Spędzenie nocy w motelu - bo tylko na niego było go stać, nie było zbyt dobrym pomysłem. Zawieszony między parą w pokoju po lewej i parą w pokoju po prawej musiał wysłuchiwać się w ich miłosne ekscesy. Uwierzcie, że nie było lepszego lekarstwa na złamane serce, niż właśnie taka „przygoda".
Z samego rana pojechał do swojej matki, by tam zostawić bagaż ze swoimi rzeczami. Kolejny raz omiotła go potępiającym spojrzeniem, po chwili serwując ciepłe śniadanie, które przygotowała również i dla jego młodszej siostry. Ta mała istotka chyba najbardziej ucieszyła się z wizyty starszego brata, nie bardzo rozumiejąc, dlaczego zawsze ma skwaszoną minę, kiedy tylko pojawia się w rodzinnym domu.
Wczesnym popołudniem postanowił wrócić do mieszkania Kihyuna po resztę swoich rzeczy. Naprawdę musieli od siebie trochę odpocząć. Jeżeli po takiej rozłące od razu się pokłócili, to czy w ogóle był jeszcze sens ciągnąć to wszystko?
Ranili się nawzajem.
Wszedł do środka, z miejsca prawie zabijając się o buty porozrzucane po całym przedpokoju. Skomentował to jedynie cichym westchnięciem.
Idąc dalej, w kierunku salonu, musiał przejść przez ich przestrzenny salon, w którym kochali się po raz pierwszy, by „uczcić nowe mieszkanie". Niektórzy jedli fasolę z czarnym sosem, a oni mieli właśnie taką tradycję.
Właśnie w tym salonie, na kanapie - leżał Kihyun. Zwinięty w kłębek, wtulając się w bluzę obserwującego go chłopaka wcale nie wyglądał na osobę, która byłaby zdolna do zranienia kogokolwiek. Jak to możliwe, że z tych wspaniałych ust padały tak ostre słowa?
Poszedł do kuchni.
-Chang... - Usłyszał cichy głos, gdy kończył rozkładać ostatnie talerze na stole.
-Dlaczego nie jesteś w studiu? - Zapytał sucho.
Kihyun wahał się przez chwilę między podejściem, a pozostaniem w bezpiecznej odległości. W dłoni nadal trzymał bluzę, do której jeszcze kilka chwil temu tam ochoczo się wtulał.
-Zadzwoniłem rano do menadżera - wyjaśnił. - Powiedziałem, że źle się czuję i zostaję w domu.
-Mhm... - Mruknął, siadając na swoim niepisanym miejscu.
Zapadła cisza, podczas której Yoo nadal stał w tym samym miejscu ubrany jedynie w żółta koszulkę i opinające czarne bokserki, a Changkyun spokojnie popijał swoją herbatę.
-Nie zamierzasz usiąść? - Zapytał w pewnej chwili. - Nie zrobiłem tego omletu tylko po to, żeby wystygł.
-Ah.. Tak, tak - zreflektował się, szybko siadając naprzeciw swojego chłopaka. Chociaż w obecnym momencie nie był pewien tego statusu.
-Smacznego - mruknął, wstając od stołu z do połowy opróżnionym kubkiem. Zamierzał skierować się w stronę kanapy.
-Dlaczego nie zostaniesz przy stole...? - Zapytał cicho. - Uciekasz przede mną...?
Kihyun doskonale zdawał sobie sprawę, że jeżeli Chang dzisiaj opuści to mieszkanie, to zapewne w najbliższym czasie nie będzie dane im się spotkać. Może faktycznie nie miał dla niego czasu, olewał go, nie raz wybierał towarzystwo innych niż spokojny wieczór w jego objęciach. Ale po tych czterech latach nie zmieniło się na pewno jedno - Kochał go.
-Nie chcę ci przeszkadzać - nie ruszył się nawet o krok.
-Ty nigdy mi przecież nie przeszkadzasz... Usiądź, proszę - był szczerze skruszony.
Zrobił tak, jak go poproszono.
-Dzisiaj zostaje cały dzień w domu - zagadnął Ki - Jeżeli będziesz chciał, to wyłączę nawet telefon, komputer, wszystko co tylko chcesz. Dzisiaj będę tylko twój - zapewniał, ale doskonale widział, że nie przynosi to zamierzonego efektu. Changkyun nadal pozostawał obojętny - Słuchaj... - Nie dawał za wygraną - Ja... Wczoraj byłem trochę podpity. Naprawdę nie chciałem powiedzieć tego wszystkiego, co powiedziałem.
CZYTASZ
Behind You #CHANGKI
FanfictionSława niewątpliwie niesie ze sobą ogrom korzyści płynących z niej. Jednak niektórzy zdają się zapominać, że posiada ona również swoje złe strony. Doskonale wie o tym Changkyun, który będąc w związku z Kihyunem, co rusz wystawiany jest na negatywne a...