Rozdział 5

14.5K 866 212
                                    

Więc tak rozdział miał być ok.15 ale tata zabrał mi telefon.Całe szczęście ubłagałam go żeby mi oddał.Więc miłego czytania.
************************************

Latałam jak ptak.
Nagle znalazłam się w miejscu gdzie było biało.

-Witaj córeczko-usłyszałam głos za mną. Odwróciłam się i zobaczyłam mojego tatę. Wyglądał okropnie, nie był to miły widok dla mnie.

-T-tata? Co ty tu robisz? Gdzie jesteśmy?-zapytałam.

-W twojej głowie. Nigdy o mnie nie zapomniałaś, nie odwiedzasz mnie już na cmentarzu. Rozumiem, nie masz czasu, ale ucieszyłbym się gdybyś przyszła w moje urodziny i dzień ojca.
Te 2 razy w roku.

-J-ja przepraszam tato, ja poprostu...

-Rozumiem, nie możesz się pogodzić z moją śmiercią, ale musisz żyć tym co jest teraz. A nie to co było. Stało się. Czasu nie cofniesz, nie ważne jak bardo byś chciała. Masz mamę-powiedział. Łzy zaczęły napływać mi do oczu.

-Mama, tja chciałabym ją mieć.

-Kochanie, wiem jakie to trudne, ale dasz sobię radę. Jesteś silna-powiedział po czym mnie przytulił. Tego mi brakowało, ciepła ojca.

-Błagam obudź się-usłyszałam.

-Czas na mnie-powiedział tata i zniknął.
Ja też powoli znikałam.

Otworzyłam oczy i oślepiło mnie światło. Leżałam w szpitalu. Co się stało...Próbuję sobie przypomnieć. Ah pamiętam już.
Rozglądnęłam się, obok siedziała płacząca Kate. Spojrzała na mnie i się uśmiechnęła.

-O Boże dzięki ci! Obudziłaś się!-krzyknęła i mnie przytuliła.

-Kim jesteś?-zapytałam, ogólnie chciałam ją powkręcać. Byłam takim śmieszkiem, ale ostatni rok był dla mnie trudny i uśmiech rzadko się pojawiał na mojej twarzy.

-Jak kim jestem? Emily....

-Sorry, ale nie przypominam sobie-powiedziałam.

-Ey to nie jest śmieszne-powiedziała prawie płacząc.

-W sumie masz rację, może trochę...-zaśmiałam się.

-Wystraszyłaś mnie! Nie rób tego więcej!-krzyknęła.

-Przepraszam-powiedziałam, po czym przytuliłam dziewczynę-Co tutaj robisz?

-Nauczycielka powiedziała, że ktoś musi z tobą zostać, więc ja zostałam. Nie mam zamiaru chodzić po pieprzonym muzeum.
Zaśmiałam się. Kate zawsze taka była.

-Mów co się stało-powiedziała.

-Więc tak, szłam do szkoły i nagle podbiegł jakiś koleś, nie wiem o co mu chodziło, ale zaczął mnie bić kopać itd. Nagle podbiegł taki chłopak o pięknych oczach uderzył go raz a ten uciekł. Potem rozbolał mnie brzuch,  dalej sama widziałaś...

-Widziałaś kto to był? W sensie ten gościu co cię pobił.

-Nie, ale widziałam z pod kaptura wystawały niebieskie włosy.

-Co za dupek. Gdybym go spotkała to bym mu nogi z dupy...-nie dokończyła bo jej przerwałam.

-Ok nie ważne, już jest wszystko ok.
Różowowłosa się uśmiechnęła.
Po kilku minutach przyszedł lekarz.

-O już pani się obudziła, pani-lekarz spojrzał na teczkę którą trzymał w ręce-Morgan, jeśli się dobrze czujesz możemy cię dzisiaj wypisać.

-Czuję się w porządku-powiedziałam.
Jedyne czego chciałam to być już w domu.

-W takim bądź razie może panienka się zbierać do domu-uśmiechnął się i zniknął za drzwiami.

Kate pomogła mi się zebrać i poszłyśmy do mnie do domu.

To Ja.Twój Stalker|L.DOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz