Rozdział 29

7.8K 554 43
                                    

-Twoja matka ona...

-Tak wiem, chce mnie zabrać do siebie.

-Nie ona...ona nie żyje Emily.
Słucham, czy ja właśnie usłuszałam że moja matka nie żyje? Nie to nie możliwe, zostałam sierotą. Łzy napłynęły do moich oczu.

-Jak to?-zapytałam.

-Miała raka...

-To wiem.

-Jej stan się pogorszył. Wczoraj w nocy ją zabrali do szpitala, dzisiaj właśnie przed chwilą miała jakiś atak. Lekarze robili wszystko co w ich mocy, ale im się nie udało.

Próbowałam zachować spokój, ale najchętniej bym wszystko porozwalała. Zaczęłam płakać, płakać? To mało powiedziane, ryczeć.
Lukas zszedł na dół. Dowiedział się co się stało i mnie mocno przytulił, pojechaliśmy do szpitala. Lekarz nam wszystko wyjaśnił, powiedział że muszę potwierdzić czy to moja matka. Pokazał mi zwłoki kobiety. Tak to była ona, moja rodzicielka. Ten widok był okropny, lekarz wyjaśnił że opieka społeczna jest powiadomiona. Będę musiał iść do.....do...domu dziecka. Mama Lukasa nie ma praw do mnie, będzie składała wniosek do sądu. Chce mieć prawa do mnie, chce być moim opiekunem. Dopóki sąd nie rozpatrzy tej sparwy muszę tam iść. Cała rozprawa może potrwać nawet rok, albo i więcej. Nie nie dam rady. Ja tam nie wytrzymam, prędzej się powieszę.
Byłam roztrzęsiona.

-Emily wszsystko będzie dobrze.Zobaczysz-powiedziała mama Lukasa.

-A co jak nie dostaniesz praw?

-To będę próbowała cię zaadoptować, albo być rodziną zastępczą. Jakoś damy radę.
Ja się tylko uśmiechnęłam. To był smutny uśmiech, bez żadych emocji. Zostałam ich pozbawiona. Cieszyłam się przyjęciem do uczelni a kilka minut później dowiaduję się, że zostałam sierotą. Ja to mam szczęście, ale jak już wspominałam moje życie to pierdolona kara. Chuj wie za co.
Kiedy byliśmy już w domu spakowałam się, wzięłam swoje ciuchy. Jakaś baba miała po mnie przyjechać, jak Leo się dowiedział od razu przyjechał.
Kiedy był już u mnie wtuliłam się w niego i zaczęłam płakać.

-Księżniczko. Będzie dobrze-powiedział.

-Nie mów tak, nic nie będzie dobrze i nie jestem księżniczką. Księżniczki mają zajebiste życie a ja? Ja cierpię, za każdym razem kiedy jest lepiej wszystko się pieprzy.

-Dla mnie jesteś księżniczką. Dasz radę, musisz być silna.

-Dla kogo?

-Dla mnie kochanie-powiedział po czym złożył pocałunek na moich ustach. Tego się nie spodziewałam, oddałam pocałunek. Był on krótki, ale wspaniały. Leo się uśmiechnął i mnie znowu przytulił. Tą chwilę przerwało pukanie do drzwi.

-Dzień dobry ja po Emily-powiedziała kobieta. Była ona niska, miała rude włosy spięte w koka. Na nosie miała okulary.

-Tak to ja-powiedziałam. Przytuliłam mocniej Leo i pożegnałam się z nim, tak samo z mamą Lukasa i Lukasem. Nie obyło się bez łez.
Wzięłam torbę z ciuchami i wsiadłyśmy do auta. Jechałyśmy w ciszy, po 20 minutach kobieta stanęła pod budynkiem.

Weszłyśmy do środka, kobieta pokazała mi mój pokój i wyjaśniła zasady. W pokoju miałam jedną współlokatorkę, jej aktualnie nie było. Rozpakowałam ciuchy i usiadłam na łóżku, aż tak źle nie było. Wyobrażałam sobie podrapanie ściany nie wygodne łóżka. No tak to nie jest więzeinie, tylko podobnie. Całe szczęście mogłam mieć telefon. Gdybym go nie miała to nie wiem co bym zrobiła. Wyedy była pora kolacji. Poszłam na stołówkę, usiadłam przy jakimś stoliku. Do mnie dosiadła się jakaś dziewczyna.

-Hej jesteś nowa?-zapytała.

-Tak.

-Hej. Eva jestem.

-Emily.
Kolację zjadłyśmy w ciszy. Po posiłku poszłam do siebie do pokoju po pidżamę, wzięłam ją i poszłam się wykąpać.Wróciłam do pokoju przeglądałam zdjęcia z Leo.To dziwne, ale już za nim tęsknie.Włątpię że będą nas wypuszczać a jeśli już to 2 razy lub raz na miesiąc.

-Twój chłopak?-zapytał ktoś za moimi plecami. Odwróciłam się a za mną stała dziewczyna o czarnych włosach, dziewczyna była dość zdziwiona na mój widok.

-Ehm nie. Przyjaciel.

-Mhm, jasne, ale każdy wie że to coś więcej. Emma jestem-powiedział i wyciągnęła rękę.

-Emily-ścisnęłam rękę dziewczyny.
Ona popatrzyła na mnie zdziwiona.

-Ehm, wiem. Emily Morgan?

-Tak, skąd wiesz?

-Nie poznajesz mnie? Emma Smith.

-O boże, tak.

Podeszłam i przytuliłam dziewczynę.
Ja i Emma znamy się z przedszkola. Byłyśmy w jednej grupie, byłyśmy nierozłączalne, ale ona poszła do innej szkoły. Od tamtej pory jej nie widziałam.

-Co tutaj robisz?-zapytała.

-Mój ojciec zginął w wypadku rok temu a moja matka zmarła na raka-powiedziałam smutno-A ty? O ile można wiedzieć.

-Moi rodzice byli w klubie i był napad zostali zastrzeleni.

-Przykro mi.

-Mi też za twoich rodziców. Wiesz byłam już u 5 rodzin zastępczych, ale mnie tutaj oddawali. Za każdym razem im nie pasowałam, że niby pyskowałam, za dużo sobie pozwalałam, ale mi to wisi.

-Mhm. No ja mam nadzieję że matka mojego brata mnie z tąd wyciągnie.

-Matka twojego brata?

-Tak, wiesz to długa historia.

-Spoko.Jak widzisz mam czas-zaśmiała się.Usiadłyśmy na łóżku dziewczyny.

-No więc, niedawno dowiedziałam się, że Lukas to mój brat.

-Czekaj czekaj, ten Lukas? Nasz Lukas-zapytała zdziwiona.
Jak mówiłam że ja i Lukas się przyjaźniliśmy w przedszkolu to Emma należała do naszej dwójki.

-Tak, mamy tego samego ojca. Mieszkałam u nich bo z moją matką było po śmierci ojca źle.

-Rozumiem.
Opowiadałyśmy sobie wszystko. Kiedy nie zauważyłyśmy że jest 23.
Dostałam wiadomość.
Leo:Dobranoc księżniczko😞

Ja:A z kąd ta smutna buźka?

Leo:Bo patrzę w ekran i nie widzę ciebie w pokoju.

Ja:😕😕Dobranoc książe😂😘
Odłożyłam telefon i poszłyśmy z Emmą spać.
****************************
Słów:775



To Ja.Twój Stalker|L.DOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz