05.01.2023
Praktycznie po 24 godzinach w końcu doleciałyśmy na miejsce. Nie byłyśmy jakoś specjalnie zmęczone, ponieważ przespałyśmy połowę lotu, jednak jedyne o czym teraz marzyłam to rozpakowanie się i wzięcie ciepłego prysznica.
Dotarcie do naszego domku trwało może z nie całe trzydzieści minut, więc zanim się rozejrzałam, wchodziłyśmy już do pięknego, małego domku w stylu całego tego miejsca.
-Boże, jak tu pięknie. -mruknęłam, rozglądając się po drewnianych ścianach.
Było to jedno, duże pomieszczenie, w którym znajdowała się kuchnia oraz podwójne łóżko z baldachimem. W pomieszczeniu obok była łazienka, a na polu średniej wielkości basen z pięknym widokiem na skałki i plaże.
-Sorki. -westchnęłam, zamykając się w łazience, żeby zwymiotować.
-Ada, tak szczerze, kiedy ostatnio robiłaś test?
-Gdzieś przed Wigilią Ekipową.
-Mowilaś, że przed wyjazdem Bartka.
-Żebyś dała mi spokój z tym.
-Ada, nie chce cię do niczego zmuszać, ale powinnaś zrobić chociaż jeden.
-Werka, tyle czasu się staraliśmy, nie chce znowu widzieć jednej kreski, nie wytrzymam chyba tego psychicznie.
-Kochana, jestem tu z tobą, wymiotujesz już któryś raz, mówiłaś, że jest tak od wigilii ekipowej, spóźnia ci się okres już ponad miesiąc, coś jeszcze się dzieje?
-Nie, tylko to.
-I tak na twoim miejscu zrobiłabym ten test, kupiłam na lotnisku w aptece kilka, tak na wszelki wypadek bo już zaczęłam myśleć wczensiej o tym. Zrób, proszę cię.
-No dobra, ale idziesz ze mną, żebyś się w końcu przekonała, że mam rację.
-Jeszcze zosbczymy.
Gdy wykonałam dwa testy, położyłam je na umywalce górą do dołu, dziwnie stresując się wynikiem. Posiadanie bobaska było moim marzeniem, jednak po mojej ostatniej rozmowie z Bartkiem, obiecałam mu, że będę starać się nie zwariować. Do tej pory mi to wychodziło...
Gdy minęło pięć minut, drżącymi rękami chwyciłam jeden test, odwracając go przodem w swoją stronę.
-Mowiłam. -westchnęłam, zauważając jedną kreskę.
Powoli traciłam jakiekolwiek nadzieję... Załamana usiadłam na zamkniętej desce klozetowej, chowając twarz w dłoniach.
-Ada? -zapytała blondynka, a ja spojrzałam na nią, ścierając samotną łzę z policzka. -ty sobie żartujesz ze mnie? -uśmiechnęła się szeroko, a ja spojrzałam na nią z niezrozumieniem.
-No przecież mówiłam ci, że będzie negatywny, nic z tego.
-Spójrz lepiej. -oddała mi test, a ja wpatrzyłam się w niego, czując jak krew odpływa mi z twarzy. -zobacz drugi. -jeszcze bardziej się uśmiechnęła, podając mi drugi plastik.
Wtedy pierwszy raz w życiu poczułam takie emocje, dosłownie poczułam, jak każda negatywna myśl znika, a na ich miejsce przychodzi samo szczęście. Nie hamowalam już łez, które ciurkiem lały się po moich policzkach. Dla mnie ważne były tylko dwie mocne, czerwone kreski. Byłam w ciąży.
-UDAŁO SIĘ, WERKA! BOŻEEEE, ALE SIĘ CIESZĘ, AAAAAAAA! -krzyczałam jak głupia, zauważając, że blondynka mnie nagrywa.
-Tak na pamiątke, bardzo się cieszę, że w końcu wam się udało.
CZYTASZ
Perfection/Bartek Kubicki
FanficI mimo, że na świecie znajdowało się ponad osiem miliarda ludzi, nasz aktualny świat składał się tylko z dwóch...