#30.2

4.5K 324 55
                                    

Obudził mnie budzik. Jutro urodziny Lukasa, już się nie mogę doczekać. Mama Lukasa dołożyła pieniądze na imprezę i wspólnie kupiłyśmy Lukasowi prezent. Jest to nowy samochód, ubrałam się, pomalowałam, uczesałam i zeszłam na dół. Po zjedzeniu śniadania wyszłam z domu ponieważ umówiłam się z Leo pod jego domem.
Kiedy wyszłam zobaczyłam kobietę stojącą przy czarnym busie. Nie wiem skąd, ale twarz tej kobiety wydała mi się znajoma.

-Witaj Emily-powiedziała. Kiedy się odezwała nie miałam włątpliwości że to ciotka Elisa. Postanowiłam udać że jej nie znam.

-Przepraszam proszę pani, ale śpieszę się do szkoły-powiedziałam i chciałam ruszyć w stronę domu Leo, ale kobieta złapała mnie za ramię.

-Nie poznajesz mnie?-spytała.

-Przepraszam...ale naprawdę się śpieszę-powiedziałam tym razem nerwowo.

-To ja ciocia Elisa. Przyjechałam cię zabrać, jedziesz do domu.

-Nigdzie mnie nie zabierzesz. Tu jest mój dom.

-Dziecko dom jest tak gdzie jest rodzina. Ja jestem twoją rodziną, jedziesz ze mną do Londynu.

-Nigdzie z tobą nie jadę! Puszczaj!-krzyczałam.Kobieta zaczęła mnie szarpać.

-Proszę ją puścić-usłyszałam krzyk. Odwróciłam się i zobaczyłam Leo idącego w naszą stronę.

-Bo co? Nie boję się dwónastoletniego dzieciaka który jest chudy jak patyk-powiedziała chłodno Elisa.

-Może jego nie, ale zobaczymy jak będzie z policją-usłyszałam kolejny głos za mną. Mama Lukasa zeszła na dół.

-Emma, Emma, Emma-zaczęła powtarzać Elisa-Nic się nie zmieniłaś.

-Nie jest to czas na pogaduchy po latach, ouść ją!

-Zabieram ją do Londynu do rodziny.

-My jesteśmy jej rodziną...Nie ma nikogo oprócz nas.

-Ma mnie-powiedziała Elisa.

-Gdzie byłaś rok temu jak jej matka zmarła, gdzie byłaś jak jej matka piła, gdzie byłaś jak Emily była w domu dziecka...Hmm? I ty się nazywasz jej rodziną? My jesteśmy jej rodziną a teraz spieprzaj stąd i się więcej tu nie pokazuj bo zadzwonię po policję.

-Nie udpuszczę tak łatwo-powiedziała Elisa odpychając mnie.

-Nic nam nie zrobisz. Nie masz prawa jej zabrać, mam papiery potwierdzające to że je jestem opiekunem Emily i póki nie skończy osiemnastu lat ja za nią decyduję a teraz żegnamy panią, szerokiej drogi-powiedziała mama Lukasa po czym wściekła Elisa wsiadła do auta i odjechała.

-Wszysyko w porządku?-spytał Leo.

-Tak tak tylko jestem trochę zaszokowana tym co się właśnie stało...-odpowiedziałam.

-Ja też...-dodała mama Lukasa-Jak nie chcesz nie musisz iść do szkoły.

-Nie nie idę, właśnie musimy się zbierać bo się spóźnimy.

-Ale tak po prostu? Powiedziała że z nią jedziesz...I tyle?-spytał Austin.

-Tak, widziałam ją na oczy z jakieś trzy razy a ona mi wyskakuje z tym że zamieszkam u niej. Nawet nie wiem jak ma na nazwisko-powiedziałam.

-Noo to wariatka z papierami ci powiem-powiedział Austin a ja się zaśmiałam.

-Jeszcze tylko jedna lekcja i weeekeeend!-krzyknęła Emma.

-Ja się najbardziej cieszę na imprezę-powiedział Mike.

-Chyba jak my wszyscy-powiedziałam.

-Emily!-usłuszałam krzyk nauczyciela-Odpowiesz na moje pytanie?
Nie słuchałam nauczyciela w ogóle. Myślami byłam przy jutrzejszej imprezie, rozmyślałam wszystko żeby było perfekcyjnie.

-Może pan powtórzyć?

-Boże najświętszy pomocy-powiedział pod nosem.

-Bóg nic nie pomoże-powiedział Austin.

-Macie racje takiej klasie jak wy nic nie pomoże. Dobra pakujcie się za minutę dzwonek-powiedział zrezygnowany już nauczyciel.

-Jak to może być że wy wszyscy jesteście takimi szczęśliwymi parami a ja jedyny mam prawą rękę-powiedział Austin kiedy wracaliśmy ze szkoły.

-Baaaa! Przestań!-powiedziałam-Nie mam zamiaru o tym słuchać.
Austin zaczął się śmiać jak nawiedzony.

-Jutro znajdziemy ci dziewczynę-powiedziała Emma.

-Będzie to trudne, ale może damy radę-dodałam-No bo zobaczcie...Jak mu tutaj znaleść dziewczynę.

-Dzięki-powiedział oburzony Austin.

-Będzie trzeba ci kupić gumki na jutro-powiedział Leo.

-Jego twarz wystarczy-powiedział Mike.
Po czym zaczęliśmy się śmiać.

-Ha ha bardzo śmieszne-powiedział Austin z sarkazmem.

-Dobra tutaj nasze drogi się rozchodzą-zaśmiał się Mike. Pożegnaliśmy się z resztą i zostaliśmy tylko ja i Leo.
Zostały nam dwie minuty drogi.
Kiedy doszliśmy chciałam pocałować Leo na pożegnanie, ale on się odsunął. Spojrzałam na niego pytająco.

-Musimy pogadać...

To Ja.Twój Stalker|L.DOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz