Czyli: People love that cozy feeling that superheroes give them, but...
Nie czytałam tego komiksu, wiec nie znajdziecie tu do niego odniesień, ale już wiem, że niestety właśnie doszła mi kolejne pozycja do zakupu. Bo jeśli jest coś co kocham bardziej niż komiks superbohaterski to dobrą czarną komedię.
Jak mój mąż wysłał mi trailer tego serialu, nie do końca byłam przekonana, ale jak zapoznałam się dokładnie z tym, z czym będziemy mieć do czynienia, to diametralnie zmieniłam zdanie. A po Comic Conie i pierwszych pozytywnych recenzjach czekałam już jak na szpilkach. Zwłaszcza że dopiero co dorobiłam się subskrypcji Amazona i kompletnie nie żałuję.
Żyjemy już w takich ciekawych czasach, że w końcu możemy zacząć zabawę z konwencją peleryniarzy. Dostaliśmy już doskonałe Spider-Verse, depresyjne Umbrella Academy, średni horror Brightburn, czy Hobbs & Shaw, o którym dopiero co pisałam, a teraz mamy też Chłopców. I cholera cieszą mnie strasznie takie produkcje, bo widać, że z umiejętnymi twórcami konwencja superbohaterów dopiero będzie się rozkręcać.
Więc zagłębmy się w świat równoległy, w którym bohaterowie żyją wśród nas, tworząc korporacyjną wersję Ligi Sprawiedliwości i zamiast ratować samoloty, raczej zbijają pieniądze. W tym świecie wszyscy ich kochają i nikt nie zadaje pytań o to, co dzieje się za kulisami. Między innymi nigdy nie zastanawiał się nad tym nasz protagonista Hughie Campbell, dopóki w wyniku nieszczęśliwego wypadku z udziałem superherosa nie stracił ukochanej dziewczyny. A gdy do jego drzwi puka prawnik korporacji i proponuje mi kupę pieniędzy za milczenie, w jego głowie zapala się czerwona lampka. Lampka, która ściąga do niego człowieka, który od lat pragnie zemsty na supermanie tego świata.
I zaczyna się zabawa.
The Boys to właśnie czysta zabawa. Jeśli kochaliście Deadpoola za czarny humor i hektolitry krwi to zdecydowanie jest produkcja dla was. Chłopcy nie bawią się w subtelności, tu jest naprawdę brutalnie i nikt nie zatrzymuje się na chwilę, by przemyśleć, co może przejść w serialu superhero, a co nie. Mamy ginące dzieci, mamy przemoc seksualną, mamy w ogóle bardzo dużo dosłowności, które były naprawdę ciężko strawne, gdyby nie humor.
Humor, który fundują nam twórcy, jest raczej dość czarny, ale ja kupiłam go w całości. Głównie dlatego, że nie jest ważne to, jak się śmiejemy, a z czego się śmiejemy. Tu nikt nie próbuje zamiatać pod dywan analogii do świata komiksu DC, czy Marvela. Nie, tu dostajemy nimi prosto na twarz i możemy czerpać przyjemność z wyłapywania wszystkich smaczków i tropów, na które decydują się twórcy.
CZYTASZ
totalnie nieobiektywnie
De TodoNie mam życia - mam popkulturę. Więc piszę subiektywne recenzje filmów, seriali, sztuk teatralnych a czasem i długie lewackie ranty. Zapraszam serdecznie. 🎥 Praca została nagrodzona w konkursie literackim "Splątane Nici 2019" organizowanym przez @g...