Sylwester cz.2

2.8K 86 3
                                    

-Okej, zdrzemnij się, będziemy cię budzić jak coś.
-Dziękuję. -uśmiechnęłam się słabo, od razu zasypiając.

-Wstawaj, musisz wziąć leki. -obudził mnie delikatny głos Kamila, który trzymał w ręce pudełko tabletek na zbicie gorączki. -po nich powinno być ci lepiej.
-Mam nadzieję, chciałabym uczestniczyć w Sylwestrze.
-Dasz radę, więc się nie opieprzaj tylko bierz te leki i leć się przebierać! -wesoły głos Pateckiego sprawił, że od razu się uśmiechnęłam. -jak się źle poczujesz to będziemy z tobą siedzieć, więc nic się nie martw. W razie czego przytrzymamy ci włosy. -zarechotał, spadając z kanapy.
-Ale ty jesteś głupi. -uderzyłam go w ramię, wypatrując Hani.
-I jak się czujesz? -wcześniej wspomniana blondynka stanęła przede mną.
-Na razie mnie nie boli głowa, a kości trochę mniej. Nie jest najlepiej, ale było gorzej.
-Dasz radę się przebrać i uczestniczyć w sylwestrze?
-Tak, tak. -powoli wstałam z kanapy, ciągnąc ją za nadgarstek na górę. -która jest godzina?
-17, więc masz godzinę, ja też muszę się już ogarniać, więc jak coś to krzycz. -kiwnęłam głową, a ona wyszła z pokoju, więc podeszłam do szafy, wyciągając z niej białą sukienkę.
Nie czułam się najlepiej, ale też nie było źle, więc chociaż do północy miałam zamiar siedzieć na dole. Przygotowałam sobie wszystkie rzeczy i usiadłam przy biurku, nakładając bazę na twarz. Następnie wklepałam korektor, nałożyłam puder, zrobiłam białe kreski, wytuszowałam rzęsy i ułożyłam brwi, a na usta nałożyłam delikatną, brązową pomadkę z brokatem. Żeby nikt mi nie przeszkadzał zabrałam ubrania do łazienki.
Najpierw pofalowałam sobie włosy, a później wzięłam się za ubrania. Zmieniłam dotychczasową bieliznę na białą, założyłam białe zakolanówki, po czym włożyłam sukienkę, której góra była w stylu gorsetu, a od tali do połowy ud, rozchodziła się. Całość dopełniłam srebrną biżuterią, spoglądając na pierścionek, który dostałam na odcinku od Bartka. Mimowolnie się uśmiechnęłam i go poprawiłam, po czym założyłam puchatą aureolkę. Całość dopełniły średniej wielkości, białe skrzydła, które założyłam na plecy i dopiero mogłam stwierdzić, że jestem gotowa. Była już 17:55, więc wyszłam z łazienki, a mój wzrok spotkał się z tym Bartka, który wychodził z naszego pokoju. W szoku stanęliśmy przed sobą, wpatrując się w siebie nawzajem.
-Skąd?
-Zobaczyłem wczoraj w szafie te skrzydła. -uśmiechnął się, a ja jeszcze raz zlustrowałam go od stóp do głowy.
Musiałam przyznać, że wyglądał nieziemsko. Miał na sobie czarne, eleganckie spodnie, luźną, satynową koszulkę w kolorze ciemnej czerwieni, której dwa pierwsze guziki były odpięte, a na głowie miał rogi diabła. Na jego plecach znajdowały się takie same skrzydła, jak moje, tylko w kolorze czarnym, a w ręce trzymał widły, charakterystyczne dla diabła.
-Jesteś szalony. -spojrzałam na niego ostatni raz, po czym powoli zeszłam po schodach, uważając, żeby się nie przewrócić.
-O MATKO, ADA! Ale seksi strój.
-Dzięki. -zachichotałam, gdy zobaczyłam jej minę, na to, jak Bartek stanął obok mnie, obejmując mnie w tali.
-Wszyscy wyglądacie zajebiście. -rzuciła, a ja weszłam wgłąb domu, żeby się ze wszystkimi przywitać.
-Jak się czujesz?
-Lepiej niż wcześniej, dzięki Krzysiu.
-Ale Rakieta! -Patecki klasnął w ręce stając obok nas. -wyglądasz cholernie seksownie.
-Mam się cieszyć, czy płakać?
-Chyba płakać, bo twojemu chłopakowi się nie podoba ten wzrok każdego na tobie.
-Bartek nie jest moim chłopakiem.
-Tak, tak, wmawiaj nam to. -mruknął, podając mi kubeczek z ponczem.
-Nie pije dzisiaj po tej akcji z rana.
-Przestań pieprzyć i pij, najwyżej będziemy rzygać razem.
-No dobra. -westchnęłam, biorąc kilka łyków ponczu.
Wszyscy już byli, a impreza zaczęła się powoli rozkręcać. Przemek wraz z Frizem dorwali się do głośników i włączyli piosenkę, której melodię od razu rozpoznałam.
-Zapraszamy autorów tego zajebistego tekstu! LECYMY TUUU! -krzyknęli do mikrofonu, więc razem z Bartkiem podeszliśmy do nich, kołysząc się na boki.
-KIEDY JESTEŚ OBOK MNIE A JA JESTEM OBOK CIEBIE! -krzyczęli, a Bartek dołączył do nich, ciągnąc mnie bliżej siebie.
-Gdzie byłaś całe życie, szukałem cię tu i taaam. Gdzie byłaś całe życie, kiedy ja błądziłem saaam! -wykrzyknął mi to prosto w twarz, delikatnie nami kołysząc. -...DOBRZE, ŻE DZIŚ CIEBIE MAAAM! -obkręcił mną, a ja myślałam, że zaraz zwymiotuje.
Skorzystałam z chwili, w której Bartek poszedł do krzyczącego, podpitego Przemka i uciekłam na kanapę do Werki.
-Przemek już się podpił, a to dopiero początek. -rzuciła ze śmiechem, a ja kiwnęłam głową, dopijając swój poncz.
-Bartek sam nie jest w lepszym stanie.
-On wypił tylko kubek ponczu.
-Tak, tylko, że ten robiony przez Hanię jest dużo mocniejszy, nie chciałabyś wiedzieć ile ona tam wódki wlała.
-Domyślam się. -uśmiechnęła się, odkładając swojego drinka na stolik. -ładnie razem wyglądacie.
-Daj spokój, on teraz jest zainteresowany Faustyną. -mruknęłam, wskazując głową na Bartka rozmawiającego z blondynką.
-Jesteś zazdrosna?
-Nie...no może trochę.
-To leć do niego.
-Nie chcę, ostanio na odcinku Fausti powiedziała, że była zazdrosna o to, że przeze mnie już nie spędzają tyle czasu razem, co kiedyś, więc nie będę im przeszkadzać. -skończyłam, zauważając, że Krzychu zmierza w naszym kierunku.
-Wyglądacie zajebiście z Bartkiem, zróbcie sobie zdjęcie na ściance, puki jesteście w miarę trzeźwi. -zaśmiał się, a ja kiwnęłam głową, idąc w stronę Bartka i Faustyny.
-Zrobimy sobie zdjęcie? -zapytałam, a on machnął ręką.
-Nie mogę teraz, rozmawiam z Fausti. -rzucił, a ja ścisnęłam usta w wąską linie, przewróciłam oczami i wróciłam na swoje poprzednie miejsce.
-Może ty zrobisz sobie ze mną zdjęcie? -wyciągnęłam ręce w stronę Kamila.
-Jasne, chodź. -złapał mnie za jedną, ciągnąc w stronę ścianki.
Kamil był ubrany cały na biało, więc założyłam mu na głowę swoją aureolkę i ustawiłam się przed kamerą, uśmiechając się w jej stronę. Mężczyzna złapał mnie w tali, delikatnie ją ściskając, a fotograf zrobił nam zdjęcie. Drugie zdjęcie wyglądało tak samo, tylko, że tym razem całowałam na nim chłopaka w policzek.
Zrobiliśmy sobie jeszcze zdjęcie Instaxem, które wsadziłam za etui i wróciliśmy na kanapę. Bartek dalej rozmawiał z Faustyną, więc poszłam sobie zrobić drinka. 3/4 kubka wypełniłam wódką, a resztę colą, wracając na kanapę. Nagle Bartek odszedł od Faustyny, zmierzając w naszym kierunku.
-Zrobimy sobie to zdjęcie?
-Nie mogę teraz, jestem zajęta. -machnęłam ręką, tak samo, jak on zrobił to wcześniej i spojrzałam na Krzycha błagalnym wzrokiem.
On od razu domyślił się o co mi chodzi i pociągnął mnie na parkiet.
-Czy ty właśnie próbujesz wzbudzić w nim zazdrość?
-Nie, po prostu mnie zdenerwował.
-Jeszcze skończycie całując się na tej kanapie. -wskazał ręką na mojego drinka, którego od razu dokończyłam.
-Otóż nie tym razem. -obkręciłam się, dalej trzymając pusty kubek w ręce.
Po skończonej piosence wróciliśmy na kanapę, a ja poczułam, jak zaczyna kręcić mi się w głowie.
-Gracie w butelkę na picie? -zapytała Hania, a my pokiwaliśmy głowami, siadając w kółku.
Oprócz mnie i Krzycha siedziała tu jeszcze Faustyna, Kinga, Przemek, Hania, Świeży oraz Bartek.
Pierwsza zakręciła Kinga, a butelka wylądowała na Świeżym, który musiał stanąć na rękach. Oczywiście przez ilość wypitego alkoholu było mu ciężko, ale w końcu się udało, więc wrócił do kółka, kręcąc butelką. Co każdą rundę piliśmy, dlatego wszyscy przechylili swoje kieliszki, a butelka zatrzymała się na Przemku. Jego wyzwaniem było zaśpiewanie dowolnej piosenki, a ja w duchu modliłam się, żeby chłopak nie wylosował ani mnie ani Bartka. Gdy butelka zatrzymała się na Bartku, poczułam, że mnie mdli, więc szybko wstałam i pobiegłam do łazienki, żeby zwymiotować.
-Dalej cię trzyma?
-Jak widać. -mruknęłam w stronę Hani, uśmiechając się słabo.
Gdy stwierdziłam, że więcej nie będę wymiotować, przemyłam sobie usta, poprawiłam błyszczyk i wróciłam do salonu, w którym zastałam już nieźle pijanego Przemka, wstawionego Krzycha, Świeżego w damskiej koszulce i Faustynę na kolanach Bartka. Przewróciłam oczami, nalewając sobie wódkę pół na pół z colą.
-Która jest godzina? Straciłam poczucie czasu.
-23:42. -odpowiedziała, a ja westchnęłam, wracając do gry.
-Bardzo dobrze, że wróciłaś Ada, właśnie wypadło na Bartka. -Przemek klasnął w ręce, a ja już czułam co się szykuje. -no to co, wiemy, że nie będziecie robić tego pierwszy raz, więc pocałujcie się. -chłopak klasnął w ręce, a Bartek spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
Kiwnęłam powoli głową, a brunet stanął przede mną, patrząc mi głęboko w oczy. Był już nieźle wstawiony, co można było zauważyć po jego zwężonych źrenicach. Położył jedną dłoń na mojej talii a drugą na policzku, przyciągając mnie do siebie, by po chwili wpić się w moje wargi. Całowaliśmy się zachłannie, kierując się powoli w stronę kanapy. Z sekundy na sekundę nasze pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne, a świat przestawał istnieć. Bartek przekręcił nas tak, że to on usiadł na kanapie, a ja na jego kolanach. Dalej się całowaliśmy, oddając w to całych siebie. Usta chłopaka smakowały wódką pomieszaną z colą i kawą, a jego dłonie paliły każdy kawałek mojej skóry.
-Już możecie przestać bo zaraz będziemy na żywo oglądać scenę z pomarańczowej strony. -Friz zaśmiał się, a my się od siebie oderwaliśmy, głośno dysząc. -chodźcie już na ogródek, bo za pięć minut będzie nowy rok. -machnął ręką, zabierając butelkę z podłogi i idąc z nią na pole. -Ale przed tym wszyscy z genzie niech staną w kółeczku. Fausti, Bartek i Ada, a z pary niech stanie jedna osoba. -mruknął, a gdy już się ustawiliśmy tak, jak kazał, zakręcił butelką, która wylądowała na Bartku. -okej, dowiecie się w swoim czasie.
-Dobra, bo zostały dwie minuty! -krzyknął ktoś z tyłu, a ja przybliżyłam się do Bartka, opierając głowę o jego ramię.
Chłopak objął mnie w tali, a ja bardziej się w niego wtuliłam, obserwując wszystko dookoła.
Staliśmy tak do momentu, w którym wszyscy zaczęli odliczać.
-10, 9, 8, 7, 6, 5, 4...
-3
-2
-1! -krzyknęliśmy wszyscy razem, a chłopaki wystrzelili confetti ze złotymi gwiazdkami.
Bartek mocniej mnie przyciągnął do siebie, składając mokrego buziaka na moim czole. Po około dwóch minutach wróciliśmy do środka. Od nadmiaru alkoholu huczało mi w głowie, a cały obraz zaczął się rozmazywać. Usiadłam na kanapie, opierając głowie o ramię Kamila, a oczy same mi się zamykały. Nagle, nie wiedząc kiedy, zasnęłam...

Musicie mi wybaczyć wolniejsze wstawianie rozdziałów, ale pisze je na bieżąco, a moja wena czasami zawodzi😅

Perfection/Bartek KubickiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz