LXV

199 27 48
                                    

-Zaledwie wczoraj rozmawialiśmy o tej sprawie - odchyliła się na swoim fotelu, patrząc zmęczonym wzrokiem na swojego podopiecznego, którego wezwała do swojego biura, gdy tylko zaczęły dochodzić do niej informacje o zaistniałym... incydencie. - WCZORAJ! - Uderzyła otwartą dłonią w swoje masywne biurko, co jeszcze bardziej wgniotło w ziemie Kihyuna. - Myślisz, że wszystko, co tutaj robimy, to jakiś żart? Człowieku, ogarnij się w końcu! - Krzyczała dalej, nie przejmując się trainee, których mijał Yoo, a którzy również czekali na audiencje u „królowej". - Myślisz, że miałam ochotę czytać o swoim idolu, który zeskakuje ze sceny, by ratować jakieś dziecko? Nie miałam - spojrzała na niego ostro. - Ale dobrze - odetchnęła. - Nie jestem przecież bezdusznym potworem, prawda? Dam ci szansę się wytłumaczyć - zdjęła okulary, by przetrzeć je delikatną chusteczką. - Dlaczego?

-Ta osoba... To był mój były chłopak - powiedział szczerze, zbierając się chwilę do przyznania tego przed kimś tak groźnym.

-Jak ja widzę swoich byłych chłopaków na ulicy, to nie wyskakuje jak wariatka z samochodu - nadal brzmiała groźnie. - Powtórzę pytanie... Dlaczego? I nie interesują mnie w tym momencie jakieś bzdurne opowiastki, Kihyun. Chcę konkretów, które pozwolą mi ugasić ten pożar, który wywołałeś. Twoi fani chcą naszej krwi i głowy twojego chłoptasia.

-Ja i on... Zerwaliśmy ze sobą - kobieta przewróciła oczami zniecierpliwiona. - Przyszedł na mój występ... Byłem naprawdę szczęśliwy z tego powodu! Ale potem został poturbowany w tłumie, a ja nie mogłem po prostu stać na wprost niego i nie zareagować. Musiałem zrobić to, co robiłem i nie mam zamiaru przepraszać.

-Nie masz zamiaru przepraszać? - Warknęła. - A twoim zdaniem, co powinieneś w tej sytuacji zrobić? Udawać, że wszystko to się nie wydarzyło?! Człowieku! Spójrz tylko na twój fanpage, media społecznościowe, czy inne gówniany portal. Wszyscy o tym mówią, bo jeden z najbardziej pożądanych idoli nagle przestał używać mózgu!

-Mam też inne życie, niż życie idola! - Sprzeciwił się, unosząc głos, co nieco zaskoczyło Panią Chae.

-Nie masz - stwierdziła twardo. - Podpisałeś z nami cyrograf, więc nie zapominaj się, dziecko. Jeżeli myślisz, że ta sytuacja ujdzie ci na sucho, to grubo się mylisz. Zamierzam wyciągnąć z tego poważne konsekwencję, co do twojej osoby... - Zamilkła na chwilę, patrząc przez okno. - Stworzyłam cię - jej głos był zimny. - Kiedy tutaj przyszedłeś byłeś nikim, dzieckiem z wielkimi marzeniami. Chyba nie zdajesz sobie sprawy, ile włożyłam w ciebie pieniędzy, czasu i wysiłku. Nie dam ci upaść przez homoseksualne gówno, w które wdepnąłeś - w jej oczach palił się prawdziwy żar. - Jeżeli myślisz, że możesz wygrać z MOIM Star ent. To grubo się mylisz. Nikt mi się nie sprzeciwia, rozumiesz? NIKT.

-Grozi mi pani...? - Przełknął ślinę.

-Ostrzegam - uśmiechnęła się szyderczo. - Jeżeli chcesz istnieć jako idol, i jako człowiek, to radzę ci posłuchać się moich rad. Przecież to nie tak, że mamy filmiki jak bierzesz narkotyki, prawda?

Kihyun momentalnie zmarszczył brwi.

-Nigdy nie brałem żadnych narkotyków, sama dobrze o tym wiesz! - Warknął.

-Nox* też ich nie brał, nie był też zamieszany w rzeczywistości w żadną sex-aferę. A jednak dowody się znalazły.

-Co Pani zrobiła...? - Oniemiał przerażony. - Chyba nie...

-To wszystko, to jest biznes, skarbie - westchnęła. -  Nie bądźmy dla siebie wrogami, dobrze? A teraz szybciutko zmiataj, bo mam kolejne spotkania. Pamiętaj o wszystkim, co mówiłam ci wczoraj i dzisiaj. Mam nadzieję, że tym razem o niczym nie zapomnisz - uśmiechnęła się pełna jadu.

Behind You #CHANGKIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz