Nie mam życia - mam popkulturę.
Więc piszę subiektywne recenzje filmów, seriali, sztuk teatralnych a czasem i długie lewackie ranty.
Zapraszam serdecznie.
🎥
Praca została nagrodzona w konkursie literackim "Splątane Nici 2019" organizowanym przez @g...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Jaka piękna katastrofa — czyli porozmawiajmy o filmach DCEU na kilka dni przed premierą "Shazam!".
Chciałabym w tym tekście omówić niesamowite problemy filmów z obozu DC, zarówno te produkcyjne, scenariuszowe czy nawet, jak i zarobkowe. Wiem, że nie każdy z was jest takim nerdem jak ja, że faktycznie siedzi w tych komiksach i podcastach o nich, by wiedzieć jakie wtopy zaliczył Warner przy budowaniu swojego uniwersum z peleryniarzami.
Bo przecież mają do dyspozycji wszystkie te najbardziej kanoniczne postaci amerykańskiej popkultury! Od samego początku mogli budować filmy ze swoimi topowymi bohaterami, gdy dziesięć lat temu MCU musiało skrobać dno beczki, bo wszystkie ich najbardziej znane postaci (jak Spidey, czy Mutanci) należeli do innych wytwórni. Warner miał wolną rękę i hej, na początku było naprawdę dobrze.
Dlatego zrobię małe studium upadku wszystkich filmów. Nastawcie się na długi tekst, który pewnie #nikogo, ale uznałam, że i tak go napiszę (bo nie mam życia).
Batmany Christophera Nolana — czyli kocham Cię Panie Nolan.
Ok, wiem, wiem to jeszcze czasy przed DCEU, ale trzeba wspomnieć o najlepszym przeniesieniu postaci Mrocznego Rycerza na srebrny ekran. Nie jestem obiektywna, Nolan może dla mnie zrobić ponad trzygodzinny film o kosmosie, a ja i tak będę zakochana, no jestem zdzirą na jego produkcje, nic nie poradzę.
I tak w roku dwa tysiące piątym do kin wpadł "Batman Begins" .
Ja wiem, można tych filmów nie kochać, są specyficzne, ciężkie, momentami płyną totalnie w swoją stronę z wątkami komiksowymi, ale nie można zaprzeczyć, że wszystko tu jest przemyślane. To spójna wizja reżysera na tę postać i to jaką drogę ma do przebycia. Film jest fenomenalnie zagrany, Christian Bale mojego serca nie skradł, ale drugi i trzeci plan to złoto.
A trzy lata później wyszła druga część i co by nie mówić - "The Dark Knight"to jest pieprzone arcydzieło. To jeden z najlepszych filmów o pelerzyniarzach, jaki dane mi było obejrzeć. A Heath Ledger i jego Joker to jest największy popis aktorskiego złola w dziejach, jest w odgrywaniu swojej postaci tak doskonały, że nie przestanie mi serce pękać na myśl, że nie dał nam więcej takich ról.
Wszystkie trzy filmy zarobiły nie mało, cieszyły się ogromnym uznaniem fanów i krytyków, a dzięki nazwisku reżysera swoje zawojowały też na Oscarach, co nawet do tej pory nie jest zbyt łatwe dla filmów superbohaterskich.
Jak dla mnie to klasyka, nie dostaliśmy i raczej nie dostaniemy jeszcze dość długo drugiego tak dobrze napisanego Bruce'a Wayne'a, mimo tego, że jesteśmy grzeczni i zasłużyliśmy i naprawdę ładnie prosimy.