Nigdy nie była cierpliwą osobą... W zasadzie cierpliwość była jej najsłabszą z najsłabszych stron. Być może dlatego wsiadła bez chwili namysłu do swojego auta, gdy tylko Pan Hong upewnił ją odnośnie tego co powinna zrobić.
Była Panią Im. Była kimś znacznie więcej niż zwykłym tekściarzem czy kompozytorem. Rzesza sukcesów ciągnąca się za nią zdecydowanie wyprzedzała ją za każdym razem, gdy miała się gdzieś zjawić. Tym razem było zdecydowanie inaczej.
Gdy wpadła niczym tajfun do wytwórni, wieczór robił się już naprawdę późny. Ochroniarz wiernie strzegący wejścia przed nieproszonymi gośćmi, ukłonił się zaskoczony, tak samo jak recepcjonistka zazwyczaj kierująca interesantów we właściwie miejsca. Nie miała dla nich chwili czasu na powitanie czy chociażby spojrzenie.
Czekanie na windę wydawało się wiecznością. Cel był dla niej jasny- Piętro siódme
-Nie może Pani wejść, nie była Pani umówiona- Wyrwała się Pani Kwon, podrywając się z miejsca
-Siadaj dziecko- Rozkazała- I lepiej dla ciebie, jeżeli będziesz udawała, że o niczym nie wiesz- Spojrzała na nią ostro, co było wystarczające, by przestraszona kobieta z powrotem zajęła swoje miejsce
Bez pukania, bez zapowiedzi i bez jakiegokolwiek wahania wparowała do środka niczym czołg. Zatrzasnęła za sobą drzwi, od samego wejścia gromiąc Panią Chae wzrokiem. Żywiła do niej tyle nienawiści, żalu i politowania, że trudno było to opisać słowami. Miała wrażenie, jakby te wszystkie negatywne emocje parowały z niej, wychodziły z jej ciała i materializowały się obok, by jeszcze bardziej dowalić temu antykowi za biurkiem.
-Pani Im?- Uniosła spojrzenie zza jakichś papierzysk, całkowicie zaskoczona- Nie byłyśmy dzisiaj...
-Słuchaj ty jebana szmato!- Przerwała jej agresywnie, szybko zbliżając się do biurka, z któ®ego jednym sprawnym ruchem zmiotła wszystkie papiery i ozdoby.
-Co to ma znaczyć?!- Podniosła się z miejsca szczerze oburzona- Kto tutaj Panią w ogóle wpuścił?
-Sama się wpuściłam- Skrzyżowała ręce na piersi- Tak samo, jak ty sama pozwoliłaś sobie wpuścić zdjęcia MOJEGO SYNA do internetu- Warknęła walcząc ze sobą, by nie sięgnąć przez biurko i nie uderzyć jej w twarz.
-Co? Jakiego znowu...- Urwała, rozszerzając oczy, gdy dotarła do niej prawda- To...- Opadła na krzesło
-Myślałaś, że cię nie znajdę?- Prychnęła- Myślałaś, że jesteś jakąś niebiańską boginią, której nie mogę skrzywdzić? Ohohoho grubo się mylisz. Co ci w ogóle strzeliło do tego twojego durnego łba, żeby bawić się w jakąś mafie, co? Władza uderzyła ci do tego siwego łba?
Odchrząknęła.
-Chroniłam wytwórnie! Powinnaś być mi wdzięczna, ponieważ też masz z tego pieniądze. Gdyby nie ja, to wszystko tutaj już dawno, by się rozpadło!- Przystąpiła do kontrataku- Poświęciłam lata życia, żeby to miejsce wyszło na prostą, a jak mi się te dzieciaki odwdzięczają? Nieposłuszeństwem i głupotą! Nic nie mam do twojego synka, ale sama rozumiesz, że nie mogę sobie pozwolić na homoseksualizm w tej branży. Tez mam dużo na głowie! Wcześniej Kihyuna coś odstawiał, a teraz Moon zdecydował się odejść. Gdybym tylko wiedziała, że ten dzieciak jest od ciebie, to przecież nigdy bym go nie ruszyła. Wiesz o tym.- Sięgnęła do biurka po pióro i plik czeków- Zróbmy tak: Ja po prostu wypłacę wam rekompensatę i napiszę przeprosiny, dobrze? A potem zapomnimy o całej tej sprawie. Jesteśmy przecież dojrzałymi kobietami, które rozumieją powagę sytuacji.
Pani Im zasiadła naprzeciwko niej, przymykając oczy.
-Jesteśmy dojrzałymi kobietami- Przytaknęła, na co Pani Chae się uśmiechnęła - Dlatego jeszcze nie wyszarpałam cię za kudły- Spojrzała na nią groźnie- Nie chcę twoich zasranych pieniędzy, którymi nieumiejętnie starasz się mnie przekupić. Ty naprawdę masz się za bossa mafii- Zaśmiała jej się prosto w twarz- Więc chyba musze ci pokazać, jak robimy to naprawdę. Być może nie jestem członkiem żadnej, ale zdecydowanie jestem najgorszą osobą, jaka mogła przyjść do twojego biura w tym stuleciu.- Wyciągnęła z torebki wysłużoną paczkę papierosów. Ostatnia sztuka się tam znajdująca zdecydowanie nie zapowiadała uspokojenie nastrojów w rozmowie. Odpaliła go, zaciągając się i wypuszczając okazałą chmurę siwego dymu prosto w twarz swojej rozmówczyni- Wspomniałaś, że martwiłaś się o wytwórnie i dlatego doszło do tego wszystkiego- Urwała- Ale jesteś w błędzie. Od samego początku nie powinnaś chronić wytwórni, tylko idoli, którzy w nasze ręce powierzyli swoje życia. Życia, którymi odważyłaś się manipulować i je kontrolować. Masz rację, każdy tak robi!- Uniosła się- Ale jeszcze w życiu nie widziałam, by jakaś wytwórnia niszczyła tak ludzi, jak ty to robiłaś. Zgaduję, że sprawka tamtego idola, który rzekomo brał narkotyki i gwałcił fanki to też twoja sprawka, co? Wygląda podobnie- Prychnęła- A wiesz, że on popełnił samobójstwo rok temu? Przez ciebie własna rodzina się go wyparła, ludzie omijali go szerokim łukiem na ulicy, bo nawet jeśli mu nic nie udowodniono, to ludzie i tak wierzyli, że prokurator został potępiony.
-Skąd pani to wie...?
-Pewien ptaszek mi wyśpiewał- Uśmiechnęła się pod nosem- Ptaszek, który wie wszystko... I wszystko mi powiedział
-Ten drań Hong!- Uderzyła pięścią w biurko
A, a, a...- Przerwała jej- Spokojnie, bo jeszcze na zawał mi padniesz przedwcześnie- Prychnęła- Skoro powoli zaczynasz zdawać sobie sprawę jak głęboko w gównie tkwisz, to pozwól, że coś ci zaproponuję. Jutro skruszona zrzekniesz się funkcji prezesa wytwórni przed udziałowcami. Możesz im wymyśleć jakąś bajeczkę o emeryturze czy chuj wie czym. Z chęcią się ciebie pozbędą, więc pewnie nawet nie będą pytali. A potem wyjedziesz z naszego pięknego kraju, rozumiesz? Jeżeli zobaczę cię jeszcze raz, to użyje wszystkiego co Pan Hong na ciebie na zbierał. A sama wiesz ile tego jest. Ah... I lepiej, żeby Joonho nie popełnił samobójstwa przez twoje ohydne działanie... Zdajesz sobie sprawę co mu zrobiłaś? Zdajesz sobie sprawę z czym będzie musiał się mierzyć, jeżeli postanowi jakimś cudem żyć? On już miał słabą psychikę kobieto... Jeżeli odejdzie, to nasza umowa stanie się nie ważna... I cię zniszczę.
-Za co to wszystko...?- Zapytała przez ściśnięte gardło- To nie za dużo? Nie możemy się jakoś dogadać? Mogę obiecać, że już nigd...
-Pieprz się z tymi obietnicami!- Krzyknęła- Za co?- Uśmiechnęła się pod nosem- Za to, że zaatakowałaś syna najgorszej matki na świecie. A taka matka nie ma oporów przed jawnymi groźbami czy szantażami. Znam twoich przyjaciół... Ale ja mam tez swoich. Jestem ciekawa, którzy są silniejsi – Wstała powoli- Miłego wieczoru, Pani Chae- Ukłoniła się- Mam nadzieję, że szybko ktoś dostarczy mi zaproszenie na przyjęcie pożegnalne. Będę niesamowicie wzruszona żegnając cię.
Wychodząc z biura jedynie kątem oka spojrzała na zapłakaną sekretarkę, która niemo dziękowała jej... Za wszystko.
~~~
Witajcie
Myślicie, że Pani Chae odsunie się w cień czy może jednak będzie chciała walczyć o swoje?
Ja mam wrażenie, że ona nadal nie zdaje sobie sprawy z tego, że zrobiła naprawdę wiele złych rzeczy
Dla niej
To wszystko jest usprawiedliwione
"Przecież chciała dobrze"
Ale moi mili
Dobrymi chęciami, to piekło wybrukowane zostało
C:
Dziękuję za Waszą dzisiejszą obecność!
Mam nadzieję, że rozdział Wam się podobał!
Do napisania!
ROZDZIAŁ BETOWAŁA imysgg
CZYTASZ
Behind You #CHANGKI
FanfictionSława niewątpliwie niesie ze sobą ogrom korzyści płynących z niej. Jednak niektórzy zdają się zapominać, że posiada ona również swoje złe strony. Doskonale wie o tym Changkyun, który będąc w związku z Kihyunem, co rusz wystawiany jest na negatywne a...