-Jeszcze żaden chłopak nie zaprosił mnie na lody zimą - stwierdził z podziwem, kiedy wracali z czegoś co można było błędnie odebrać jako randkę.
-Ponieważ ludziom kojarzą się one zazwyczaj z latem - wzruszył ramionami. - A ja osobiście uważam, że najlepiej smakują właśnie zimą. Przynajmniej się szybko nie roztapiają - spuentował.
Dzisiejsze spotkanie było czysto spontaniczne, a przynajmniej tak twierdził Jinsang, który mniej-więcej półgodziny przez zakończeniem zmiany Changkyuna, wpadł do kawiarni, gdzie po zamówieniu kawy grzecznie wyjaśnił sytuację. Historyjka o tym, że pozwolili mu wyjść wcześniej niż zwykle być może była przekonująca, kiedy musiało się jednym uchem i okiem zawsze mieć na oku wszystkich innych klientów. Nim się obejrzał, już wyraził zgodę na wspólne spędzenie czasu.
Wiecie jednak, co było gorsze od bezproduktywnego chodzenia zamiast spędzenia czasu w domu? Yunseok. Sam nie wiedział, dlaczego, ale dzisiejszego dnia starał się unikać go na wszystkie możliwe sposoby, bardzo przykładając wagę do tego, by przypadkiem nie zostali gdzieś sami we dwójkę. Dochodziło przez to do nieco absurdalnych sytuacji.
Bał się uzyskać od niego tej ostatecznej pewności, która jednoznacznie położyłaby kres spekulacjom na temat jego związku z Coffem? Oczywiście, że w jego głowie kłębiły się tysiące myśli, a pytania boleśnie dźgały domagając się odpowiedzi. Im jeszcze przez chwilę miał ochotę uważać swojego znajomego z pracy za człowieka, chociaż w minimalnym stopniu inteligentnego.
Nikt o zdrowych zmysłach nie związałby się z kimś takim jak Moon... Chyba, że miało się całkowicie inne priorytety już na samym początku.
-W zasadzie nie zaprosiłem cię na ten spacer nie mając w tym ukrytego celu - Popov wyjął ze swoich kieszeni rękawiczki, które przekazał Changkyunowi.
Chłopak najpierw zmarszczył brwi, a potem odpowiedział uśmiechem na rzucone jego zmarzniętym palcom, koło ratunkowe.
-Czyli mam rozumieć, że nie można ze mną spacerować bez żadnego powodu? - Uśmiechnął się pod nosem.
-Czy ty zawsze musisz łapać za słówka? - Przekręcił oczami.
-To moje ulubione zajęcie - przyznał z dumą. - To co tam mówiłeś? Jaki tym razem miałeś interes?
-Chciałem cię zaprosić.
-Mnie? - Kolejny raz zmarszczył brwi. - Niby gdzie.
-Tyle rozmawialiśmy o mojej pracy, ale ty nawet nie widziałeś jak ona wygląda - z kieszeni wyciągnął coś co na pierwszy rzut oka wyglądało jak wejściówka. W przeszłości zdarzyło się, że Kihyun przynosił mu podobne. - Więc chciałbym cię jutro zaprosić, ponieważ akurat będę zastępował jednego tancerza, którzy się rozchorował. Pomyślałem, że lepszej okazji chyba nie będzie.
-Mam przyjść zobaczyć jak tańczysz? - Przyjął drobny prezent.
-Znaczy - zakłopotał się od razu. - Ja zrozumiem, jeżeli będziesz miał coś ważniejszego do zrobienia, albo w ogóle nie będziesz chciał przyjść - zawstydził się. - Po prostu pomyślałem, że byłoby mi naprawdę miło, gdybyś jednak...
-Przyjdę - uspokoił go, niezwykle rozbawiony tym swoistym aktem paniki ze strony Jinsanga. Fakt, że zależało mu na tej obecności był nawet rozczulający.
-Poważnie?! - Ucieszył się. - Już nie mogę się doczekać, żeby pokazać, co umiem.
-To musisz się postarać - zadrwił. - Widziałem w swoim życiu naprawdę wielu dobrych tancerzy, więc nie jest mi tak łatwo zaimponować.

CZYTASZ
Behind You #CHANGKI
FanfictionSława niewątpliwie niesie ze sobą ogrom korzyści płynących z niej. Jednak niektórzy zdają się zapominać, że posiada ona również swoje złe strony. Doskonale wie o tym Changkyun, który będąc w związku z Kihyunem, co rusz wystawiany jest na negatywne a...