XVII

267 37 15
                                        

-Wyglądasz jakbyś był w dobrym humorze - zagadnął znajomy barista. - Coś dobrego ci się przydarzyło z rana?

-Można tak powiedzieć - wzruszył ramionami. - Z rana spotkała mnie naprawdę miła niespodzianka. - Na jego ustach ponownie zamajaczył uśmiech.

-Zazdroszczę - westchnął. - Tutaj od samego rana zawsze jest straszny burdel. Zastanawiam się, dlaczego pracujemy w tak wąskiej grupie osób... - Burknął. - Zdecydowanie łatwiej by było, gdyby przybyło nam ze dwóch czy trzech pracowników.

-Weź pod uwagę, że zarabiasz tyle, ponieważ jest nas tak mało.

-Ano tak... - Podrapał się po głowie. - Nie przemyślałem tego.

-Nie miałeś zbierać się przypadkiem do domu? - Zagadnął, zamykając swoją szafkę.

-Miałem - Przytaknął. - Ale skoro cię spotkałem, to chyba mogę poświęcić ci chwilkę, nie? - Uśmiechnął się szeroko.

-Musiałeś mieć wyjątkowo dużo wolnego skoro nie chcesz jeszcze się zmywać - prychnął.

-Wcale nie! Miałem bardzo ciężki dzień! Ale stał się lepszy, kiedy przyszedłeś.

-Bo cię zmieniam? - Odwrócił się w jego kierunku.

-To też.

Changkyun zmarszczył nos.

-Masz czas po pracy...? - Ciągnął dalej. - Bo jeżeli nie masz, to...

-Nie mam - przerwał mu twardo. - Muszę wrócić do domu.

Chłopak wyraźnie posmutniał. Widać po nim było, że spodziewał się takiej odpowiedzi, ale jednak jakaś jego cząstka nadal wierzyła w powodzenie tej samobójczej misji. Im jedynie podejrzewał jakie zamiary ma ten chłopak i chyba wolał w to nie brnąć.

-Muszę wracać na salę - rzucił na odchodne. - Trzymaj się.

-Ah.. Tak... Do później - wymusił uśmiech.

***

Chyba zbyt przedwcześnie cieszył się pracą w kawiarni. Yunseon musiał rzucić na niego jakiś zły urok za odrzucenie propozycji dzisiejszego spotkania. Klienci wydawali się uciążliwi bardziej niż to sobie zapamiętał... Albo po prostu mu się zdawało? Pamięcią sięgał i do takich burdeli. Problem w tym, że wtedy sobie radził, a teraz dwoił się i troił, by wszystko wyglądało jakoś znośnie. Oczywiście pojawiło się kilkoro niezadowolonych, którzy uważali swoje pierwszeństwo za rzecz niemalże pewniejszą od wschodu słońca następnego poranka.

-Changkyun oppa? - Usłyszał za swoimi plecami, powoli się odwracając.

Znał tą pulchną dziewczynę, z oczami ukrytymi za okrągłymi, grubymi szkłami. To było dość zabawne, że ludzie tak niewiele się zmienili w tym miejscu. Ta dziewczyna bywała stałą bywalczynią Idol Caffe, kochała Changkyunową kawę mrożoną z dodatkiem lodów waniliowych i bitą śmietaną. W pewnym momencie nie musiała już nawet podchodzić do kontuaru, wystarczyło jedno porozumiewawcze spojrzenie i Im brał się już do pracy. Ona... To zabrzmi banalnie, ale była nieco inna niż swoje koleżanki. Być może to przez pucołowatość i lekką niezdarność, a być może przez lekkie podejście do swojego wyglądu.

Jak się poznali? Zawsze przychodziła do tego miejsca całkiem sama. Raz tylko przyszła z jakimiś dziewczynami, które zdecydowanie nie były jej koleżankami. Co chwilę do jego uszu dolatywały obelgi skierowane w kierunku jego znajomej z widzenia. Po pewnym czasie miał już tego naprawdę dość. A Changkyun naprawdę uwielbiał mieszać się w nie swoje sprawy. Ukroił kawałek ciasta, przygotował kawę i dziarskim krokiem z firmowym uśmiechem, ruszył do stolika. Myślicie, że na tym się skończyło? A skądże! Stawiając zamówienie na blacie, przysiadł się do nich i siedział tam, grając najlepszego znajomego wyśmiewanej dziewczyny, by spokojnie móc obserwować jak te dwie mało inteligentne jednostki ludzkie, jeszcze bardziej się pogrążając.

Behind You #CHANGKIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz