Rozdział 41

8.5K 460 151
                                    

Znowu nie pytajcie o zdjęcie.Odjebało mi xD

Obudziło mnie słońce. Dzisiaj wtorek początek września, za 2 miesiące mam urodziny. Leo ma za miesiąc.
Jutro szkoła, nie wiem czemu, ale się cieszę. Jestem ciekawa jaka jest ta szkoła.
Wstałam i podeszłam do szafy. Wzięłam luźną koszulkę, getry i bielizne i poszłam do łazienki. Kiedy wykonałam poranną rutynę zeszłam na dół.
Kiedy weszłam do kuchni Lukas stał przy tostownicy.

-O hej siadaj zaraz będą tosty.
Ucieszyłam się, Lukasa tosty są najlepsze to muszę przyznać a w domu dziecka nie miałam szans na takie śniadanie.

-I jak się spało?-zapytał Lukas.

-Zajbiście-zaśmiałam się a on razem ze mną. Nagle trochę posmutniał.
Ja spojrzałam na niego pytająco.

-Czy Kate się odzywała?-zapytał.
Ja pokiwałam przecząco głową. Chłopak spuścił głowę.

-Ok, szkoda.
Widziałam że Lukasowi jest smutno z tego powodu. Kate nie odzywała się w ogóle,teraz widać jaką "przyjaciółką" jest.

-Lukas. Wiem że jest ci smutno-zaczęłam po czym westchnęłam-Ale trzeba żyć dalej, skoro Kate się nie odzywa to oznacza że ma nas głęboko w dupie. Wiem że to co powiedziałam zabolało, ale taka jest prawda. Jesteś wspaniałym chłopakiem, gdybym nie była twoją siostrą to kto wie może bylibyśmy razem-zaśmiałam się, ale po chwili spoważniałam-Zasługujesz na wspaniałą dziewczynę, która będzie ciebie warta, jak widać Kate nie jest. Wierzę że znajdziesz tą jedyną, wiem że będę tańczyła na twoim weselu a ty będziesz szczęśliwy, wiem że zostanę ciocią wspaniałych dzieci i życzę ci tego szczęścia, bo cię kocham bracie-powiedziałam. Nawet nie wiem kiedy łzy napłynęły mi do oczu tak samo jak Lukasowi, po sekundzie Lukas mnie przytulił.

-Dziękuje ci Emily za te słowa i za wszystko. Gdyby nie ty to pewnie bym się zaćpał na śmierć.

-Nawet tak nie gadaj a teraz-powiedziałam i odwróciłam chłopaka plecami do siebie-Masz kopa w dupę na zachętę-dodałam i kopnęłam go w tyłek.

-Auuuu. To bolało-powiedział i udawał że płacze.
Kiedy zjedliśmy poszłam do pokoju.
Sprawdziłam telefon. Miałam 2 wiadomości.
Leo:Hej.Możesz do mnie przyjść?

Ja:Ok będę za 10 minut.

Leo:Czekaj jestem w drodze do ciebie.

Ja:Oook.
To było dziwne.
Odłożyłam telefon i poszłam do łazienki. Kiedy wyszłam usiadłam na łóżku i odpaliłam laptopa, postanowiłam przejżeć maila. Miałam jednego maila od....mamy? Jak to możliwe?
Zobaczyłam na datę. Dzień przed jej śmiercią.

Kochana córeczko,
Wiem że źle postąpiłam. Wiem że ciebie skrzywdziłam, pogubiłam się w czymś zwanym życiem.
Wiem że na dniach umrę. Chciałam cię przeprosić za te uderzenia, za tych wszystkich facetów, wiem że byłam okropną matką. Mam nadzieję że u mamy Lukasa i u niego jest ci dobrze.
Dowiedziałam się że twój ojcjec to też ojciec Lukasa. Kiedyś się domyślałam bo są podobni, mam nadzieję że zdołasz mi kiedyś wybaczyć. Tak żałuję że nie będę mogła zobaczyć cię przy ołtarzu, że nie będę mogła przytulić moich wnuków. Mam nadzieję że kiedyś się tam u góry zobaczymy a teraz idę, śmierć mnie woła, żegnaj. Pamiętaj że ciebie kocham i zawsze będę kochała.
Twoja mama.

Nawet się nie zorientowałam kiedy ryczałam, dosłownie ryczałam.

-Emily co się stało-usłyszałam za sobą głos Leo. Odwróciłam się podbiegłam do niego i go przytuliłam.

-Już dobrze ciiii-uspokajał mnie.
Kiedy w miarę się uspokojiłam usiedliśmy na łóżku. Pokazałam Leo maila od mamy i powiedział, że rozumie czemu płakałam.

-A tak poza tyn to przyszedłem bo chciałem cię zobaczyć i-westchnął.Ja spojrzałam na niego.-Wczoraj jak wracałem od kolegi i widziałem tą Emmę z Jacobem.

-Wiem pisała mi że z nim idzie na imprezę.

-Tak ale on ją gdzieś ciągnął szarpał się z nią. Ona płakała wyrywała się. Chciałem jej pomóc, ale jak poszłem za nimi zgubiłem ich. Nie mogłem ich znaleść.
Po tych słowach przypomniało mi się że miałam jeszcze jedną wiadomość której nie odczytałam. Może była ona od Emmy?
Szybko wzięłam telefon.
Emma:Jeśli chcesz żeby twoja przyjaciółeczka przeżyła przyjdź sama do opuszczonego budynku.
Pokazałam wiadomość Leo.

-Kurwa, nie pozwolę na to. Nie będzie się tobą bawił!-krzyknął Leo.

-Spokojnie, pójdę tam i zobaczę czego chce.

-Tak i cie zabije! Albo zgwałci lub bóg wie co jeszcze!

-To pójdziesz ze mną, schowasz się gdzieś.

-Nie jestem pewny Emily-powiedział chowając twarz w rękach.
Podeszłam do szafy, wzięłam ciuchy i zaczęłam iść w stronę łazienki.

-Co robisz?-zapytał Leo.

-Jak to co? Idę uratować przyjaciółkę, jak ty nie chcesz iść ze mną to nie musisz. Po tym jak Adams chciał mnie zgwałcić ojciec zapisał mnie na kurs samoobrony, więc sobię z nim poradzę.

-Dobra, idę z tobą-powiedział-Ale jak coś ci się stanie to nie daru...-nie dokończył bo mu przerwałam.

-Nic mi się nie stanie-posłałam mu uśmiech i weszłam do łazienki.
Leo miał trochę racji. Nie wiem co Jacob zamierza.
Kiedy się przebrałam wzięłam gaz pieprzowy,schowałam go do torebki. Wzięłam jeszcze telefon i ruszyliśmy w drogę.
*****************************
Słów:717
Dzisiaj miałam pierwszy dzień szkoły😢😭.
Aż tak źle nie było ale jednak szkoła.Życzę miłego popołudnia/wieczoru/dnia/nocy..



To Ja.Twój Stalker|L.DOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz