Rozdział 6

13.9K 798 87
                                    

Kiedy weszłyśmy z Kate do domu zobaczyłam buty mojej mamy, Kate przytuliła mnie i poszła do domu. Weszłam do kuchni, przy stole siedziała moja matka.

-Hej, co tam?-powiedziałam.

-Hej-nie widziałam jej tydzień w domu a ona krótkie ''hej''?
Zobaczyłam że siedzi przy kolejnej butelce piwa, mie wytrzymałam i zabrałam jej butelkę z przed nosa. Popatrzała się na mnie wzrokiem nienawiści.

-Emily oddaj to, proszę-powiedziała spokojnym głosem.

-Nie, nie oddam ci tego. Nie widziałam cię w domu tydzień. Rozmawiałyśmy ostatnio pół roku temu, zobacz co z ciebie robi to gówno-wzkazałam na butelkę w mojej ręce-Ja chcę po prostu mieć moją mamę z powrotem, nie rozumiesz?!-krzyknęłam.

-Posłuchaj, ty nic...-zaczęła ale jej przerwałam.

-Tak, tak. Jestem dzieckiem mam 15 lat i nic nie rozumiem. Znam to na pamięć, właśnie gówno prawda.
Rozumiem doskonale, myślisz że to coś pomoże ci w problemach które masz, ale to sprawia że masz je jeszcze większe. Nie widzisz tego?!-krzyczałam. Wyrzuciłam z siebie wszystko.

-Posłuchaj gówniaro, nie będziesz mi prawić kazań. A teraz mi to oddaj, w tej chwili-krzyknęła.
W tym momencie bałam się jej. Była pijana, nikt nie wiedział co była w stanie zrobić.
Bałam jej się, ale nie mogłam jej tego pokazać.

-Nie nie oddam ci tego, idź do swojego fagasa, może on ci da!-krzyknęłam. Nie wiedziałam czemu to powiedziałam. To było pod wpływem emocji.
Moja matka podeszła do mnie i mnie spoliczkowała, tak moja matka mnie uderzyła. Uderzyła mnie tak mocno że miałam pisk w uszach. Opusciłam butelkę i pobiegłam do swojego pokoju, zamknęłam się na klucz. Zaczęłam płakać, zobaczyłam się w lusterku. Mój policzek był cały czerwony. Szczypał jak cholera.
Zaczęłam płakać jeszcze bardziej,
zdenerwowałam się. Zrzuciłam wszystkie rzeczy z biurka, usiadłam na podłodze, skuliłam nogi i oparłam się o łóżko. Głowę skuliłam na dół i zaczęłam płakać. Telefon który leżał obok mnie zawibrował. Ta domyśliłam się kto to, tylko jego jeszcze tu brakowało.

Leo:Słonko co się stało?
Leo:Ey czemu jesteś tak wkurzona?
Leo:Skarbie powiesz o co mi chodzi?
Ja:Sorry ale nie mam siły żeby pisać.
Leo:Ale czemu płaczesz? Słonko

Ja:Daj mi święty spokój. Do cholery jasnej, nie znam cię i mam ci się zwierzać? Chyba cię pojebało do końca.

Rzuciłam telefon na łóżko i poszłam do łazienki. Z pokoju mojej matki usłyszałam jakieś śmiechy, ta kolejny do kolekcji. W sumie mam już to w dupie, moje życie byłoby lepsze gdyby ona umarała a tata by żył.
Poszłam do łazienki i zamknęłam drzwi na kluczyk. Obmyłam twarz. Na policzku miałam ślad. Wyciągnęłam z szafki podkład i zakryłam ślad. Poszłam do siebie do pokoju i wzięłam ciuchy do łazienki. Przebrałam się w zwykły biały crop top, czarne jeansy z dziurami na kolanach i na biodrach przewiązałam czarno czerwoną koszulę flanelową. Ubrałam moje ulubione trampki, wzięłam pieniądze, telefon, słuchawki i poszłam do parku. Odblokowałam telefon i miałam dużo nieodczytanych wiadomości.
Leo:Ey co się stało?
Leo:Gdzie idziesz?
Leo:Mam nadzieję że nic sobie nie zrobisz
Leo:Słońce, powiedz co się stało
Leo:Gdzie jesteś tak długo?
Leo:Ey
Leo:Proszę cię. Napisz chociaż kropkę
Leo:Emily jeżeli robisz sobię żarty to to nie jest śmieszne
Leo:EMILY!!!!!
Leo:Mam do ciebie przyjść?
Leo:Proszę...😢😢😡😡
Leo:Proszę nie zrób sobię czegoś ok?
Leo:Widzę że to odczytałaś, odpisz!!!

Ja:I co mam ci powiedzieć? To że moja matka to pijaczka która mnie uderzyła bo jej piwo zabrałam. To chciałeś usłyszeć?Jeśli tak to proszę bardzo, zostaw mnie w spokoju!

Leo:Przepraszam nie wiedziałem ja...po prostu nie chciałem żebyś nic sobie nie zrobiła. I nie zostawię cię w spokoju czy tego chcesz czy nie.

Czy on na prawdę musi być tak denerwujący? Szłam do parku po drodze spotkałam Lukasa kolegę z klasy...Kolegę? Nie, to nie jest dobra nazwa. Raczej wroga. Ja nic do niego nie miałam, ale to on mnie zawsze poniżał.

-Oo Emily spadłaś mi z nieba właśnie miałem sprawę do ciebie-powiedział.

-Pff ty sprawę? Do mnie? Chyba sobie kpisz.

-Na prawdę, ale chodźmy tam gdzie jest mniej ludzi-powiedział.
Złapał mnie za nadgarstek i pociągnął za zobą, trochę się bałam. Wiedziałam do czego on był zdolny. Wyciągnął coś z kieszeni i włożył do mojej kieszeni w spodniach.
Wyciągnęłam to, był to woreczek a w środku był biały proszek.

-Co to kurwa jest?!-krzyknęłam

-Nie mów mi że nie wiesz?-zaczął się śmiać.

-To nie jest śmiesze, co ja mam z tym gównem wspólnego?

-Będziesz to sprzedawać-powiedział.

-Czy ciebie coś jebło? Prąd? Albo nie zaraz ja to zrobię. Nie będe dillerem, weź to!-krzyknęłam.Wkurzył mnie, miałam sprzedawać...narkotyki?
Nie, nie, nie.

-Kochana, będziesz to sprzedawać. Jutro o 20 pod opuszczonym budynkiem, gościu będzie na ciebie czekać-powiedział.
W sumie nie było tak źle, potrzebowałam kasy.
Moje oszczędności już się kończyły, a matki nawet nie chciałam prosić.
Schowałam woreczek z powrotem i poszłam w stronę domu, kiedy wróciłam rozejrzałam się po domu.
Matka znowu wyszła, nawet dobrze. Poszłam w stronę swojego pokoju, wyciągnęłam woreczek i schowałam go tak że nikt by go nie znalazł. Nagle dostałam wiadomość.

Leo:Co to do cholery było?

Ja:Nie wiem o co ci chodzi

Leo:Emily, widzę przecież. Kurwa, Emily ślepy nie jestem

Ja:Ale to jest twoja sprawa

Leo:A z resztą rób co chcesz, ale jak będziesz miała problemy to nie będzie moja wina.

Ja:Dobra zostaw mnie w spokoju! I nie pisz do mnie więcej...

Leo:Uu kropki nienawiści. Uważaj bo zacznę się bać😂😂

-Weź się odpieprz!-krzyknęłam, po czym odłozyłam telefon.
Siedziałam kilka minut i myślałam co mam zrobić. Może Leo ma rację? Może będe miała duże problemy, ale potrzebuję tej kasy. Wzięłam tlelefon i zadzwoniłam do Lukasa.

To Ja.Twój Stalker|L.DOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz