Czyli: nie, nie ten film z Whitney Houston.
Jestem człowiekiem, który naprawdę kocha BBC, dlatego obserwuję ich profile w social mediach i to jaki szum wzbudził jeden z ich seriali, było po prostu nie do przeoczenia.
O Bodyguardzie mówili w pewnej chwili chyba wszyscy. Serial okazał się takim hitem, że widział go co czwarty Brytyjczyk. A prawda do dystrybucji błyskawicznie podchwycił Netflix, puszczając go w świat z metką Netflix Orginal.
Oryginalnie serial ich nie jest, ale jestem im i tak niezwykle wdzięczna za możliwość obejrzenia go legalnie w Polsce tak szybko po premierze w UK. Nie wiele mam takich produkcji, do których wiem, że muszę usiąść od razu, jak tylko wyjdą, ale tu czekałam, jak szalona. A dziś w ramach dogorywania po imprezie stwierdziłam, że tym, czego potrzebuję to sześć godzin z Richardem Maddenem w moim łóżku. I to też jest znaczące, bo seriali, do których wracam, też jest raczej niewiele, zwyczajnie brakuje mi na nie czasu w natłoku nowych premier.
"Bodyguard" to przede wszystkim serial kompletny. To zamknięta historia, która opowiada nam o wielu rzeczach na raz, ale zacznijmy od tej najważniejszej: naszego protagonisty.
David Budd to były żołnierz, który obecnie pracuje w rządowej ochronie i nie do końca radzi sobie z PTSD, rozwodem, dziećmi i ukrywaniem swojego stanu psychicznego w pracy. Pracy, w której jest naprawdę, naprawdę świetny i już pierwszej sekwencji odcinka widzimy, jak kompetentny i utalentowany jest z niego człowiek. A właśnie przez poniekąd te wydarzenia, trafia pod jego ochronę jedną z najważniejszych polityczek w kraju Julia Montague.
David nie zgadza się z polityką prowadzoną przez jego szefową na poziomie ideowym, ale jak mówi sama Julia: nie jest tu po to, by na nią głosować, tylko by ją ochraniać.
Teraz powinnam napisać wam, jaki właściwie jest David.
To przede wszystkim tak pięknie napisany facet, że klękajcie narody. Richard Madden sam w wywiadzie przyznał, że nie chciał wiedzieć aż do ostatniego odcinka, czy gra dobrą, czy złą postać. I to tak widać.
I to tak działa.Moja przyjaciółka przez całe sześć odcinków pisała do mnie, że nie może go rozgryźć i doprowadza ją to do szaleństwa. I to jest właśnie to. Madden daje tej roli tak wiele, że nie można wyjść z podziwu, jak wspaniałym aktorem jest i jak cholernie mocno zasłużył na tego Złotego Globa. A zasłużył każdym spojrzeniem, każdym najdrobniejszym tikiem nerwowym i uśmiechem, które sprawiają, że nie wiemy, czy David zaraz kogoś zabije, czy się rozpłacze.
CZYTASZ
totalnie nieobiektywnie
De TodoNie mam życia - mam popkulturę. Więc piszę subiektywne recenzje filmów, seriali, sztuk teatralnych a czasem i długie lewackie ranty. Zapraszam serdecznie. 🎥 Praca została nagrodzona w konkursie literackim "Splątane Nici 2019" organizowanym przez @g...