Rozmowa

2K 71 14
                                    

06.05.2022

Następnego dnia obudziłam się bez Bartka obok. Chwilę poleżałam, ale w końcu postanowiłam wstać, żeby zejść na dół na kawę.
-Hejka. -przytuliłam Świeżego, Patryka oraz Hanię, nie zauważając reszty. -Gdzie Wika, Fausti i Bartek?
-Wika się źle czuje, więc leży na górze, a Bartek z Fausti pojechali na śniadanie.
-Okej. -kiwnęłam głową, próbując walczyć z zazdrością.
Od zawsze miałam z nią problem, więc bez komentowania całej tej sytuacji, zrobiłam sobie kawę i poczekałam aż woda się zagotuje na herbatkę dla Wiki. Gdy tak już się stało, zalałam korzenną herbatę wodą, zanosząc ją na górę.
-Hejka, jak się czujemy?
-Hej, jest w miarę okej.
-Zrobiłam ci herbatkę, jakbyś jeszcze czegoś potrzebowała to mów.
-Kochana jesteś, możesz zostać chwilę...

W końcu wyszło na to, że z Wiką obgadałyśmy pół Krakowa, a sama dziewczyna przez rozmowę poczuła się trochę lepiej. W końcu chciała się zdrzemnąć, więc zostawiłam ją samą, wracając na dół. W krótkich spodenkach i dużej koszulce Bartka, stałam przy kuchence robiąc sobie na śniadanie jajecznice, gdy do domu w końcu wszedł Bartek z uśmiechniętą Faustyną.
-Hej, kochanie. -podszedł do mnie, składając na moich ustach szybkiego buziaka.
-Hej. -mruknęłam, dalej próbując zwalczyć swoją zazdrość.
-Nie hamuj się, Ada, każdy dobrze widzi, że jesteś o mnie zazdrosna. -blondynka zaśmiała się głośno, siadając na kanapie.
Odetchnęłam cicho, już nie odpowiadając na jej komentarz. Byłam w szoku po tym, jakie zdanie Faustyna wypowiedziała bo nie było to do niej podobne. Może nie miałyśmy za dobrego kontaktu, jednak zawsze uważałam ją za dosyć inteligentną osobę, z którą normalnie można było porozmawiać na każdy temat.
-Nie warto. -cichy głos Patryka ściągnął mnie na ziemię, więc pokiwałam delikatnie głową, uśmiechając się pod nosem.
-Wiem.
-Pewnie znowu pokłóciła się z Kubą i nie jest sobą. -szepnął, śmiejąc się.
-To czemu w te kłótnie związkowe musi mieszać Bartka?
-Bo tylko o niego Kuba mógłby być zazdrosny.
-A to niby dlaczego?
-Nie ukrywajmy tego, że nasz Bartuś jest bardzo przystojny i działa na kobiety jak magnes, do tego też jest mądry na swój sposób, więc baby go lubią.
-Coś o tym wiem akurat. -zaśmiałam się, przekładając gotową jajecznice na talerz.
-Ale u was to inna sprawa, macie takie same charaktery a mimo to się dopełniacie.
-Czasami powiesz coś mądrego, Patryś. -zaśmiałam się, zauważając, że Świeży się znowu o coś denerwuje.
Dzisiejszy dzień zapowiadał się nudno, więc gdy zjadłam swoją porcje, włożyłam talerz do zmywarki, od razu ją nastawiając.
Wczorajsza rozmowa z Bartkiem zapadła mi aż tak w pamięci, że teraz nie mogłam normalnie funkcjonować bez myślenia o tym. Bardzo chciałam mieć bobaska, jednak wiedziałam, że to nie jest odpowiedni moment na staranie się o niego. Stresowała mnie myśl, że już za miesiąc będę mieć 23 lata, a od zawsze moim marzeniem było posiadanie dziecka w młodym wieku, tak jak np Sylwia Przybysz.
-Hej, o czym tak myślisz? -ciepłe ręce Bartka owijające się wokół mojej tali wybudziły mnie z przemyśleń, więc potrząsnęłam lekko głową, odwracając się do niego przodem.
-O niczym ważnym.
-No przecież widzę, że coś jest nie tak. Chodzi Ci o Fausti?
-Niee, tak tylko sobie myślałam.
-Kochanie, nie znam cię od dziś.
-Po prostu mi się jakiś instynkt matczyny odpalił czy coś.
-Aa, wiem o co ci chodzi. -położył swoje dłonie na moich policzkach, patrząc mi w oczy. -chodź, pojedziemy sobie w nasze miejsce i sobie na spokojnie porozmawiamy.
-A nagrywki?
-Dadzą sobie radę bez nas. -ciągle się uśmiechając, pociągnął mnie za rękę w stronę wyjścia, a ja momentalnie się zatrzymałam.
-Muszę się przebrać. -nie czekając na jego odpowiedź pobiegłam na górę, zmieniając krótkie spodenki na dres od genzie.
Koszulkę Bartka przebrałam na czarny top również z naszego sklepu i wybiegłam z domu, od razu wchodząc do auta bruneta.
Całą drogę spędziliśmy na śpiewaniu tego, co leciało w radiu. W końcu jednak Bartek zaparkował pod laskiem, więc wyszliśmy z samochodu, powoli kierując się w stronę polany. Przez całą drogę czułam się dziwnie obserwowana, ale starałam się nie zwracać na to uwagi, skupiając się na obecności Bartka.
Po około 4 minutach drogi doszliśmy na polane, od razu rozkładając koc oraz wyciągając jedzenie.
-Co cię trapi? -zapytał Bartek, kładąc się na kocu.
-Nic takiego, Bartuś, to tylko chwilowe przemyślenia.
-Myślisz o naszej wczorajszej rozmowie? -uniósł brew, a ja pokiwałam głową, spoglądając gdzieś za niego.
-Po prostu czasami się zastanawiam, jak by to było, gdyby tamta sytuacja nie miała miejsca.
-Słońce, nie zadręczaj się tym.
-Łatwo ci mówić, moim marzeniem zawsze było posiadanie rodziny w młodym wieku. Może bez przesady bo tak po 20 roku życia, ale też przed 25.
-Wiem, też bym tak chciał, ale na wszystko będziemy mieć jeszcze czas. Najpierw musimy mieć własne mieszkanie, nie wyobrażam sobie ciebie w ciąży w domu z taką ilością ludzi.
-To wiadomo, ale kiedy to nastąpi.
-Daily się kończy w grudniu, więc myślę, że już w styczniu będziemy mieć swój własny kąt. Wtedy możemy o czymś myśleć. Jak dobrze zawieje to możemy się już w grudniu przeprowadzić, jeśli będziesz chciała.
-Zobaczymy, Bartuś. Kocham cię.
-Ja ciebie też. -uśmiechnął się lekko, składając czułego buziaka na moich ustach.
Do około godziny 17 posiedzieliśmy na polanie, śmiejąc się i rozmawiając na przeróżne tematy.
W końcu wróciliśmy do domu, wbijając się idealnie na końcówkę odcinka nagrywanego przez resztę, jednak my tylko przywitaliśmy się z resztą, od razu biegnąc na górę.
-Nic dzisiaj nie robiłam, a jestem zmęczona. -westchnęłam, rozbierając się.
Prysznic brałam rano, więc zostając w bieliźnie, ubrałam na siebie koszulkę Bartka, od razu kładąc się pod kołdrą.
-Chodź do mnieeee. -przeciągnęłam, wyciągając ręce w jego stronę.
Bartek od razu zrozumiał o co chodzi, ściągnął koszulkę oraz spodnie i rzucił się na łóżko, wtulając się w moje ciało. Wplątałam swoje palce w jego włosy, delikatnie za nie pociągając.
-Już Ci nie wypadają. -zauważyłam, uśmiechając się delikatnie.
Niedawno Bartek miał lekki problem z psychiką i stresem, przez co zaczęły wypadać mu włosy.
-Tak na mnie działasz. Byłaś jedyną osobą, która potrafiła mnie wysłuchać, jestem ci za to ogromnie wdzięczny.
-Przestań, Bartuś, to nic takiego. -pogłaskałam go po głowie, zjeżdżając ręką na policzek. -od tego jestem, tak? Każdy człowiek ma czasami gorszy czas, a dobrze wiesz, że mi możesz powiedzieć wszystko.
-Wiem, ty mi też. Zauważyłem, że jak coś cię trapi to zamykasz się w sobie.
-Tak już mam, nie lubię za bardzo mówić o swoich uczuciach. Wiesz jak to jest, w przeszłości dużo razy się przed kimś otwierałam, a później zostało to wykorzystane przeciwko mnie.
-Kochanie, ja ciebie nigdy nie będę oceniać, zawsze mów wprost o co chodzi, a postaram Ci się pomóc z nawet największą głupotą. I nigdy w życiu nie wykorzystał bym przeciwko tobie czegoś, chcę dla ciebie jak najlepiej. -uniósł głowę, spoglądając mi w oczy.
Po chwili nasze usta połączyły się w namiętnym pocałunku, cały czas go pogłębiając. Bartek podniósł się na rękach tak, że teraz wisiał idealnie nade mną, zjeżdżając pocałunkami na moją szyję...

Hejka!
W następnym rozdziale będzie opisana scena +18. Chyba, że nie chcecie... ale jeśli chcecie i macie jakieś specjalnie życzenie do niej to piszcie w komentarzach.
Miłego dnia/nocki!

Perfection/Bartek KubickiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz