Czyli: przeraża mnie Florence Pugh.
I tym wpisem kończymy już wszystkie Oscarowe propozycje z głównej kategorii za rok 2019. Powiem wam, że nigdy jeszcze nie udało mi się obejrzeć praktycznie wszystkich nominowanych propozycji, jak teraz. Brakuje mi zaledwie dwóch, czy trzech, ale tu zawiedli poważnie dystrybutorzy, którzy nie dowieźli filmów w terminie. Jednak skupmy się na tej pozycji, na którą czekałam już od ogłoszenia, że Greta Gerwig robi kolejny film o dojrzewających dziewczynach z Saoirse Ronan w roli głównej.
Lady Bird od Grety było jednym z moich ulubionych filmów 2017, głównie z uwagi na to, w jak szczerzy i mądry sposób, autorka obrazowała tam swoją bohaterkę. Bohaterkę, która wcale nie była aż taka łatwa do polubienia, ale czego by jej nie zarzucać, to Saoirse dostarczyła.
A tutaj Greta poszła po całości, biorąc na warsztat kultową feministyczną powieść i adaptując ja po swojemu, a na dodatek obsadzając w rolach głównych tak bajecznych ludzi, że oczekiwania rosły niesamowicie z każdym dniem.
Powinnam od razu zaznaczyć na samym początku, że to było moje pierwsze zetknięcie się z historią sióstr March. Wiem, trochę wstyd, ale jakoś nie trafiłam nigdy na żadną z licznych ekranizacji, ani tym bardziej nie czytałam książki. Zwyczajnie, gdy usłyszałam od niej od mojej przyjaciółki, wiedziałam, że ta historia nie trafi do mnie tak samo mocno, jak by się to stało, gdybym przeczytała ją w wieku nastoletnim. Czy planuję nadrobić? Nie sądzę.
Mam film, który będzie moim nowym feel good movie, gdy będę leżeć z gorączką.
Historia, którą opowiada nam film, skupia się na losach rodziny March, w której skład wchodzą cztery nastoletnie siostry i ich matka. Narracja nie trzyma się w żadnej sposób chronologii, więc poznajemy bohaterki, gdy część z nich jest już dorosła, a dzięki naszej głównej bohaterce Josephine możemy zagłębić się w ich dzieciństwo. Akcja rozgrywa się Massachusetts, na przełomie wojny secesyjnej. Marchowie pochodzą w założeniu z wyższych sfer, ale nie da się ukryć, że raczej nie mają za wielu pieniędzy, a matka, która jest głową rodziny, należy do osób, które są w stanie oddać wszystko potrzebującym. Mimo to dziewczyny wychowywane są w duchu oświeconych panien z dobrego domu, a każda z nich ma swoje talenty.
Najstarsza z sióstr Margaret, w którą wciela się w tej adaptacji Emma Watson, jest tą, która ma mieć najbardziej poukładane w głowie. Dziewczyna jest świadoma tego, że jej największym życiowym obowiązkiem jest dobrze wyjść za mąż i mimo pielęgnowania swojej pasji do aktorstwa, nie broni się przed balami i adoratorami. Co nie do końca podoba się Josephine... jeśli mam być szczera to Emma Watson wypada chyba najbardziej blado z całej obsady. Jej bohaterka jest totalnie papierowa i ma zdecydowanie za mało czasu na ekranie, by zrobić z nią coś ciekawego.
CZYTASZ
totalnie nieobiektywnie
RandomNie mam życia - mam popkulturę. Więc piszę subiektywne recenzje filmów, seriali, sztuk teatralnych a czasem i długie lewackie ranty. Zapraszam serdecznie. 🎥 Praca została nagrodzona w konkursie literackim "Splątane Nici 2019" organizowanym przez @g...