Trasa

908 58 7
                                    

13.04.2023

Dzisiaj rozpoczynaliśmy pierwszą trasę koncertową Genzie, a ja również rozpoczynałam szósty miesiąc ciąży. Mój brzuszek był już zauważalnie większy niż ostatnio, sprawiając mi tym nie małą zadyszkę nawet przy najmniejszym wysiłku. Początkowo miałam nie jechać na trasę, jednak stwierdziłam, że w sumie czuję się całkiem dobrze i chce wspierać genziaków w tych ważnych dla nich chwilach. Sama miałam śpiewać tylko jedną piosenkę, co nie było jakimś dużym wysiłkiem, dlatego zgodziłam się na taką propozycję.

Już z samego rana Genzie wraz z Karolem wyruszyło w trasę do pierwszego miasta. My z Bartkiem postanowiliśmy pojechać samochodem chłopaka, żeby mieć trochę więcej swobody, jakby coś miało się stać.

-Jeszcze trzy miesiące. -mruknął, zmieniając pas na lewy. -za trzy miesiące zobaczymy naszego szkraba.

-A Karol z Werką już za dwa. Jestem ciekawa jak to będzie wyglądać, jak już urodzę.

-Pewnie na początku będzie ciężko, ale damy sobie radę, kto jak nie my, kochanie?

Po około dwóch godzinach dotarliśmy do pierwszego miasta. Dzisiaj wieczorem miał odbyć się pierwszy koncert, więc od razu po dotarciu do hotelu, ogarnęliśmy się i pojechaliśmy na próbę. Ja oczywiście siedziałam na scenie, obserwując śpiewających Genziaków. Ciąża powoli stawała się dla mnie męcząca, brzuch był już dosyć duży, przez co bardzo często przeszkadzał mi w codziennych czynnościach. Na szczęście cały czas miałam przy sobie Bartka, który naprawdę mocno się o mnie troszczył, uważając na każdy mój ruch.

-Jak się czujesz? -zapytała Werka, która pojechała z Karolem, żeby dotrzymać mi towarzystwa oraz żeby wesprzeć genziaków.

-Nawet dobrze, maluch cały czas kopie, ale powiedzmy, że już się przyzwyczaiłam.

-A to u mnie Majusia jest bardzo spokojna. -blondynka złapała się za swój 7 miesięczny brzuszek, uśmiechając się delikatnie. -prawie w ogóle nie miałam żadnych objawów.

-Ja za to wymiotowałam przez pięć miesięcy praktycznie codziennie, a o zachciankach już nie wspomnę, bo dosłownie cały czas coś jem.

-Nie widać po tobie.

-Kobieto, mam większy brzuch niż ty. Jeszcze mnie tak kopie co chwilę, że mam już dość.

-Dasz radę, już coraz bliżej końca, ciesz się, że masz przy sobie tak kochanego faceta, który nawet teraz patrzy na ciebie z czułością. -uśmiechnęła się, a ja spojrzałam na Bartka, który rzeczywiście nas obserwował...

Sama próba trwała nie całą godzinę, więc zaraz po niej poszliśmy się ogarniać na nadchodzące m&g. Ja miałam siedzieć z Bartkiem, a ze względów zdrowotnych, wprowadziliśmy zakaz przytulania się.

Gdy byliśmy już gotowi, zajęliśmy z Bartkiem nasze miejsca, czekając aż pierwsi fani zostaną wpuszczeni.

-O Bożeeee! -pisnęła około 19 letnia dziewczyna, podchodząc do nas z dosyć dużym płótnem. -czyli naprawdę jesteś w ciąży. Na żywo wyglądasz jeszcze bardziej słodko z tym brzuszkiem. -uśmiechnęła się szeroko, co również uczyniłam. -mam dla was obraz, sama go malowałam. -podała nam płótno, na którym namalowane było zdjęcie, które wrzuciliśmy po ogłoszeniu mojej ciąży.

-Jest piękny, na pewno powieszę go w naszej sypialni. -mruknęłam do Bartka, ustawiając się do zdjęcia.

Następną osobą była na oko 22 letnia dziewczyna ubrana w bardzo wyzywający, różowy kombinezon. Miała blond włosy i niebieskie, przeszywające oczy. Musiałam przyznać, że była naprawdę bardzo ładna.

-Cześć, Bartuś, cieszę się, że mogłam cię w końcu poznać. -pisnęła, przybliżając się do zielono włosego.

-Hejka. -wystawił w jej stronę dłoń, a ona przybiła z nim piątkę, ustawiając się po jego prawej.

-Natalka, zrób nam zdjęcie we dwójkę. -rzuciła, ustawiając się wraz z Bartkiem do zdjęcia, więc ja podniosłam się ze swojego fotela, idąc po wodę, żeby się napić.

-Nie chcesz z Adą jeszcze?

-Nie, z nią nie. -uśmiechnęła się słodko, robiąc dziubek z ust.

-Dobra, robię, 3..2..1.. -odliczyła Natalka, a blondyna w ostatniej chwili pocałowała Bartka w policzek, robiąc do niego maślane oczka.

-Hej, chyba nie przeczytałaś regulaminu. Nie przytulamy się, a tym bardziej nie robimy takich rzeczy.

-Oj tam, przesadzasz, taki jeden wyjątek. W ogóle Agata jestem. -wystawiła dłoń w stronę chłopaka, a on bez zastanowienia ją uścisnął.

-Kończy się czas, następna osoba. -zirytowana przewróciłam oczami, zauważając jak Agata jeszcze szepta coś Bartkowi na ucho.

Na szczęście zaraz po tym odeszła, więc mogliśmy się na spokojnie napić i wrócić do reszty osób.

Po około godzinie w końcu skończyliśmy m&g, zamykając się w garderobie. Bartek przebierał się na nadchodzący koncert, a ja leżałam na kanapie, głaszcząc się po brzuchu.

Po niecałych 15 minutach w garderobie znajdowało się już całe Genzie oraz ludzie z obsługi, przypinający im kabelki do ubrań.

-Dasz radę, kochanie, wchodzisz tam i rozwalasz. -stanęłam przed Bartkiem, składając na jego policzku soczystego buziaka.

-Się wie, kocham cię. -złączył nasze usta w delikatnym pocałunku, przyciągając mnie do siebie.

-Ja ciebie też, leć. -oderwałam się od chłopaka, żeby życzyć powodzenia również reszcie.

W końcu wszyscy wybiegli na scenę, śpiewając pierwszą piosenkę. Mimo, że sama należałam do Genzie, cieszyłam się jak dziecko, że w końcu mogli spełnić swoje marzenia, będąc w 100% spełnionym..

Gdy przyszedł czas na kolejną piosenkę, którą był „Akropol", Bartek wraz z Przemkiem wzięli na scenę losową osobę, która miała zastąpić Qrego.

-Zabije go. -mruknęłam do Hani, zauważając, jak blondyna z m&g wchodzi na scenę.

-Co się stało?

-Ta Agata się stała, całe m&g się miziała do Bartka, a teraz na scenę ją wzięli.

-Daj spokój, może to przez przypadek tak.

-No, na pewno. -westchnęłam, przyglądając się blondynce, która śpiewała cały czas przybliżając się do Bartka.

Nie wiem czy rzeczywiście coś było na rzeczy, czy było to tylko i wyłącznie związane z moimi hormonami. Miałam głęboką nadzieję, że zazdrość i niepokój były związane tylko i wyłącznie z moimi hormonami.

Jeszcze wtedy nie wiedziałam jak bardzo się przeliczyłam...

Perfection/Bartek KubickiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz