabierając tackę i zanosząc ją do kuchni. -chcesz o czymś pogadać?
-Chyba nie mam za bardzo o czym mówić.
-Jak chcesz to nie musisz brać udziału w odcinku.
-A co będziemy robić?
-Testować nowe pączki od Doti. -zaśmiała się, a ja mimowolnie przewróciłam oczami.
-To wybacz, ale chyba nie dam rady.
-Nic nie szkodzi, samopoczucie ważniejsze, usiądziesz sobie gdzieś za kamerą, żebyś nie musiała patrzeć na nie i powinno być w porządku.
-Dzięki, Werka. -zrobiłam tak, jak mówiła, a ona poklepała mnie po ramieniu i poszła po słodkości, kładąc je na stole.
Starałam się na nie nie patrzeć, zajmując się innymi rzeczami.
-A ty co, krasnalu? Nie bierzesz udziału? -zapytał Świeży, więc pokręciłam przecząco głową, zauważając zmartwione spojrzenie Bartka.
-Ale wszystko w porządku?
-Mhmmm. -przeciągnęłam, włączając Instagrama.
Werka zaczęła prowadzić odcinek, a ja nagle poczułam ogromną ochotę na lody, więc podniosłam się z fotela, kierując się w stronę wyjścia.
-Gdzie idziesz?
-Do sklepu, chcecie coś?
-Zostań, ja pójdę, co potrzebujesz?
-Przestań, Bartuś, nagrywacie odcinek, zaraz będę. -cmoknęłam go w policzek i wyszłam z domu, kierując się do najbliższego sklepu.
Nie był on daleko, więc już po kilku minutach wróciłam do domu Frizoluszków z wielkim opakowaniem lodów waniliowych.
-Mogłaś mówić, że idziesz po lody, mamy całą zamrażarkę.
-E tam, nie przeszkadzajcie sobie. -machnęłam ręką, zajadając się lodami.

Po około godzinie Werka zakończyła odcinek, więc wszyscy wspólnie rozłożyliśmy się na kanapie, zastanawiając się co będziemy robić dalej.
-Ja tam bym poszła spać. -ziewnęłam.
-Znowu? Ostatnio cały czas śpisz, krasnalu.
-Przynajmniej mój organizm się regeneruje, nie tak jak Twój, zakolaczku.
-Przepraszam bardzo, mam piękne, bujne włosy.
-Na dupie chyba. -oparłam głowę o kolana Bartka, czując, jak zaczyna się bawić moimi włosami. -zaraz zasnę. -mruknęłam, zamykając oczy.
Sam fakt, że chciało mi się spać, ciągnął mnie do zaśnięcia tu i teraz, a Bartek głaszczący mnie po głowie, jeszcze bardziej to spotęgował, przez co już po kilku sekundach zasnęłam z głową na jego kolanach...

Perfection/Bartek KubickiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz