LXVII

184 28 29
                                    

To nie była ta sama kobieta, która przychodziła do nich do domu w towarzystwie pełniutkiej butelki jakiegoś trunku. Tym razem niedbale związane włosy, czy niechlujny dres poszedł w niepamięć, ustępując miejsca wymodelowanej fryzurze, perfekcyjnie zrobionemu makijażowi i starannie dobranym dodatkom dopełniającym perfekcję, jaką dzisiaj się stała.

Założyła jedną nogę na drugą, mocząc usta w kawie zaserwowanej jej przez Yunseoka chwilę wcześniej.

Naprzeciwko niej siedział Changkyun - zwykły chłopak w taniej koszuli, którego włosy bardziej przypominały szopę po tym, gdy skończył się za nie targać w akcie czystej desperacji.

Zapadła cisza, przerywana jedynie cichymi szeptami pochodzącymi od ludzi, który obserwowali ich głodni sensacji.

-Dlaczego mi to robisz...? - Szepnął cicho. - Musiałaś przychodzić akurat tutaj? - Nerwowo spojrzał na jakąś dziewczynę, która ostentacyjnie robiła im zdjęcia.

-Nie mogłam się z tobą skontaktować, bo zmieniłeś numer - odstawiła filiżankę. - Więc postanowiłam odwiedzić cię osobiście. Teraz przynajmniej nie będziesz mógł mnie zbyć.

-I w ramach zemsty postanowiłaś mi narobić jeszcze więcej problemów? - Nachylił się w jej stronę. -Już Kihyun mi dostatecznie dosrał...

-Właściwie to przyszłam tutaj porozmawiać o nim... O was.

-Nie ma żadnego „nas", Hyejin - westchnął.

Przewróciła jedynie oczami.

-Mimo wszystko, chcę z tobą porozmawiać, mogę?

-Przecież wiemy, że i tak się nie zatrzymasz - uśmiechnął się lekko, co odwzajemniła.

-On cierpi...

-To fajnie - prychnął. - Ja cierpiałem, kiedy miał mnie głęboko w dupie. Nie moja wina, że ocknął się za późno...

-Słyszysz siebie? - Wyglądała na zirytowaną. - Jesteś tym samym chłopakiem, który płakał mi w ramię i mówił, że nie zerwie z Kihyunem, bo za bardzo go kocha?

-Ciszej - warknął spanikowany. - Skoro już wybrałaś sobie takie miejsce do rozmowy, to przynajmniej mogłabyś się zamknąć.

-Więc przestań pieprzyć, Kyun - założyła ręce na piersi. - I po prostu przyznaj, że nadal kochasz naszego idiotę.

Spojrzał na nią groźnie.

Był to wystarczająco czytelny sygnał, by Hyejin mogła dostać swoją odpowiedź. Znała go na tyle dobrze, że z łatwością potrafiła odczytywać takie gesty.

Chcąc dobrze rozegrać sytuację - upiła łyk kawy, kupując sobie dodatkowe kilka sekund.

-Zawsze marzyłeś o tym, by Kihyun ujawnił wasz związek, nie zaprzeczaj temu - pogroziła mu placem. - Zbyt dużo się o tym nasłuchałam. Teraz, kiedy w końcu dostałeś to co chciałeś, nagle zmieniasz zdanie? Teraz zacząłeś się bać jego fanów, którzy zaczęli na ciebie polować? Myślisz, że gdyby zrobił to w inny sposób, to wszystko przeszłoby łagodniej? Nie bądź głupi, słonce. Fani twojego chłoptasia są jednymi z najbardziej radykalnych na całym świecie. Jak to stwierdziła kiedyś moja ex-menadżerka: „Krwawią i srają dla niego".

Changkyun momentalnie się skrzywił, choć doskonale zdawał sobie sprawę z tego jak wiele prawdy jest w słowach przyjaciółki. Kihyun nie raz pokazywał mu... Dziwne rzeczy, które robili fani, by tylko zwrócić jego uwagę.

-Ja... - Zaczął ostrożnie. - Myślałem, że to będzie po prostu wyglądało inaczej... - Spuścił głowę. - Czy to było takie złe, że chciałem mieć swojego chłopaka blisko siebie? Cholera... Przez tyle lat kurczowo trzymałem się blisko niego, nie puszczałem - spojrzał na nią wilgotniejącymi oczami. - A teraz on chce przyjść do mnie? Hyejin... To nie jest mój pierwszy związek. Już nawet w niepamięć puściłem w to, że mnie uderzył... Ale skąd mam mieć pewność... Skąd mam mieć przekonanie, co do tego, czy za chwilę wszystko nie będzie po staremu.

Behind You #CHANGKIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz