Czyli: o jedną śmierć za daleko.
Na ten film ostrzyłam sobie ząbki od pierwszych informacji obsadowych, bo tylu moich ulubionych aktorów w jednej produkcji windowało ją na sam szczyt oczekiwań. Niesamowicie chciałam, by w końcu to był TEN film Hollanda i TEN film Pattinsona, który przyniesie im zasłużone nominacje. Nie zniechęciły mnie nawet pierwsze recenzje, bo w końcu mam cały wpis o tym, że nie ma co się czasem nimi przejmować, a takie Jojo Rabbit i tak wyszło bez samego pozytywnego przyjęcia z Oscarem.
I w końcu film się pojawił i jak recenzjami krytyków przejmuje się dość wybiórczo, tak recenzjami znajomych już trochę bardziej. A ona zgodnie wytykały filmowi przesadę i scenariusz, który nie wie, kiedy powiedzieć sobie: dość.
I w końcu mogłam się przekonać, czemu pod pewnymi względami dokładnie się z tym stwierdzeniem zgadzam.
The Devil All the Time to kilkunastowątkowa historia rozgrywająca się w dwóch niewielkich miejscowościach w USA między zakończeniem II wojny światowej, a tuż po rozpoczęciu wojny w Wietnamie. Przez większość czasu oglądamy, jak wszystkie historie splatają się wokół rodziny naszego protagonisty: Arvina Russella. Najpierw poznajemy krótką historię jego ojca, a później to jak ukształtował on życie Arvina, niekoniecznie nawet będąc w nim obecnym przez jego większość.
Jeśli mam być szczera to absolutnie kupuje mnie główny wątek tej historii. Choć nie jest nam dane poznać Arvina tyle ile moglibyśmy sobie tego życzyć, to jego historia sprawia, że mu kibicujemy, rozumiemy go i chcemy, by w końcu mu się coś w życiu ułożyło. Świetnie wypadają też wątki bezpośrednio powiązane z naszym bohaterem, czyli oczywiście ten między demonicznym pastorem, a jego przyszywaną siostrą.
I niestety im dalej fabuła odsuwa się od Arvina i jego rodziny, tym coraz częściej zadawałam sobie pytanie: ale po co nam to wszystko? Na przykład historia rodzinna Lenory. Jasne, pozwala nam ona lepiej zrozumieć motywacje bohaterki, która nieświadomie popełnia te same błędy co swoja matka... ale może, zamiast wciągać w czas ekranowy kolejnych bohaterów, można było rozwinąć samą Lenorę i jej relację z pastorem. Tak samo uważam, że wątek kryminalistów i szeryfa też nie wniósł absolutnie nic, poza kolejnym niepotrzebnym już epatowaniem przemocą.
CZYTASZ
totalnie nieobiektywnie
RandomNie mam życia - mam popkulturę. Więc piszę subiektywne recenzje filmów, seriali, sztuk teatralnych a czasem i długie lewackie ranty. Zapraszam serdecznie. 🎥 Praca została nagrodzona w konkursie literackim "Splątane Nici 2019" organizowanym przez @g...