Obserwowanie pary idoli, którzy sztucznie uśmiechali się do jeszcze sztuczniejszych fanów zdecydowanie nie było najlepszym sposobem na spędzenie dzisiejszego dnia. Być może, gdyby Changkyun nie zmarnował swoich czterech lat życia na trwanie u boku osoby tak ściśle związanej z tym specyficznym światem, to może nawet udałoby im się go nabrać. Dokładnie tak jak tą armię fanek koczującą na swojego idola przed oknami kawiarni. Od ich krzyków występujących za każdym razem, kiedy Yoo lub Moon spojrzeli w ich stron, zaczynała go boleć nie tylko głowa, ale i uszy.
Mimo wszystko byli zmuszeni stać za kontuarem jak manekiny i grzecznie wykonywać polecenia, które co jakiś czas wydawał im któryś z menadżerów dzisiejszych gości. Zrobienie kawy czy przyniesienie czegoś z zaplecza nie było może zbyt wymagającym zadaniem, ale wcale nie przeszkadzało to Changkyunowi w dostawaniu prawdziwego szału, gdy Kihyun rzucał mu kolejne ukradkowe spojrzenie.
-Ej... - Odezwał się cicho Yun, który za wszelką cenę starał się unikać spojrzenia Coff'iego. - Dlaczego wcześniej się tak zdenerwowałeś? - Zapytał zaciekawiony.
Changkyun westchnął ciężko doskonale orientując się w tym, że nie uda mu się na chwilę obecną znaleźć satysfakcjonującej wymówki. Wtedy faktycznie opuścił gardę i poniekąd zdradził swoje prawdziwe uczucia. Za Panem Moonem przepadał do momentu, w którym Kihyun nie przyprowadził go po raz pierwszy do ich wspólnego domu. Właśnie wtedy cały wykreowany w głowie obrazek tego człowieka legł w gruzach. Na początku było ciężkie uderzenie w postaci słodkiego „Niezłą dupę ma twój facet" niezbyt umiejętnie szepnięte do Kihyuna. Potem przyszedł czas na picie, klejenie się do cudzego partnera i osobisty faworyt Im'a - propozycja spędzania wspólnej nocy we troje. A to wszystko podczas jednego wieczoru.
Niejednokrotnie uczulał Kihyuna o swojej wrogości, co do jego nowego znajomego. Problem w tym, że Yoo zawsze zdawał się w ogóle tego nie zauważać, pozwalając by Coff obejmował go w pasie podczas wspólnych spotkań, wysyłał całuski, a nawet parę razy zdarzyło im się cmoknąć, kiedy kartka, którą mieli podać sobie ustami postanowiła wywinąć im żart. Normalnie nie miałby z tym najmniejszego problemu, ale poznał Coff'iego osobiście i z opowieści Kihyuna był w pełni świadomy tego, co ten chłopak może zrobić.
Przezwisko „Coffik" było jedną z przyczyn ich przeszłych kłótni. Podsycanych faktem niezdolności Kihyuna do wypowiedzenia jakichkolwiek czułych słów w stosunku do swojego chłopaka, a o wymyślaniu uroczych przezwisk już w ogóle nie wspominając.
Tak! Był zazdrosny i miał do tego pełne prawo.
-Po prostu nie lubię tego człowieka - fuknął, polerując tą samą szklankę od dziesięciu minut, by tylko zająć czymś myśli.
Yun powędrował szybko spojrzeniem w kierunku obleganego, podłużnego stolika.
-Znasz go? - Zapytał, wymieniając szklankę w dłoni Changkyuna na taką nieco brudniejszą
-Jest zwykłym podrywaczem, który potrafi myśleć jedynie swoim kroczem - warknął, ku szczeremu zaskoczeniu Lee. - Może siedząc tam wygląda uroczo i niewinnie, kiedy uśmiecha się do podstawionych ludzi, ale w rzeczywistości jest chamem i dwulicowym materialistą, który szuka tylko sposobu, żeby zmanipulować, wykorzystać, wyruchać i zostawić...
-Dużo wiesz... - Mruknął, nie bardzo wiedząc, co powinien tak właściwie odpowiedzieć. Spodziewał się usłyszeć coś mniej... agresywnego.
Changkyun wyraźnie miał zamiar coś powiedzieć, ale poruszenie przy stoliku z idolami sprawnie przeszkodziło mu przed rzucaniem kolejnych inwektyw pod adresem Moona. Obydwoje powiedli wzrokiem ku źródle nagłego poruszenia. Szybko rzuciła im się w oczy rozlana kawa i piękna plama na białej koszuli Kihyuna. Do całego obrazka jeszcze warto było dorzucić twarz skrzywioną w bolesnym grymasie i Coff'iego grającego skruszonego szczeniaczka.
CZYTASZ
Behind You #CHANGKI
FanfictionSława niewątpliwie niesie ze sobą ogrom korzyści płynących z niej. Jednak niektórzy zdają się zapominać, że posiada ona również swoje złe strony. Doskonale wie o tym Changkyun, który będąc w związku z Kihyunem, co rusz wystawiany jest na negatywne a...