Nie mam życia - mam popkulturę.
Więc piszę subiektywne recenzje filmów, seriali, sztuk teatralnych a czasem i długie lewackie ranty.
Zapraszam serdecznie.
🎥
Praca została nagrodzona w konkursie literackim "Splątane Nici 2019" organizowanym przez @g...
Czyli: jak ja cholernie kocham takie kryminały. I Chrisa Evansa.
Oj od dawna nie byłam już tak sprzedana dla jakiegoś filmu po samym zwiastunie, jak dla najnowszego dzieła Riana Johnsona. Ja jestem po prostu straszną zdzirą na wyśmienite kryminały, które czerpią garściami z klasyków i fundują nam taką klasyczną konwencję, w której każdy jest podejrzany.
Uwielbiam siedzieć przed ekranem i milion razy zmieniać zdanie co do tego, kto może być zabójcą i jak do całej zbrodni w ogóle doszło. Dlatego Knives Out było jednym z najbardziej oczekiwanych przeze mnie filmów w tym roku, a już sama obsada gwarantowała mu przed premierą miejsce w mojej prywatnej topce filmów roku. Czy jednak cały film jest tak dobry, jak jego lista płac?
Tak. Bezapelacyjnie i całkowicie tak.
Właściwie nie musicie czytać dalej, bo to bez sensu. Bierzcie rodziców i lećcie do kina, bo to wyśmienita rozrywka i produkcja, która stanie się klasykiem, do którego będzie się wracać w niedzielne popołudnia. Tu po prostu wszystko działa na najwyższych obrotach i nie da się zauważyć, kiedy miną nam te dwie godziny.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
O czym jest film, dowiadujemy się dość jasno z samego trailera. Następnego dnia po swoich urodzinach senior pewnego bogatego rodu zostaje znaleziony martwy w swoim pokoju. Miejscowa policja uznaje śmierć za samobójstwo, co nie ukrywając, nie do końca kupują wszyscy członkowie rodziny i tydzień później w domu pojawia się ekscentryczny i tajemniczy prywatny detektyw. Nie wiemy, kto z rodziny go wynajął i kto seniorowi rodu pomógł odejść z tego świata, jednak do końca filmu mamy się tego wspólnie dowiedzieć.
I teraz bez wchodzenia w szczegóły pomówmy o tym, co jest w Knives Out najpiękniejsze. A piękne jest wszystko.
Przede wszystkim dość szybko widzimy, że nie do końca będziemy mieć do czynienia z klasyczną formą kryminału, bo to, kto zabił, dowiadujemy się na stosunkowo wczesnym etapie filmu. Jednak wiadome jest, że do końca seansu czeka nas nie jeden zwrot akcji i milion razy będziemy się zastanawiać, czy aby na pewno w tej chwili twórca nie próbuje nas zwodzić. Przez co seans nie nudzi nawet przez ułamek sekundy.
Johnson idealnie dekonstruuje tę oklepaną kryminalną historie, pokazując, że nawet w tak klasycznej formie można jeszcze wiele zdziałać. Wspaniałe żongluje on motywami, które znamy przeplatając je po mistrzowsku z dobrodziejstwami współczesności, z taką samą precyzją i pasją, jaką mieli twórcy pierwszych sezonów Sherlocka BBC. Reżyser z ogromną wprawą przeplata całą zagadkę niebanalnym humorem i czasem przerysowaniem, które niezwykle sobie cenię.