#12.2

4.5K 473 15
                                    

3/4

Policjant podszedł do okienka i zaczął spuszczać zasłonkę, kiedy ją spuścił zobaczyłam dziewczynę. Miała ona brązowe włosy. Z tego co pamiętam Kate miała blond.

-Może pani podejść bliżej-powiedział policjant.
Podeszłam i przyjżałam się dokładniej,to była ona. Tylko przefarbowała włosy, myślała że jej  ie rozpoznam? Myliła się.

-Tak to ona-powiedziałam po czym się cofnęłam-Na sto procent ona.

-Dobrze a więc mamy ją. Jak pani już tu jest może złoży pani zeznania co do Leondre, pański brat oskarżył go o pobicie pani.

-Dobrze.
Przeszliśmy do innego pokoju.

-Więc co się wydarzyło dokładnie tego dnia-spytał mężczyzna.

-Nie pamiętam zbyt wiele z tamtego dnia. Pamiętam tylko to że byłam z bratem u Leondre, ale tego co się tam działo nie mogę sobię przypomnieć.

-Rozumiem, lekarz mówił że miała pani wstrząs mózgu więc to normalne. No dobrze więc nie będę pani naciskał, ale ciekawi mnie skąd ten wstrząz mózgu.

-Ehm. Pamiętam coś że jak wracaliśmy to spadłam ze schodów, to samo potwierdził lekarz. Mówił że, spowodował to upadek ze schodów.

-No dobrze więc Leondre jest niewinny. Dziękuje i życzę miłego dnia.
Podziękowałam i poszłam. Kiedy wyszłam z pokokju Lukas na mnie naskoczył.

-I co powiedziałaś?-spytał.

-Prawdę-powiedziałam głośno-Powiedziałam że nic nie pamiętam bo tak jest.

-Jak to? Nie...-zaczął, ale wzięłam go za ramię i pociągnęłam w stronę wyjścia.

-Oczywiście że pamiętam. Skłamałam żeby nie wspypać Leo-powiedziałam kiedy staliśmy już przy aucie.

-Jak to ?Czyli stoisz po jego stronie? Po tym co zrobił bronisz go jeszcze?

-Nie bronię, Lukas jemu trzeba pomóc a nie wysyłać go od razu do poprawczaka.
Chłopak nic nie mówiąc wsiadł do auta a ja po nim.

-Nie wiem rób jak chcesz-powiedział.

-Lukas musisz mi pomóc. Sama sobię nie poradzę, ty miałeś już nie raz pomagałeś ludzią wyjść z narkotyków.

-Nie. Po tym co ci zrobił nie będę mu pomagał.

-Dobra, jakoś sobię poradzę.

Kiedy przyjechaliśmy do domu poszłam do pokoju się przebrać i poszłam do Leo.
Kiedy stałam pod domem Leo stresowałam się. Nie wiedziałam jak chłopak zareaguje na mój widok.
Zapukałam i czekałam.
Po minucie czekania drzwi otworzył mi Leo.

-Emily?-powiedział, po czym mnie przytulił-Co ty tu robisz?

-Przyszłam do ciebie.

-Nie wiem czy to dobry pomysł. Wiesz wtedy jak cię uderzyłem...Przepraszam. Nie wiem co we mnie wstąpiło.

-Narkotyki Leo.

-O czy mty gadasz?

-Ehm mogę wejść? Czy będziemy tak stać?

-Jasne wchodź.
Kiedy weszłam usiedliśmy na kanapie.

-Więc o co co chodzi?-spytał Leo

-Chcę ci pomóc...

-Mi? W czym? U mnie wszystko w najlepszym porządku.

-Nie sądzę, miewasz zmiany nastroju. Uderzyłeś mnie!

-Przeprosiłem przecież...

-Nie chodzi o przeprosiny.vNormalnie byś się tak nie zachował.

-Ty mnie spoliczkowałaś, dlatego cię uderzyłem chciałem ci oddać.

-Uderzyłam cię bo nazwałeś mnie szmatą i suką bez powodu.

-Miałem powód, wydałaś mnie. Powiedziałaś Lukasowi że biorę...Ehm-odchąknął.

-Właśnie się przyznałeś. Właśnie dlatego chcę ci pomóc.

-Słuchaj...Nie jestem jakiś nienormalny żebyś mi pomagała-zaczął krzyczeć.

-Nie podnoś na mnie głosu...

-Będę robił co mi się podoba.

-Ja już lepiej pójdę zanim zrobisz coś czego będziesz żałować.
Podbiegłam do drzwi i wyszłam kiedy stałam na zewnątrz zaszkiły mi się oczy. Cała się trzęsłam, słuszałam jak Leo klnął a potem usłyszałam jak rozbija się szkło. Odwróciłam się w stronę domu. Chciałam wejść tam z powrotem i zobaczyć czy nic się Leo nie stało, ale powstrzymała mnie czyjaś ręka. Odwróciłam się i zobaczyłam mojego brata.

-Ja to załatwię-powiedział i wszedł do środka.
Czekałam na Lukasa dobre 10 minut. W końcu nie wytrzymałam i weszłam do środka, zobaczyłam w salonie rozwalony stół i rozbity wazon, ale na dole ich nie było. Postanowiłam pójść do pokoju Leo. Kiedy weszłam zobaczyłam Leo grzebiącego po szafkach i Lukasa stojącego obok niego.

-I ostatni-powiedział Leo oddając Lukasowi woreczek z białym proszkiem.

-Jesteś pewny?-spytał Lukas.

-Tak na stówę.
Weszłam do pokoju i wzrok chłopaków padł na mnie.

-Co robicie?-spytałam.
Lukas pokazał mi woreczki z różnymi narkotykam.

-Oczyszczam Leo z towaru-zaśmiał się Lukas.

-Jak to?-spytałam.

-Postanowiłem przyjąć waszą pomoc-powiedział Leo-Przyznaję że doprowadziłem się do okropnego stanu.
Coś nie chcę mi się w to wierzyć, tak nagle chce się zmienić? Nie wierzę, narkomani nie odstawią tak szybko narkotyków.
Mam nadzieję że będzie lepiej.

5☆=next

To Ja.Twój Stalker|L.DOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz